
O 11:30 stawiłem się pod Smokiem Wawelskim na bulwarach wiślanych. Po czterdziestu minutach ulewnego deszczu zobaczyłem mężczyznę nerwowo rozglądającego się wokół. Nasze spojrzenia spotkały się niczym na starym filmie z Johnem Waynem. Powiało westernem. Zmierzyliśmy się wzrokiem i koleś podbił. Siema, siema, tak - ja też na publiczne czytanie komiksów.
Pod drzewem, które rośnie niedaleko, znaleźliśmy jeszcze trzy zbłąkane dusze - ekipę Art Areny. Dwie panie i jednego pana z kamerą (obiecał wrzucić materiał na jutuba - jeśli ma serce nieskalane mrocznym ziarnem kłamstwa to zrobię później update'a z filmikiem). Mieli torby starych TM-Semiców, trochę Mandragory i kilka Klossów/Żbików. Do tego plakietki, plakaty i leżaczki. Full serwis.
Pokampiliśmy chwilę pod drzewem i postanowiliśmy przenieść imprezę do księgarni Fankomiks. Panny poszły się ogarnąć do domu, a mężczyźni ruszyli z podniesionymi czołami na spotkanie z przygodą. Po krótkim spacerze (w deszczu, a jak) dotarliśmy do celu naszej epickiej wyprawy.
Tyle.
Mojego Goon'a nawet nie wyciągałem z plecaka. Cały czas waliło kroplami wielkości szkolnych autobusów. Pewnie dlatego tak mało osób stawiło się na spotkanie z przeznaczeniem.
2 komentarze:
Umieram ze śmiechu. Szczególnie z kropel wielkości szkolnych autobusów. Oraz z powodu nadciągającej grypy i łamania w kościach. Zdjęcia będą jutro, bo jedna z pań zabrała aparat, a nie ma internetu w domu. Filmik będzie dziś, dostaniesz jako pierwszy, honorowy partyzant! W Kronice był wywiad, ale go nie opublikujemy, bo nie wypada.
Tu tak samo lało jak z cebra. Także ja tylko wysunąłem V for Vendetta z plecaczka w autobusie, ale nie miałem tyle odwagi by w tej pogodzie wystawic komiks na swiatlo dzienne
Prześlij komentarz