Cztery
katastrofy lotnicze. Setki ofiar. Troje ocalonych. Co było przyczyną
tajemniczych wypadków? Zła pogoda, ludzkie niedopatrzenie? Atak terrorystyczny?
Ingerencja kosmitów? A może to zapowiedź biblijnej Apokapipsy? Dlaczego ocalały
tylko dzieci? Czy posiadają paranormalne zdolności? Czy to one były przyczyną
tragedii? Na te pytania postara się odpowiedzieć Elspeth Martins – dziennikarka zajmująca
się sprawą Trojga.
Troje
Sarah Lotz to właściwie podsumowanie prac fikcyjnej dziennikarki Elspeth Marins.
Książka jest zbiorem rozmów, transkrypcji wywiadów, fragmentów artykułów,
blognotek, zapisów chatów internetowych i dyktafonowych pamiętników, znajdziemy
w niej nawet raport z sekcji zwłok. Taka forma sprawia, że czytelnik ma
wrażenie, jakby opowieść rozgrywała się wokół niego, a on sam prowadził prywatne
śledztwo na bieżąco – czytał kolejne doniesienia na temat tytułowych dzieci, śledził
blogi, fora internetowe, słuchał wypowiedzi osób i kolejnych wywiadów. Choć
cała akcja rozgrywa się wokół trojga ocalałych dzieci, samą historię poznajemy
z dziesiątek punktów widzenia, które wzajemnie się uzupełniają. Mamy tu
wypowiedzi rodziny, sąsiadów, przypadkowych osób, których losy skrzyżowały się
z losem Trojga, poważne artykuły i szalone teorie spiskowe. Dzięki temu książka
trzyma w napięciu, nie nudzi, czasem jednak można się pogubić w licznych dygresjach i nowych
postaciach, które pojawiają się na scenie znienacka, by dodać coś od siebie do badanej
przez Martins historii.
Muszę
przyznać, że w tym zróżnicowaniu leży największa siła powieści. Z jednej strony
nie wszystkie fragmenty wypadają autentycznie (choćby chaty i wpisy na forach
są zbyt schludne), a dygresje w opowieściach niektórych osób mogą irytować
(niektóre postaci, korzystając z chwili sławy opowiadają niemal całą historię swego nudnego
życia, a sprawa Trojga jest marginalizowana), to inne
fragmenty nadrabiają z nawiązką – najlepiej ze wszystkich prezentuje się wywiad
radiowy, który czyta się z autentycznym rozbawieniem i jednym tchem – to bardzo
sprawnie i dynamicznie napisany fragment. Tak naprawdę w książce Lotz ważne są
szczegóły – główny wątek na dobrą sprawę często znika pod natłokiem mniej
ważnych informacji. Tytułowi bohaterowie kreowani są na bardzo tajemniczych i
właściwie do samego końca nie wiadomo, czy to zwykłe dzieci, biblijni Jeźdźcy
Apokalipsy, czy sterowane przez kosmitów awatary. Czytelnik sam musi
zdecydować, które z przedstawionych w książce informacji przyjąć za prawdziwe,
a które odrzucić uznając za niedorzeczne.
Sarah
Lotz umiejętnie stopniuje napięcie, ujawniając kolejne informacje powoli,
dawkując je i niekiedy ukrywając w zalewie mniej istotnych faktów. Pisarka
musiała włożyć sporo wysiłku, by kolejne fragmenty wyglądały tak autentycznie –
jestem pewien, że niejeden czytelnik będzie przekonany, że historia Trojga
wydarzyła się naprawdę. Kolejne wątki zgrabnie się przeplatają, a zakończenie
jest zaskakujące i niejednoznaczne. Wielkie brawa za pokazanie różnych punktów
widzenie i przedstawienie faktów popierających rozmaite teorie – podczas
lektury sam nie mogłem się zdecydować, czy bardziej przekonuje mnie stanowisko
szaleńców wierzących w ingerencję Obcych, wątła wiara, że historia ma racjonalne
wytłumaczenie, czy to może fanatycy religijni zwiastujący nadchodzącą
Apokalipsę mają rację. Lotz doskonale pokazuje, jak bardzo ludzie są podatni na wpływy i jak łatwo nimi manipulować. Książkę czytałem okropnie długo, ze wstydem i pokorą przyznaję, że niniejsza
recenzja powinna pojawić się na blogu już miesiąc temu. Wydawcę przepraszam – co
poradzę, że bardzo przyjemnie czytało mi się powieść Sary Lotz małymi
fragmentami. Tak, bym nie został zalany masą informacji jednorazowo. Tak, bym
miał wrażenie, że historia Trojga dzieje się właśnie teraz, a kolejne informacje
zostają dopiero stopniowo ujawniane.
7/10
Dziękuję wydawnictwu Akurat za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Wydawca przeprowadził bardzo sprawną kampanię reklamową, jeszcze przed premierą zapewniając wiele razy o wyjątkowości i oryginalności książki oraz rozsyłając zainteresowanym pierwszy rozdział powieści (w tajemniczej, czarnej kopercie), który - wraz z niezbędnym kodem - możecie znaleźć tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz