> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 10 lutego 2025

Pingwin. Długa droga do domu - recenzja

Szukacie mrocznej i brutalnej historii, w której do władzy dochodzi Oswald Cobblepot? Macie więc dwie opcje: możecie obejrzeć serial z Colinem Farrellem na platformie MAX (pisałem o nim tutaj) albo przeczytać najnowszy komiks Toma Kinga i Rafaela De Latorre z wydawnictwa Egmont. Oba tytuły dostarczają podobne doznania.




Akcja komiksu “Długa droga do domu” podzielona jest na dwie części. W pierwszej poznajemy Oza, który mieszka w Metropolis i wiedzie spokojne życie staruszka. Pracuje w kwiaciarni, której nikt nie odwiedza, jest w szczęśliwym związku i tylko śledzący go agenci FBI zdają się pamiętać o jego kryminalnej przeszłości. Coś jednak sprawi, że postanowi wrócić do Gotham i odzyskać swoje przestępcze imperium z rąk wyrodnych dzieci. W tym celu będzie musiał zmontować ekipę i przygotować naprawdę sprytny plan. Powrót do miasta Batmana obudzi wspomnienia - i w drugiej części komiksu zobaczymy jak Pingwin piął się w górę w półświatku Gotham. I jaką rolę w tym wszystkim odegrał sam Mroczny Rycerz.

Komiks Kinga ocieka brudem. To mroczna i poważna opowieść, opowiedziana w kluczu realistycznym, gdzie Batman, jak i inne elementy superbohaterskie, pojawiają się praktycznie epizodycznie. Ciekawym zabiegiem jest pokazanie Pingwina z różnych perspektyw - praktycznie każda osoba, którą spotyka, prowadzi wewnętrzny monolog, w który wgląd ma czytelnik. Sam Oswald mówi niewiele, definiują go przede wszystkim czyny. Więcej na jego temat dowiadujemy się z relacji innych - zarówno samego Batmana, jak również jego współpracowników czy byłej żony, a nawet przypadkowych osób, które stanęły na jego drodze. To intrygujący sposób budowania postaci - pokazuje również złożoność charakteru przestępcy z Gotham, bo w oczach każdego jest on trochę innym człowiekiem.

“Pingwin. Długa droga do domu” to kolejny solidny album spod pióra Toma Kinga, w którym artysta ten prezentuje charakterystyczny dla siebie styl i oryginalne podejście do opowiadanej historii. Tym razem zagląda w duszę małego człowieczka z parasolem, który marzy o wielkeij władzy. To ambitna i kompetentnie opowiedziana historia, mająca na siebie wyrazisty pomysł i trzymająca się go od początku do końca. Nie dziwię się zupełnie, że komiks ten trafiał do topek zagranicznych czytelników za zeszły rok. I mnie pewnie by zachwycił, gdyby nie fakt, że nie tak dawno obejrzałem serial “Pingwin” na platformie MAX, który korzysta z podobnych środków wyrazu i w gruncie rzeczy opowiada podobną historię. Mimo to warto po “Długą drogę do domu” sięgnąć, żeby zobaczyć jak King miesza w mitologii Batmana - nie ukrywam, że retrospekcje to jeden z najciekawszych wątków w tym albumie i chociażby dla niego sięgnę po kontynuację, gdy tylko się ukaże po polsku.

8/10

Brak komentarzy: