Ile warta jest damulka warta grzechu w mieście pełnym grzechu?
Po tym jak w latach osiemdziesiątych Frank Miller zrewolucjonizował komiks superbohaterski definiując na nowo postaci Batmana i Daredevila, na początku kolejnego dziesięciolecia postanowił zająć się projektem autorskim. Początkowo Sin City miało być zamkniętym, 48-stronicowym albumem.
Historia Marva – twardziela o łapskach ciężkich niczym płyty nagrobne,
który szuka zemsty na zabójcach prostytutki Goldie i łyka tony tabletek,
by utrzymać w ryzach rozchybotany umysł – rozrosła się w sumie na
trzynaście zeszytów i doczekała wielu kontynuacji wydanych przez Dark
Horse Comics.
Seria Sin City to w sumie siedem opasłych wydań zbiorczych,
łącznie 1360 stron z wyrazistymi bohaterami, postępującymi często według
pokręconych zasad honoru oraz akcją wypełnioną przemocą i seksem. Tworząc te komiksy Frank Miller garściami czerpał z ikonografii filmowego i literackiego noir.
Widać to nie tylko w czarnobiałych rysunkach, gdzie cieniowanie zostało
przez Amerykanina opanowane do mistrzostwa, ale również rozwiązaniach
fabularnych czy budowie postaci. Pękające od tzw. „chandleryzmów”
(ironicznych uwag, zaskakujących porównań, celnych puent) monologi
wewnętrzne są nieodłącznym elementem charakterystycznych bohaterów,
wśród których znajdziemy doskonale nam znanych twardzieli o złotych
sercach, uczciwych ex-gliniarzy, kłopotliwych prywatnych detektywów,
skorumpowanych bogaczy, psychopatów i femme fatale z prawdziwego zdarzenia.
Cały tekst został opublikowany na CDblogu.
- Tutaj pisałem o tomie wieńczącym serię - Do piekła i z powrotem.
- Natomiast tutaj znajdziecie analityczny tekst o komiksowej estetyce w kinie, w którym kilka słów poświęcam również filmowi Sin City.
1 komentarz:
Prześlij komentarz