> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 18 września 2012

288 - News: Pilipiuk po raz trzeci atakuje komiksowo

Wielki Grafoman, jeden z najbardziej poczytnych polskich fantastów, mający już na koncie prawie pięćdziesiąt książek (licząc kontynuacje przygód Pana Samochodzika pisane pod pseudonimem), Andrzej Pilipiuk po raz trzeci próbuje swojego szczęścia w komiksie. Zanim przejdę do sedna dzisiejszego niusa, kilka słów o poprzednich przygodach Pilipiuka z tym medium.

Najpierw był adaptowany przez Grzeszkiewicza "Kocioł" na łamach ś.p. Science Fiction, Fantasy i Horror. O tej dość topornej próbie przeniesienia Wędrowycza do komiksu pisałem już kiedyś na blogu. Ogólnie komiks wypadł nie najlepiej i będąc żywcem przenoszony z opowiadania niejednokrotnie to, co widzieliśmy na obrazku dublowało się z tym, co mogliśmy przeczytać w narracyjnych ramkach. Z tego co pamiętam, Pilipiuk mówił, że zobaczył dopiero efekt końcowy, w pracy nad komiksem nie brał udziału, pokiwał więc głową zatwierdzając projekt i poszło do druku. Być może dlatego wyszło jak wyszło.

Dwa lata później na sklepowe półki trafił świetnie wydany album "Dobić Dziada". Fabryka Słów świętująca wówczas swoje dziesięciolecie podeszła do zadania bardziej profesjonalnie, zadbała o wysoki standard edytorski i rysownika, który niejednego Wędrowycza już zmalował. Znany z tworzenia okładek do sztandarowej pilipiukowej serii, Andrzej Łaski podjął się przeniesienia kilku opowiadań na język komiksu. Rysunkowo wyszło bardzo dobrze, a specyficzna kolorystyka dodała wszystkiemu smaku. Uniknięto podstawowych błędów (które były obecne w adaptacji "Kotła"), a Łaski zwyczajnie czuł język komiksu. Szkoda jednak, że wszystkie historie były adaptacją istniejących już opowiadań, szkoda że Pilipiuk nie wymyślił nic nowego specjalnie na potrzeby tego albumu. Również cena była nieziemska, za "Dobić Dziada", który liczył 96 stron trzeba było zapłacić prawie 70 złotych.


To właśnie na spotkaniu promującym "Dobić Dziada" Pilipiuk napomknął o kolejnym komiksowym projekcie. Tym razem historia nie miała być adaptacją żadnego z istniejących opowiadań, a całkiem nową fabułą zogniskowaną wokół krasnoludów. Wciąż niewiele wiadomo, jednak jak poinformował na valkiriowym forum główny zainteresowany, w pisaniu scenariuszy pomaga mu żona. Jest to o tyle dobra informacja, że jedne z najlepszych opowiadań, jakie wyszły spod pióra Wielkiego Grafomana, ten stworzył właśnie we współpracy z żoną. Stroną graficzną komiksu zajmuje się ponoć Zbigniew Larwa (którego można kojarzyć np. z AQQ). "Krasnoludy z Wroniego Gniazda" (bo tak prawdopodobnie będzie nazywał się ten komiks) to wciąż enigmatyczny projekt. Dobrze jednak, że nie umarł (jak można by sądzić po braku jakichkolwiek informacji na jego temat) i coś się dzieje. Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na listopadowy Falkon, bo to właśnie podczas tej imprezy autorzy obiecują uchylić rąbka tajemnicy. Zaprezentowane na blogu pojedyncze rysunki dają nadzieję na naprawdę porządny komiks przynajmniej od strony graficznej. Ciekawe również, jak spisze się tym razem Wielki Grafoman.

Nie napiszę, że czekam z niecierpliwością, ale muszę przyznać, że owszem - jestem zainteresowany. Nie tak bardzo, jak nadchodzącym komiksem "Kłamca. Viva l'arte" Ćwieka i Pochopienia. Bo tutaj dostajemy całkiem nową historię z życia Anielskiego Cyngla, umiejscowioną między tomem pierwszym i drugim. Bo wolę Kłamcę od Wędrowycza. Bo od pewnego czasu, bardziej cenię to co robi Kuba niż Andrzej (bez urazy). Bo komiks o Kłamcy ukaże się już podczas nadchodzącego MFK, więc hajp coraz większy. Ale jestem ciekaw, czy w końcu Pilipiukowi uda się podpisać swoim nazwiskiem komiks, który będzie na przyzwoitym poziomie.

3 komentarze:

Zerr pisze...

Niestety nie udało mi się jeszcze dorwać komiksów związanych z twórczością Pilipiuka, ale mam na nie chrapkę...

Przyznam również, że nie wiedziałem o nowym projekcie, ale jestem pozytywnie zaskoczony :)

Czekam na więcej niusów o tymże przedsięwzięciu :)

Jan Sławiński pisze...

Powiem tak - ogólnie nie jest to nic, co musisz znać. Dodatkowo "Kocioł" będzie Ci trudno ogarnąć (heh), bo od 2009 roku był publikowany na łamach SFFiH (dwie strony miesięcznie). Więc musiałbyś się zaopatrzyć w całkiem sporo archiwalnych numerów tego pisma, co z drugiej strony nie jest niczym złym, bo miesięcznik był ciekawy i często miał bardzo dobrą zawartość. Jednak kupno tych archiwalnych numerów może wiązać się niestety z poświęceniem znacznej ilości czasu na ich odnalezienie i niemałych kosztów na ich pozyskanie. Możesz próbować, choć podpowiem, że jak dobrze poszukasz, to "Kocioł" znajdziesz w internecie.

Co do "Dobić Dziada" - nakład pierwszego wydania chyba się już skończył, ale Fabryka szykuje miękko-okładkową reedycję. Będzie pewnie taniej, więc długo się nie zastanawiaj.

Jak tylko uda mi się dowiedzieć czegoś więcej na temat komiksu o krasnoludach, to nie omieszkam o tym napisać. Jednak chyba przed listopadem nie dowiemy się niczego nowego.

Andrzej Pilipiuk pisze...

Trza było pyknąć na priv i zapytać. Meila każdy zna ;) Generalnie komiks o krasnoludach to historia trzech "chłopaków" którzy przepuściwszy kasę przeznaczoną na studia (piwo w mieście drogie a towarzystwo goblinek jeszcze droższe...) boją się wrócić do kochających rodziców więc podejmują desperackie próby zarobienia pieniędzy. W zasadzie gotowy jest pierwszy album, Scenariusze dwu kolejnych wymagają jeszcze kosmetyki. Humor będzie miejscami ciężki, będą różne aluzje jako bonus dla bystrego czytelnika.