Opustoszały
lunapark, ogromny łup oraz Parker osaczony przez włoską mafię i
skorumpowaną policję. Oto sceneria i bohaterowie Jatki - kolejnej
adaptacji prozy Richarda Starka (właściwie Donalda E. Westlake'a), jaka
wyszła spod pióra i ołówka Darwyna Cooke'a. Udany skok i ucieczka
zakończona wypadkiem samochodowym zmuszają Parkera do ukrywania się w
zamkniętym wesołym miasteczku. Wkrótce stanie się ono niemym świadkiem
tytułowej jatki.
Powieściowy oryginał to nie tylko kolejne perypetie Parkera, ale również
punkt wyjścia do spin-offowej serii o przygodach jego wspólnika. Komiks
skupia się jednak na poczynaniach tytułowego bohatera, bezwzględnego
złodzieja kierującego się specyficznym kodeksem honorowym i napędzanego
nieustającą chęcią przetrwania. W przeciwieństwie do poprzedniego tomu,
tym razem Parker nie ma czasu na układanie misternego planu. By przeżyć,
musi działać szybko. Pozbawiony broni, musi wykazać się pomysłowością,
by zaskoczyć znacznie przewyższających go liczebnie wrogów.
Jatka, jak na razie ostatnia z komiksowych adaptacji szorstkiej prozy Starka, jest praktycznie dwa razy krótsza niż którykolwiek z poprzednich tomów cyklu. Historia toczy się więc w zawrotnym tempie, jest intensywna i mocna. Czytelnik, niczym tytułowy bohater, nie ma chwili na złapanie oddechu, zostaje wciągnięty w brutalną grę w kotka i myszkę. Niecodzienna sceneria, dziwaczna i niepokojąca (jeśli pamiętacie Lunapark Tobe'a Hoopera to z pewnością wiecie, o czym mówię) nadaje opowieści dodatkowego smaku. Fabuła, pozbawiona zaskakujących zwrotów akcji i wielowątkowej intrygi, ujmuje swą prostotą i zachwyca wykonaniem. Kolejny raz możemy podziwiać doskonałą warstwę graficzną: charakterystyczne rysunki (tym razem w zgniło-zielonej kolorystyce) i świetnie poprowadzoną opowieść obrazem. Tym wyraźniejszą dzięki ograniczeniu dialogu.
Oryginalny tytuł komiksu - "Slayground" - semantycznie łączy w sobie dwa nieprzystające porządki znaczeniowe - zabite ("slay") oraz plac zabaw ("playground"). Podobną cechą charakteryzuje się komiks Kanadyjczyka - godzący ze sobą brutalną opowieść z gatunku hard-boiled i cartoonowe rysunki Cooke'a. Mieszanka wybuchowa, trzeba znać, trzeba mieć.
Jatka, jak na razie ostatnia z komiksowych adaptacji szorstkiej prozy Starka, jest praktycznie dwa razy krótsza niż którykolwiek z poprzednich tomów cyklu. Historia toczy się więc w zawrotnym tempie, jest intensywna i mocna. Czytelnik, niczym tytułowy bohater, nie ma chwili na złapanie oddechu, zostaje wciągnięty w brutalną grę w kotka i myszkę. Niecodzienna sceneria, dziwaczna i niepokojąca (jeśli pamiętacie Lunapark Tobe'a Hoopera to z pewnością wiecie, o czym mówię) nadaje opowieści dodatkowego smaku. Fabuła, pozbawiona zaskakujących zwrotów akcji i wielowątkowej intrygi, ujmuje swą prostotą i zachwyca wykonaniem. Kolejny raz możemy podziwiać doskonałą warstwę graficzną: charakterystyczne rysunki (tym razem w zgniło-zielonej kolorystyce) i świetnie poprowadzoną opowieść obrazem. Tym wyraźniejszą dzięki ograniczeniu dialogu.
Oryginalny tytuł komiksu - "Slayground" - semantycznie łączy w sobie dwa nieprzystające porządki znaczeniowe - zabite ("slay") oraz plac zabaw ("playground"). Podobną cechą charakteryzuje się komiks Kanadyjczyka - godzący ze sobą brutalną opowieść z gatunku hard-boiled i cartoonowe rysunki Cooke'a. Mieszanka wybuchowa, trzeba znać, trzeba mieć.
Ocena: 9/10
Ostatnio na blogu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz