Fotograf opowiada o misji humanitarnej Lekarzy
Bez Granic – lekarzy, którzy niosąc pomoc docierają wszędzie tam, gdzie
inni nie odważą się zapuścić. Wraz z nimi wyrusza tytułowy bohater, Didier Lefèvre,
dla którego będzie to pierwsza poważna wyprawa fotograficzna. W
pogrążonym w wojnie Afganistanie i Pakistanie lat 80. XX wieku bohater
niejednokrotnie otrze się o śmierć, będzie cierpiał niewygody o jakich
mu się nigdy nie śniło, pozna prawdziwe ludzkie okrucieństwo i przeżyje
niezapomnianą przygodę.
Fotograf to album niezwykły z kilku powodów. Po
pierwsze, to misterne połączenie relacji fotograficznej, komiksu i
reportażu. Historia opowiedziana jest w pierwszej osobie przez
fotografa, dla którego tego typu wyprawa jest czymś całkowicie nowym.
Nie zna zwyczajów panujących w środkowo i południowo-zachodniej Azji,
wszystkiego musi się uczyć. Czytelnik wraz z nim powoli poznaje kulturę,
religię i zwyczaje tam panujące. Przez trzy miesiące bohater podróżował
po górach i wioskach odciętych od świata. Poznał wiele szlachetnych,
pomocnych osób i równie wielu okrutników, gotowych go oszukać i zostawić
na pastwę losu. Zrobił cztery tysiące zdjęć, z czego po powrocie
opublikował tylko sześć. Zdjęć, na których uwieczniał wszystko – od
rannych i konających w wyniku sowiecko-afgańskiego konfliktu, po niemal
pustynne pejzaże i portrety zwierząt. Dopiero po latach, na potrzeby
wydania Fotografa, pokazuje wiele z nich i opowiada swoją historię od początku do końca.
Fotograf to historia bardzo osobista, pełna emocji, pisana prostym, zwięzłym językiem. Choć Didier Lefèvre w kolejnych dwudziestu latach działalności fotograficznej bywał na podobnych wyprawach jeszcze osiem razy, jego pierwsza podróż do Afganistanu była tą najważniejszą. Swoje – często traumatyczne – doświadczenia opowiedział scenarzyście Emmanuelowi Guibert, który na ich podstawie napisał skrypt opisywanego albumu i stworzył klasyczne rysunki. Proste, pozbawione wielu szczegółów, w połączeniu z oszczędnym tłem i stonowaną paletą barw stanowią doskonałe uzupełnienie pozostałej części albumu. Fotograf to niezwykły kolaż, łączący rysunki i zdjęcia. Te drugie są podstawą historii, nadają jej dodatkowy wydźwięk i świadczą o autentyczności samej opowieści, grafiki zaś dopowiadają wszystko, czego nie można wywnioskować z samych fotografii. Rysunki i pierwszoosobowa narracja łączą pojedyncze fotografie i ich całe sekwencje w zwięzłą opowieść.
Wszystko to – słowo pisane, zdjęcia i rysunki – jest połączone z zaskakującym wyczuciem, przez co czytelnik ani przez chwilę nie czuje się zagubiony w tej wielopłaszczyznowej narracji. Fabuła jest boleśnie prawdziwa, historia wciąga od pierwszych stron, a niektóre zdjęcia wywołują nieme zdumienie. Zwłaszcza wielkie, całostronicowe reprodukcje, połączone z dramatyczną narracją, gdy bohater ociera się o śmierć, robią kolosalne wrażenie. Choć nie znajdziemy tu spektakularnych potyczek, wybuchów ani strzelanin, nad całą historią unosi się straszliwe widmo wojny, sportretowane przez wielu rannych, niepełnosprawnych – których na swej drodze spotyka fotograf - oraz osierocone dzieci i tych, których lekarze, mimo wysiłków, nie zdołali uratować. Również sama jakość wydania imponuje – wielki format, prawie trzysta stron, twarda, tłoczona oprawa i obwoluta.
Najważniejsza w Fotografie jest jednak wartość poznawcza, którą album z sobą niesie. Czytelnik utożsamia się z tytułowym bohaterem, obchodzi go jego los, przeżywa historię tak, jakby opowiadał ją ktoś znajomy. Czytelnik wraz z głównym bohaterem jest z początku zagubiony w całkiem nowym świecie, tak dalekim od znanych nam europejskich standardów kulturowych. Wraz z poznaniem reguł w nim panujących, zaczyna fascynować się całkiem odmienną tradycją oraz podziwiać odwagę Lekarzy Bez Granic i samego fotografa. To cudowna, poruszająca historia, doskonale wydana i świetnie zrealizowana formalnie. Czarny koń w wyścigu o tytuł komiksu roku.
Fotograf to historia bardzo osobista, pełna emocji, pisana prostym, zwięzłym językiem. Choć Didier Lefèvre w kolejnych dwudziestu latach działalności fotograficznej bywał na podobnych wyprawach jeszcze osiem razy, jego pierwsza podróż do Afganistanu była tą najważniejszą. Swoje – często traumatyczne – doświadczenia opowiedział scenarzyście Emmanuelowi Guibert, który na ich podstawie napisał skrypt opisywanego albumu i stworzył klasyczne rysunki. Proste, pozbawione wielu szczegółów, w połączeniu z oszczędnym tłem i stonowaną paletą barw stanowią doskonałe uzupełnienie pozostałej części albumu. Fotograf to niezwykły kolaż, łączący rysunki i zdjęcia. Te drugie są podstawą historii, nadają jej dodatkowy wydźwięk i świadczą o autentyczności samej opowieści, grafiki zaś dopowiadają wszystko, czego nie można wywnioskować z samych fotografii. Rysunki i pierwszoosobowa narracja łączą pojedyncze fotografie i ich całe sekwencje w zwięzłą opowieść.
Wszystko to – słowo pisane, zdjęcia i rysunki – jest połączone z zaskakującym wyczuciem, przez co czytelnik ani przez chwilę nie czuje się zagubiony w tej wielopłaszczyznowej narracji. Fabuła jest boleśnie prawdziwa, historia wciąga od pierwszych stron, a niektóre zdjęcia wywołują nieme zdumienie. Zwłaszcza wielkie, całostronicowe reprodukcje, połączone z dramatyczną narracją, gdy bohater ociera się o śmierć, robią kolosalne wrażenie. Choć nie znajdziemy tu spektakularnych potyczek, wybuchów ani strzelanin, nad całą historią unosi się straszliwe widmo wojny, sportretowane przez wielu rannych, niepełnosprawnych – których na swej drodze spotyka fotograf - oraz osierocone dzieci i tych, których lekarze, mimo wysiłków, nie zdołali uratować. Również sama jakość wydania imponuje – wielki format, prawie trzysta stron, twarda, tłoczona oprawa i obwoluta.
Najważniejsza w Fotografie jest jednak wartość poznawcza, którą album z sobą niesie. Czytelnik utożsamia się z tytułowym bohaterem, obchodzi go jego los, przeżywa historię tak, jakby opowiadał ją ktoś znajomy. Czytelnik wraz z głównym bohaterem jest z początku zagubiony w całkiem nowym świecie, tak dalekim od znanych nam europejskich standardów kulturowych. Wraz z poznaniem reguł w nim panujących, zaczyna fascynować się całkiem odmienną tradycją oraz podziwiać odwagę Lekarzy Bez Granic i samego fotografa. To cudowna, poruszająca historia, doskonale wydana i świetnie zrealizowana formalnie. Czarny koń w wyścigu o tytuł komiksu roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz