> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 12 czerwca 2024

Nightwing, tom 2: Bitwa o serce Bludhaven - recenzja

Pierwszy tom “Nightwinga” Toma Taylora i Bruno Redondo zachwycał eksperymentami w warstwie graficznej i fabułą, która wydobywała wszystko co najlepsze z postaci Nightwinga. Tom drugi kontynuuje dobrą passę, choć wydaje mi się bardziej zachowawczy wizualnie. Mniej tu zabawy z kadrowaniem, więcej klasycznych rozwiązań. Mimo że całości nie można odmówić dynamiki czy klimatu, to szkoda, że jeden z najbardziej charakterystycznych elementów serii praktycznie całkowicie zniknął w tomie drugim. Na szczęście fabularnie Taylor znów dostarcza bardzo dobrą historię.



Polskie wydanie to znów dwa oryginalne tomy. W pierwszym następuje ostateczna potyczka z Blockbusterem - zanim Nightwing zmierzy się na gołe pięści z ogromnym przeciwnikiem, znacząco osłabi jego organizację kilkoma precyzyjnie zaplanowanymi posunięciami. Dzięki temu całość nabiera więcej realizmu - nie wystarczy sprać kingpina przestępczego świata Bludhaven, a trzeba też zadbać o wygaśnięcie wszystkich jego nielegalnych interesów. Historia, nawet mimo gościnnych występów Młodych Tytanów czy Supermana, osadzona jest blisko ulicy. Nie można tego samego powiedzieć o kolejnej opowieści w zbiorze, która zaczyna się dość realistycznie (jeden ze wspólników Blockbustera musi zostać przetransportowany do Gotham, a konwój atakują gangsterzy, których ten ma wsypać), ale nagle skręca w zupełnie szalonym kierunku poprzez pojawienie się chochlika z piątego wymiaru. Następnie wracamy do ulicznych klimatów, gdy z więzienia w Bludhaven masowo uciekają osadzeni.


Taylor świetnie czuje Nightwinga. Jego charakter, motywacje, przeszłość w cieniu Nietoperza i robienie wszystkiego, by kroczyć własną ścieżką ustanawiają ton dla całego komiksu. Łatwo mu kibicować zarówno jako superbohaterowi próbującemu ochronić miasto, jak i Graysonowi, który stara się ułożyć sobie życie u boku Barbary Gordon. Wątek miłosny wprowadza do komiksu sporo humoru. Całościowo to miks opowieści obyczajowej, wątków gangsterskich i opowieści o superbohaterach w ich przyziemnym wydaniu. Podobnie jak w tomie pierwszym - działa to bardzo dobrze, czyta się lekko i szybko, więc z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. “Nightwing” Taylora i Redondo to wciąż jedna z najfajniejszych serii we współczesnym DC.

8/10

Brak komentarzy: