> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 7 maja 2012

262 - GoT 02x06

Kolejny świetny odcinek. Od początku do końca. SPOILERY.

Najpierw mocny i zaskakujący wstęp ze zdobyciem Winterfell. Nie spodziewałem się, że Theon okaże się być tak podatnym na wpływy żołnierzy bucem. No cholera, człowieku, trochę asertywności! Scena z odcinaniem głowy była okropna, ja rozumiem, że to nie tak hop siup odrąbać głowę, ale Theon chyba powinien mieć więcej pary w łapie, coby raz ciachnąć a porządnie. Wszakże od małolata macha mieczem, to powinien się wyrobić. Chyba że tam zadziałały względy psychiczno-moralne (huhuhu) i to przez to tak na kilka razy ciął. To ma sens.

Bunt przeciw Joffrey'owi - choć można było przewidzieć, że w końcu nastąpi taki rozwój wypadków, całość została interesująco pokazana. Szkoda, że nie rzucali jakimiś kamulcami, przynajmniej król dostałby za swoje, a tak, to pozostanie mu zmyć łajno z twarzy i będzie git.

Sceny z Aryą i starym Lannisterem pokazują jakby bardziej ludzką twarz tego drugiego. Fajnie, bo wbrew temu co czuję do reszty rodziny (wyłączając z tego zestawienia karła), jestem w stanie darzyć go pewną sympatią. Dobra akcja z porwaniem listu i kolejnym zleceniem morderstwa. Ciekawe, czy gdyby Arya zażyczyła sobie śmierci Joffrey'a, to jej osobisty asasyn wywiązałby się i z tego zadania równie dobrze, co z pozostałych.

Ciekawi nowa postać - mianowicie Ygritte, którą Jon Snow poznaje po drugiej stronie muru. I tu znowu zaskoczenie, myślałem, że zostanie zabita. Ogólnie cały pościg oglądało się trochę dziwnie, ale czekam co z tego wszystkiego wyniknie. Pewnie będzie wielka miłość (jak w filmie Pani Basi) czy coś w tym stylu.

Podobała mi się przemowa Daenerys - lubię takie teksty o zrodzeniu z burzy, odbieraniu ogniem i mieczem tego, co się należy itp.

Fajna była też rozmowa w obozie Starka. Parafrazując, bo nie pamiętam dokładnie:
- Myślałam, że dobrze kłamię.
- Dobrze, że ucinanie nóg idzie ci lepiej.
(Robb, mistrzu!)

Oczywiście zakończenie z przytupem trzeba docenić. Równie zaskakujące, choć mniej emocjonujące, co początek odcinka. Osobiście smoczy kidnaper skojarzył mi się - nie wiedzieć czemu - z "Pustynną Włócznią" Petera V. Bretta. Pewnie przez strój.

Chyba tyle. Ciekawe, czy w przyszłym tygodniu twórcom serialu uda się przyciągnąć mnie do ekranu równie sprawnie co dzisiaj.

Przyglądnąłem się ostatnio z bliska komiksowemu wydaniu Gry o Tron. Cóż mogę powiedzieć - ładnie wydany komiks.

6 komentarzy:

Gombie_Zoblin pisze...

Nic nowego pod słońcem.

Theon zawsze był fircyk. Na resztę mówię "meh".

Za to przekonaliśmy się, że batalistyki w serialu nie będzie. Nie mam żalu, bo bardzo zgrabnie wyprowadzają ją teatralnie poza kadr.

No, a w każdym razie ci, co przeczytali książkę na pewno brechtają z nas, biednych widzów czekających aż tydzień posunie akcję do przodu... :)

Jan Sławiński pisze...

"Fircyk", heh :D

A niech się śmieją, mnie przynajmniej coś w tych odcinkach raz na jakiś czas potrafi zaskoczyć i przez to lepiej się bawię - ich nic nie dziwi, przez co główną atrakcją jest wyłapywanie różnic między książkowym oryginałem a serialową adaptacją.

Więc jesteśmy w lepszej sytuacji. :)

Szym pisze...

Szkoda mi tego Theona, że jest taki głupi, szkoda mi też Daenerys bo ją pokochałem za hart ducha a smoki wrócą do niej na bank.

Joffrey jest taki jak ma być czyli znienawidzony przez widzów buc i łajdak, więc miło się patrzyło jak go kupą bili, że o plaskaczu od karła (uwielbiam tego małego, przemyślnego skurwla) nie wspomnę.

Arya jest moją drugą ulubienicą- już są z niej ludzie aż się boje co będzie jak urośnie.

Ogółem ciekawie, choć wątek za murem słaby

Jan Sławiński pisze...

Szym - zapomniałem o akcji karła. Lep bezcenny.

Ciekawe czy Aryi dane będzie dożyć późniejszych lat - u Martina to ponoć nic nie wiadomo i uśmierca wszystkich jak leci.

Gombie_Zoblin pisze...

http://media-cache2.pinterest.com/upload/5207355788682551_261PKx6y_f.jpg

10 murzynków. To tylko kwestia czasu.

Jan Sławiński pisze...

Haha, mistrzowski obrazek za mistrzowski filmik. Uczciwa wymiana.