Dwie trzecie wakacji za mną. Zgodnie z planem było sporo obijania, imprezowania, późnego wstawania, czytania i oglądania. Zwłaszcza tego ostatniego jest przerażająco dużo, codziennie oglądam przynajmniej jeden-dwa filmy. Chyba jestem uzależniony, co te studia robią z człowiekiem...? Prometeusz mi się podobał (zwłaszcza wizualnie jest genialny, scenar mógłby być lepszy), Batman jest świetny (zyskuje po drugim seansie) (no i BANE!), a Merida to najsłabsza animacja Pixara EVER (no, może na równi z drugimi Autami). Poza tym nadrabiam klasykę z listy, którą dostaliśmy na uczelni. Wiecie, kilkaset filmów (13 stron a4 samych tytułów) od 1895 do 1980 roku, które TRZEBA znać. Sporo świetnych rzeczy, kilka gorszych, bo czuć, że minęło już sporo lat od ich powstania i jako dzisiejszy widz zwyczajnie nie czuję pewnych rzeczy. Zmieniła się wrażliwość, chyba o to chodzi. Ale gdy przymknie się oko na niektóre rzeczy, to może być na prawdę dobrze. Przykadowo King Kong z trzydziestego trzeciego szczerze mnie oczarował, a już Zabójstwo Księcia Gwizjusza z 1908 okropnie wynudziło.
Miałem pisać o ósmym sezonie Trawki, ale jakoś nie ma zbytnio o czym pisać. Załatwmy to więc szybko:
Sezon nudny, nieśmieszny, niepotrzebny. Nużący i niewciągający. Aktorzy mają już dość, grają od niechcenia, a ich postacie straciły gdzieś jaja. I własną osobowość, bo niektóre diametralnie różnią się od samych siebie, znanych z poprzednich sezonów. Ewoluują, powiecie. Chuja tam ewoluują, raczej cofają się do epoki kamienia łupanego. Zostały jeszcze trzy epizody na rehab, ale według mnie nie ma ratunku. Rzekłem. Nie polecam, Jan Sławiński.
W wakacje miałem pisać i coś tam niby popisałem. Głównie recenzjaczki, które wkrótce pewnie trafią na bloga. Posłałem również tekst o kryminałach do Coś na progu, czekam na odpowiedź. Pewnie wyjdzie jak zwykle, no ale próbować warto.
Razem z Szymonem Sz posłaliśmy komiks na konkurs eMeFKowy. Wyszło chyba coś fajnego, przynajmniej mnie finalny rezultat (czy to pleonazm?) zadowala. Całkiem inaczej wyobrażałem sobie ten komiks, ale wizja jaką zaprezentował Szymon jest konkretna. Dziwna, mówiąc delikatnie, historia zamknęła się w pięciu stronach. Zajawka poniżej:
Gotham City Impostors przeszło na tryb f2p i jest dostępne na Steamie. To dobra informacja, zwłaszcza, że grę chciałem sprawdzić już wcześniej. Pograłem wczoraj chwilę (no dobra, pół dnia, strasznie mnie wciągnęło) i powiem Wam, moi kochani, że nie rozumiem wielu negatywnych głosów na temat tej produkcji. Jest fajnie, przede wszystkim gra daje sporo zabawy i zwykłej, prymitywnej frajdy, a o to chyba chodzi. Jak pogram dłużej, sprawdzę nowe tryby (bo na razie gram tylko w dm) i nowe klasy (których jest całkiem sporo, a ja dotychczas dobrze poznałem tylko jedną) to może coś napiszę więcej. Gameplay daje sporo frajdy, a wszystko jest fajnie osadzone w uniwersum Mrocznego Rycerza. Warto sprawdzić, zwłaszcza, że gra jest darmowa.
Na dziś chyba tyle. Wracam oglądać Barbarellę. Jest moc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz