> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 23 października 2013

372 - Hellboy na ślubnym katafalku

Podobnie jak w tomie Lichwiarz i inne opowieści tak i tym razem odbiegamy od głównego wątku fabularnego i cofamy się z Hellboyem do czasów, gdy ten jeszcze pracował dla Biura Badań Paranormalnych i Obrony. W sześciu prezentowanych w albumie historiach Hellboy między innymi zwiedzi Meksyk, stawi czoła wampirom i duchom, stanie się częścią miłosnej afery oraz zostanie porwany przez kosmitów. Mignoli wciąż nie brakuje pomysłów ani ludowych podań czy legend, z których czerpie garściami. Różnorodność po raz kolejny wychodzi serii na dobre. Tak w warstwie fabularnej jak i graficznej.


Lwią częścią albumu zajął się doskonale znany z poprzedniego tomu i Makomy Richard Corben. Przypadły mu do narysowania najciekawsze scenariusze – Hellboy walczący z nieumarłymi zapaśnikami w Meksyku to fabularna bomba (już sam pomysł jest cudowny), niewiele gorzej prezentują się opowieści o ludożerczym domostwie i tytułowej piekielnej narzeczonej (w której pojawia się jedna z lepszych wolt fabularnych). Corben swą groteskową kreską i makabrycznymi kreacjami nadaje historiom niezapomnianego klimatu. Genialnie radzi sobie z kadrowaniem, perspektywą oraz cieniami przez co, czytając Nagrodę Sullivana - fabularnie nawiązującą do Lovecrafta, z klimatem nieobcym również Poemu - czułem się nieco nieswojo. Rzadko który komiksowy horror potrafi wywołać u mnie taką reakcję. Ośmiostronicową historyjkę Dziedzictwo Whitterów narysował sam Mignola – to doskonale znany styl wywodzący się z linorytu, który uwodzi swym minimalizmem, umiejętnym wykorzystaniem cienia i grubo ciosanymi krawędziami. Niestety sama historyjka jest najmniej oryginalna z całego zbioru.

Dwie pozostałe opowieści stworzyli artyści nieudzielający się wcześniej na łamach serii. Kevina Nowlana czytelnicy mogą kojarzyć z Sandmana czy wydanej przez TM-Semic dwuczęściowej antologii Batman: Black & White. Na potrzeby serii Mike'a Mignoli stworzył Spełnione życzenie Bustera Oakleya - historię w prawdziwie pulpowym klimacie, gdzie pojawiają się kosmici, duchy krów, satanistyczne rytuały i wielkie roboty, by wymienić tylko kilka atrakcji obecnych w tej zakręconej historii. Na pierwszy rzut oka styl Nowlana całkowicie nie pasuje do mrocznego klimatu serii i może właśnie dlatego Mignola stworzył dla niego opowieść w lżejszej scenerii. Jedno trzeba głośno powiedzieć: nikt nie rysuje lepiej zwierzęcego inwentarza od Nowlana. Ani jego duchowych awatarów. Ostatnią historią zajął się Scott Hampton znany z Lucyfera Mike'a Careya. Śpiący i martwi to niezwykle klimatyczna opowieść o wampirach. Historia o dworze osnutym szczelnie mgłą, z cmentarzem i kościołem majaczącym na horyzoncie, pełnym krwiopijców i z dziewczynką śpiewającą martwemu kotu dała Hamptonowi pole do popisu. Artysta świetnie radzi sobie z historią, operując dużymi kadrami, korzystając ze zbliżeń i tworząc klaustrofobiczną i sprawiającą wrażenie nierealnej atmosferę.

Jak zawsze Mignola staje na wysokości zadania. Jedenasty tom Hellboya wciąga, zniewala klimatem i urzeka warstwą graficzną. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, nawet malkontenci powinni być zadowoleni, bo poza samymi komiksami znajdą w albumie ponad dwadzieścia stron dodatków: wspomnień Mignoli, szkiców oraz niewykorzystanych okładek. Nie pozostaje nic innego, jak polecić najnowsze na naszym rynku przygody Piekielnego Chłopca. Po przeczytaniu trzeba zaś czekać na ostatni, dwunasty tom serii. Od razu również uspokajam, choć oryginalna seria dobiegła końca w tomie The Storm and the Fury, Czerwonego spotkamy jeszcze w dwóch powieściach graficznych: House of the Living Dead i The Midnight Circus, tomie z crossoverami Masks and Monsters, kilku niezebranych jeszcze w album krótszych historiach (jak choćby Hellboy versus the Aztec Mummy) i nieregularnie wydawanej serii Hellboy in Hell, w całości tworzonej przez Mignolę. Pytanie tylko, czy zdecyduje się je wydać Egmont. Dowiemy się tego pewnie w przyszłym roku, trzymam kciuki, by Piekielny był obecny na naszym rynku jak najdłużej. 

Brak komentarzy: