czwartek, 11 grudnia 2008
Post 50- Kwaśny Superbohater Returns.
I znów ponownie dostałem w moje ręcę mój ulubiony komiks humorystyczny. Wilq 14 to mocny powrót do korzeni. Okładka (dwustronowa), chyba jedna z najlepszych w historii Wilq'a dokładnie odzwierciedla nam treść komiksu.
Po paru ostatnich zeszytach, które sprawiły, że wszystcy krzyczeli, że to koniec, dostajemy dawno oczekiwany comeback do starych dobrych "prostacko-finezyjno-sarkastych" żartów, które poziomem w pełni dorównują starym odcinkom. Mnóstwo wspaniałych momentów: od walki z prehistorycznym stworem mieszkającym w piwniczce jednego z bloków, przez zombie-kasety VHS i wątek z Chopinem (Forest Whittaker!!) po manifestacje upośledzonych monsterów.
Wady? Poziom humoru niektórych pojedyńczych pasków. Choć i tu zdarzają się perełki.
Sami twórcy potwierdzają, że wciąż są jednymi z najlepszych bestii. Od zawsze Wilq'owi towarzyszyły genialne scenariusze, znakomite kadrowanie, w #14 Wilq zauważamy, że wrażenie uzyskane dzięki prostym kreskom, kilku rastrom, wspomnianym świetnym kadrowaniu (pełnostronowe plansze!) stoi na poziomie nieosiągalnym dla większości komiksiarzy.
Strasznie cieszyłem się z tego, że 99 procent materiału było (przynajmniej dla mnie) premierowe- oprócz pasku z amuletem wiedźmina.
Trochę brakuje mi kalendarza- IMHO strzału w dziesiątkę. Kochałem przerzucać karteczki na początku każdego miesiąca aby przeczytać paseczek poświęcony Wilq'owi :(
Wierni fani Wilq'a- ci, którzy są z nim od samego początku (Produkt), ale też osoby, które opolskiego superbohatera poznały stosunkowo niedawno będą zachwycone.
Polecam!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
Właśnie zabieram się za ten numer, zachęcony okładką "130 stron" i tytułem :D
przypomniałem sobie też to co jest w Produktach (bo innych Wilq'ów nie mam) i jakoś teraz lepiej mi weszło. Coś czuję, że Damian znowu miał rację (jak z Kaznodzieją) i Wilq zyska nowego fana. :)
Ba :)
Wiem co dobre ^^
Rozumiem fanbojów... Chyba.
Ale "stoi na poziomie nieosiągalnym dla większości komiksiarzy" to chyba przesada?
No, ale przyznaj, że w takim stylu to trudno pociskać.
IMHO Minkiewiczowie jako komiksiarze mają świetnie opanowany warsztat i są na pewno pod tym względem w czołówce.
Fanbojstwo fanbojstwem :)
Ja tam nie rozumiem. WilQ, jakkolwiek zdarzają mu się śmieszniejsze momenty, nie wywołuje u mnie żadnego rodzaju uniesień, podobnie jak komiksy Konrada Papugi.
Minkiewiczowie mają warsztat, ale w Wilq go nie widać.
Prześlij komentarz