Pisząc o czwartym tomie Sagi delikatnie narzekałem
na powtarzalność formuły komiksu i brak nowości. Tom piąty wynagradza te braki
z nawiązką. Nowa sytuacja fabularna – rozdzielenie członków rodziny, których
losy śledzimy od samego początku cyklu – wprowadza do komiksu zupełnie nową
dynamikę. Na zmianę towarzyszymy Marko, który wraz z księciem Robotem IV,
niegdyś swym największym wrogiem, próbuje odnaleźć bliskich; Alanie, która za
wszelką cenę chce ochronić córeczkę i Gwendolyn szukającej lekarstwa dla
umierającego łowcy nagród. Atrakcji nie brakuje, a rozdzielenie bohaterów,
przypisanie im nowych ról i zmuszenie do interakcji z innymi postaciami tylko
wychodzi fabule na dobre.
Choć
niejednokrotnie z kart komiksu przebija melancholijna refleksja o radzeniu
sobie ze stratą najbliższych, nie można zapomnieć, że rozgrywająca się w
odległych częściach galaktyki Saga Briana K. Vaughana i Fiony Stalpes to
opowieść mocno wypełniona akcją. Nie zabraknie spektakularnych walk ze smokami
czy pościgów z wykorzystaniem statków kosmicznych o fantazyjnych kształtach.
Scenarzysta kolejny raz udowadnia swój kunszt misternie mieszając ze sobą
wyciszone, obyczajowe wątki i absurdalne sceny akcji, niewybredny humor z
zaskakująco dosłowną brutalnością. Kto zna poprzednie tomy Sagi, ten
wie, że w finale powinien spodziewać się niespodziewanego – cliffhanger
zaserwowany przez twórców kolejny raz każe z niecierpliwością wypatrywać
kontynuacji.
8/10
Z kolei Hrabstwo
Harrow: Niezliczone duchy to pierwszy tom nowej serii grozy, dostępnej na
naszym rynku dzięki wydawnictwu Mucha Comics. Scenarzysta Cullen Bunn,
znany polskim czytelnikom z cyklu Szósty rewolwer, wraz z rysownikiem Tylerem
Crookiem zabiera nas w podróż do lat 30. XX wieku. U progu wkroczenia w
dorosłość nastoletnia Emma dowiaduje się, że jest inkarnacją spalonej przed
laty wiedźmy. Znana jej rzeczywistość wywraca się do góry nogami, gdy
mieszkańcy wioski, w której mieszka - z jej własnym ojcem na czele - zwracają
się przeciwko niej. Dziewczyna będzie musiała walczyć o życie i zdecydować, czy
poddać się mrocznemu przeznaczeniu.
Podobne
historie znamy z kina i literatury, niejednokrotnie też były przedstawiane w
mediach, które służą horrorowi o wiele lepiej niż komiks. W XIX-wiecznych
opowieściach grozy wydawanych na tanim papierze uwodził misternie budowany
klimat (w Hrabstwie Harrow "klimatyczne dialogi" brzmią cokolwiek kiczowato), zaś w kinie warstwa dźwiękowa i ruchliwa kamera zdobywają przewagę nad
ciszą i statycznymi kadrami z komiksu. Hrabstwo Harrow to zbiór dobrze
znanych motywów, wszak fabuła kręci się wokół klątwy rzuconej przez umierającą
czarownicę, a las niedaleko domu zamieszkują mroczne stwory. Komiks broni się jednak kilkoma
zaskakującymi pomysłami, które odświeżają skostniałą formułę (strasząca z
okładki żywa skóra zdjęta z chłopca „pomieszkująca” w szufladzie na bieliznę to
tylko jeden z ciekawszych przykładów) i zapada w pamięć dzięki warstwie
graficznej. Tyler Crook korzystając z akwareli fenomenalnie oddaje
niepokojący klimat panujący na karatach komiksu, a dzięki ponurej, zgniłej
palecie barw potęguje posępny nastrój silnie oddziałujący na czytelnika. W
inaugurującym tomie cyklu Bunna i Crooka zabrakło mi
oryginalności i większej odwagi w podjęciu mocno wyeksploatowanego tematu,
jednak zarówno same rysunki, jak i kilka świeżych pomysłów sprawiają, że z zaciekawieniem
przyjrzę się kolejnym tomom serii.
6/10
Dziękuję
wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarzy
komiksów do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz