Dwunasty tom rozpoczyna „drugi sezon” Baśni Willinghama. Wszyscy
zmęczeni czytelnicy mogą odpuścić sobie lekturę – historia walk z
Adwersarzem została zamknięta w poprzednim tomie, a Czasy mroku
rozpoczynają kolejną opowieść. Wszyscy ci, którzy pragną poznać
kontynuację przygód swoich ulubionych bohaterów, znajdą ją właśnie
tutaj, jest ona jednak tak sprytnie skonstruowana, by również nowi
czytelnicy mogli zacząć przygodę z serią od tego właśnie tomu. Bo choć w
warstwie fabularnej, przeszłe wydarzenia znajdują tu swoje
konsekwencje, wszystko można bez problemu zrozumieć.
Komiks składa się z czterech opowieści. Pierwsza z nich, Spacer po mieście, mówi o Adwersarzu objętym generalną amnestią. Pozbawiony mocy, bezsilny starzec niemogący zapomnieć o dawnej potędze musi jakoś się odnaleźć w Baśniogrodzie. Nie będzie to łatwe, bo Baśniowcy wciąż pamiętają ogromne krzywdy, jakie im wyrządził i – delikatnie mówiąc – nie są przyjaźnie nastawieni. Tak, jak w poprzednich tomach, tak i w tym nie mogło zabraknąć wypełniacza spowalniającego akcję i tym razem jest nim właśnie ta historia – można by ją upchnąć na trzech stronach. Zarówno prezentowana opowieść, jak i rysunki Michaela Allerda mnie nie przekonują (a w szczególności nieporadnie rysowane dłonie, które jakoś wyjątkowo rzucają się w oczy).
Za tytułową, pięcioczęściową opowieść tradycyjnie odpowiada etatowy rysownik Baśni – Mark Buckingham. Nikt nie powinien być zdziwiony, że jego kreska prezentuje się najlepiej z całego albumu. Brytyjczyk doskonale bawi się kadrowaniem i korzysta z cieniowania, a jego rozpoznawalny i wyrazisty styl doskonale współgra z opowieścią. Sama historia jest zaskakująco ciekawa, a pojawienie się nowego zagrożenia pokazano w sposób ekscytujący i przekonujący. Samo zakończenie, gdzie odchodzi jedna z moich ulubionych postaci, wywołało więcej emocji niż cały poprzedni tom.
Oczekiwanie to epilog Czasów Mroku. Pokazuje pierwsze konsekwencje pojawienia się Mrocznego Pana w świecie Baśniowców. Odpowiadający za rysunki David Hahn operuje kanciastą kreską, najlepiej zaś wychodzą mu bohaterowie zwierzęcy. Oparta głównie na dialogach historia nagle się urywa, pozostawiając czytelnika pełnego apetytu na konkretną bijatykę – na ostatniej stronie widzimy ostrą wymianę zdań między Wilkiem a Bestią i raczej wiadomo, jak to się skończy.
Powrót do Księgi dżungli nie przynosi jednak kontynuacji tej sceny. To historia Mowgliego, który wraz ze swą panterą i sześcioma braćmi Bigby’ego wyrusza na tajną misję w Strony Rodzinne. Pojawiają się nowi bohaterowie: mechaniczny tygrys i partnerujący mu pijany wikławiec od razu wzbudzają sympatię czytelnika. Nie można tego samego powiedzieć niestety o historii, która niczym nie zaskakuje, ani o warstwie graficznej. Znany z Lucyfera Peter Gross wypada średnio na tle pozostałych rysowników – radzi sobie gorzej od Buckinghama, ale lepiej od pozostałych. Mimo to, mam wrażenie, że do rysownia komiksów o Lampce bardziej się przykładał.
Czasy mroku wprowadzają trochę świeżości do skostniałej serii i odpędzają nudę, która towarzyszyła lekturze ostatnich tomów. Mroczny Pan jak na razie prezentuje się przerażająco i wydaje się, że będzie godnym następcą Adwersarza. Może go nawet przebije w nikczemności i sianiu zniszczenia. W kolejnym tomie czeka nas crossover ze spin-offem Jack of Fables oraz miniserią Literals. Ciekawe, jak Egmont sobie z tym poradzi poradzi, skoro obie serie nie są znane polskiemu czytelnikowi.
Recenzja została napisana dla serwisu AlejaKomiksu.com i tam pierwotnie opublikowana.
Recenzje poprzednich tomów:
Komiks składa się z czterech opowieści. Pierwsza z nich, Spacer po mieście, mówi o Adwersarzu objętym generalną amnestią. Pozbawiony mocy, bezsilny starzec niemogący zapomnieć o dawnej potędze musi jakoś się odnaleźć w Baśniogrodzie. Nie będzie to łatwe, bo Baśniowcy wciąż pamiętają ogromne krzywdy, jakie im wyrządził i – delikatnie mówiąc – nie są przyjaźnie nastawieni. Tak, jak w poprzednich tomach, tak i w tym nie mogło zabraknąć wypełniacza spowalniającego akcję i tym razem jest nim właśnie ta historia – można by ją upchnąć na trzech stronach. Zarówno prezentowana opowieść, jak i rysunki Michaela Allerda mnie nie przekonują (a w szczególności nieporadnie rysowane dłonie, które jakoś wyjątkowo rzucają się w oczy).
Za tytułową, pięcioczęściową opowieść tradycyjnie odpowiada etatowy rysownik Baśni – Mark Buckingham. Nikt nie powinien być zdziwiony, że jego kreska prezentuje się najlepiej z całego albumu. Brytyjczyk doskonale bawi się kadrowaniem i korzysta z cieniowania, a jego rozpoznawalny i wyrazisty styl doskonale współgra z opowieścią. Sama historia jest zaskakująco ciekawa, a pojawienie się nowego zagrożenia pokazano w sposób ekscytujący i przekonujący. Samo zakończenie, gdzie odchodzi jedna z moich ulubionych postaci, wywołało więcej emocji niż cały poprzedni tom.
Oczekiwanie to epilog Czasów Mroku. Pokazuje pierwsze konsekwencje pojawienia się Mrocznego Pana w świecie Baśniowców. Odpowiadający za rysunki David Hahn operuje kanciastą kreską, najlepiej zaś wychodzą mu bohaterowie zwierzęcy. Oparta głównie na dialogach historia nagle się urywa, pozostawiając czytelnika pełnego apetytu na konkretną bijatykę – na ostatniej stronie widzimy ostrą wymianę zdań między Wilkiem a Bestią i raczej wiadomo, jak to się skończy.
Powrót do Księgi dżungli nie przynosi jednak kontynuacji tej sceny. To historia Mowgliego, który wraz ze swą panterą i sześcioma braćmi Bigby’ego wyrusza na tajną misję w Strony Rodzinne. Pojawiają się nowi bohaterowie: mechaniczny tygrys i partnerujący mu pijany wikławiec od razu wzbudzają sympatię czytelnika. Nie można tego samego powiedzieć niestety o historii, która niczym nie zaskakuje, ani o warstwie graficznej. Znany z Lucyfera Peter Gross wypada średnio na tle pozostałych rysowników – radzi sobie gorzej od Buckinghama, ale lepiej od pozostałych. Mimo to, mam wrażenie, że do rysownia komiksów o Lampce bardziej się przykładał.
Czasy mroku wprowadzają trochę świeżości do skostniałej serii i odpędzają nudę, która towarzyszyła lekturze ostatnich tomów. Mroczny Pan jak na razie prezentuje się przerażająco i wydaje się, że będzie godnym następcą Adwersarza. Może go nawet przebije w nikczemności i sianiu zniszczenia. W kolejnym tomie czeka nas crossover ze spin-offem Jack of Fables oraz miniserią Literals. Ciekawe, jak Egmont sobie z tym poradzi poradzi, skoro obie serie nie są znane polskiemu czytelnikowi.
Recenzja została napisana dla serwisu AlejaKomiksu.com i tam pierwotnie opublikowana.
Recenzje poprzednich tomów:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz