Wieczni
bohaterowie chronologicznie rozgrywają się po czwartym tomie Ligi Sprawiedliwości i równocześnie z wydarzeniami przedstawionymi w
crossoverze Wieczne zło. Mamy okazję zobaczyć Czarnego Adama
stawiającego czoła Ultramanowi i Cyborga, który wraz z drużyną Metal Men
(inteligentnych robotów posiadających właściwości tytanu, złota, ołowiu
itd.), stara się sprzeciwić rządom Syndykatowi Zbrodni pod nieobecność
Ligi Sprawiedliwości.
Wątki w piątym tomie serii pisanej przez Geoffa Johnsa są li tylko
uzupełnieniem wydarzeń z Wiecznego zła i trudno oceniać je w oderwaniu
od pierwszego crossovera z Nowego DC Comics. Po prawdzie historia
Cyborga nie jest ani ciekawa, ani tak naprawdę komukolwiek potrzebna. Po
lekturze albumu nie spojrzymy inaczej na postać Vica Stone'a ani na
wydarzenia, których efektem było Wieczne zło. Album można z czystym
sumieniem ominąć w lekturze serii, bo poza prawdziwymi fanami Cyborga
(ktokolwiek?) nikogo raczej nie obejdzie. Zwłaszcza, że graficznie to
też zaledwie poprawnie narysowany album przez kilku wyrobników o
bliźniaczo podobnym stylu.
Udanym, choć również nieco zmarnowanym, elementem komiksu są krótkie
genezy poszczególnych członków Syndykatu Zbrodni, lustrzanego i złego do
szpiku kości odbicia Ligi Sprawiedliwości. Otrzymujemy odpowiedzi na
pytania, co by było, gdyby mały Kryptończyk trafił do rodziny Kentów
wyniszczonej przez alkohol i narkotyki, co gdyby Bruce Wayne miał
starszego brata, a Johnny Quick – odpowiednik Barry'ego Allena – nie był
policjantem, a bezdusznym przestępcą. Każdemu z nich poświęcono kilka
stron, zdecydowanie za mało, by pokazać coś więcej niż tylko pomysł na
„złe odbicie” genezy bohatera ze znanego nam świata. Szkoda, że na tych
historiach nie skupia się cały album i bardziej nie rozwija
poszczególnych postaci, o których po lekturze komiksu, wciąż – mimo
nieśmiałych starań twórców – wiemy niewiele.
Ocena: 4/10
2 komentarze:
Dzięki bardzo. Uświadczyłeś mnie aby nie kupować tego tomu. Przeznaczę kasę na Flasha.
Pozdrawiam
Polecam się na przyszłość, a lektura Flasha jeszcze przede mną.
Prześlij komentarz