> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 12 czerwca 2024

Czarodzieje i ich dzieje, tom 5 - recenzja

"Czarodzieje i ich dzieje" żegnają się z czytelnikami w iście wybuchowym stylu. Przy każdej serii, która trwa od dłuższego czasu, jej twórcy muszą wykazać się pomysłowością, by utrzymać uwagę czytelników. W wypadku fantastycznych przygód disnejowskich bohaterów udaje się to, ponieważ w ostatnim tomie trafiają oni nie tylko na wyjątkowe problemy, ale ich rozwiązanie okazuje się nader zaskakujące.



Miki, Goofy i Donald w pierwszej historii mierzą się z niespodziewanym zniknięciem magii. Nagle okazuje się, że rozleniwiła ona przedstawicieli wszystkich ras, a codzienne sprawunki stały się w jednej chwili bardzo trudne. Sprawia to, że misja bohaterów jest jak najwyższej wagi.

Natomiast w drugiej historii, najdłuższej z zaprezentowanych na przestrzeni wszystkich tomów, Miki zostaje wtrącony do najpilniej strzeżonego więzienia w magicznym świecie. Zarzuca mu się, że w przyszłości będzie odpowiedzialny za zniszczenie świata. Skoro rezolutna myszka nie może się bronić, obowiązek udowodnienia jego niewinności spada na jego przyjaciół — przede wszystkim Donalda, który okazuje się główny bohaterem opowieści.

Ta zmiana wychodzi lekturze na dobre. Gapowaty kaczor okazuje się kompetentnym protagonistą, nadrabiającym braki w magii oraz wrodzonego pecha zdrowym rozsądkiem. Poprzednie tomy serii potrafiły nieco nużyć, gdy podchodziło się do nich "na raz". Tymczasem jej zamknięcie czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem i frajdą. Twórcy zadbali także o kilka, prostych do przewidzenia, acz umilających narrację zwrotów akcji.

Tym razem także nieco starsi odbiorcy także będą dobrze bawili się podczas lektury. Chociaż to ostatni tom, liczę cicho, że kiedyś powrócimy do "czasu legend, magii i bohaterów".

7/10

Seria "Czarodzieje i ich dzieje" ukazuje się nakładem wydawnictwa Egmont Polska.

Brak komentarzy: