Już
pierwszy tom Hrabstwa Harrow korzystał z wyeksploatowanych na
przestrzeni lat motywów dobrze znanych wszystkim miłośnikom
opowieści z dreszczykiem. Mroczny las zamieszkany przez duchy i
potwory, stara legenda o przeraźliwej czarownicy, wreszcie dziecko,
które posiada nadnaturalne zdolności. Mimo że komiks
przepełniony był gatunkowymi kliszami, a fabuła opierała się na
powtarzalnych schematach, dało się znaleźć w komiksie Cullena Bunna i Taylera Crooka elementy, które potrafiły
zaintrygować.
Niestety, tom drugi to pozbawiona kreatywności powtórka z rozrywki.
Nastoletnia wiedźma Emma pomaga mieszkańcom pobliskiej wsi, będąc
pośrednikiem między naszym światem a mrocznym lasem. Wszystko
układa się dobrze, dziewczyna odzyskuje zaufanie lokalnej
społeczności, a duchy i upiory mają szansę na życie w harmonii z
ludźmi. Wszystko psuje pojawienie się tajemniczej Kammi –
przybyłej z miasta bliźniaczki Emmy.
Szybko
okazuje się, że siostra młodej czarownicy jest jej dokładnym
przeciwieństwem, złym doppelgangerem, pragnącym powrotu chaosu i
ukarania Emmy, która opowiedziała się po stronie dobra.
Wybór tej fabularnej ścieżki nikogo nie powinien dziwić,
już zestawienie obok siebie obu sióstr na okładce komiksu
jasno pokazuje, że Kammi nie będzie poczciwą duszą. Niestety o
zaskoczeniach nie ma mowy również w dalszej części
historii. Powolne tempo snucia opowieści niektórym może
odpowiadać, mnie jednak znużyło, zwłaszcza w połączeniu z
prostą, pozbawioną fajerwerków i oryginalności fabułą.
Przejrzysta
kompozycja plansz Taylera Crooka oraz jego akwarelowe kolory to
fachowa robota. Miękkie rysunki i przewaga jasnych barw na
większości stron czynią z Hrabstwa Harrow komiks
przyjazny czytelnikowi. Mało tu
posępnego klimatu, trzymających w napięciu sekwencji czy
niepokojących projektów postaci, które kojarzymy z
horrorem. Stąd też dziwi mnie usilna chęć sprzedania tego komiksu
jako pełnoprawnej opowieści grozy. Elementy nadnaturalne są tu
jedynie dodatkiem do historii inicjacyjnej dorastającej dziewczynki.
Robienie z tego na siłę komiksu grozy mija się z celem i wręcz
wprowadza w błąd potencjalnego czytelnika. Horror potrafi obrzydzić
bądź przerazić, w najgorszym wypadku tylko wywołuje niepokój.
Hrabstwo Harrow nie
zapewnia podobnych wrażeń.
Może
brzmię jak stary zgred, ale lata wchłaniania popkultury robią
swoje. Im więcej się poznało, tym bardziej szuka się czegoś
nowego i tym trudniej to znaleźć. Lektura Hrabstwa Harrow
nie jest może niczym szczególnie wartym uwagi, ale nie
wywołuje również zgrzytania zębami. To poprawnie
opowiedziana historia z niezłymi rysunkami. Szkoda, że tak
odtwórcza.
6/10
Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz