Na
początku XXI wieku komiksowy Wiedźmin nie miał szczęścia – ostatecznie światła
dziennego nie ujrzała ani wizja Przemysława Truścińskiego ani Marka
Oleksickiego, o których pisałem w poprzedniej części artykułu. Nie chcę być źle
zrozumiany, ale może to i dobrze: w końcu zamiast adaptacji doskonale nam
znanego pięcioksięgu Sapkowskiego, w 2011 roku dostaliśmy Rację stanu – zupełnie nową historię rozgrywającą się w wiedźmińskim
świecie.
Scenarzystą
komiksu jest Michał Gałek zajmujący się obecnie fabułą trzeciej odsłony gry. W
swojej historii sprawnie łączy wszystkie elementy, za które czytelnicy kochają
opowieści o Geralcie – ostre dialogi, z której słynie zarówno Saga, jak i gry;
sporą dawkę akcji, by komiks nie wydawał się przegadany; oraz polityczną
intrygę, która stanowi oczywiście tło dla - z pozoru prostego - zadania,
którego podejmuje się Wiedźmin.
Akcja
osadzona jest w 1262 roku, między opowiadaniami Miecz Przeznaczenia i Coś
więcej. Okres, o którym opowiada Racja
stanu w Sadze wspomniany jest jednym zdaniem – „W tym czasie Wiedźmin przebywał na północy”. Właśnie tę „fabularną
dziurę” postanowili wypełnić twórcy komiksu, dopisując do życiorysu bohatera zupełnie
nowy rozdział. Podróżując po północy Geralt trafia do Creigiau w Księstwie
Malleore u podnóża Gór Smoczych. Mieszkańców miasta i okolic nęka straszliwy
potwór – leszy. Z pozoru proste zadanie, nie różniące się od setek podobnych, z
jakimi wiedźmini mają na co dzień do czynienia, szybko zmienia się w
skomplikowaną, pełną fabularnych zwrotów i niespodzianek intrygę, w którą
zamieszane są najważniejsze osoby w mieście, a sam leszy okaże się nie
bezrozumnym potworem, a zdradzonym kotołakiem, lykantropem szukającym zemsty.
Fabuła
rozwijana jest powoli, kolejne tajemnice ujawniane są stopniowo, dzięki czemu
czytelnik dostaje przemyślaną i wciągającą opowieść. Dużą rolę odgrywa w niej
nie sama akcja, a klimat, budowanie napięcia i relacje między postaciami. Tej
pierwszej oczywiście nie brakuje, jednak jest jedynie dodatkiem do zgrabnie
prowadzonej, zagmatwanej fabuły. Gdyby Rację
stanu wydać w formie opowiadania i zamieścić między tekstami Sapkowskiego
pewnie mniej uważny czytelnik w ogóle nie zorientowałby się, że nie jest to
tekst napisany przez AS-a.
Za
warstwę graficzną komiksu odpowiada rysownik Arkadiusz Klimek wspomagany przez
kolorystę Łukasza Pollera. Grafika, oparta w dużej mierze na wizerunkach
postaci z obu gier, doskonale uzupełnia historię. Postacie, narysowane miękką,
realistyczną kreską, prezentują się świetnie, tak w scenach dialogowych, które
dzięki pomysłowemu kadrowaniu nie nużą, jak i dynamicznych potyczek. Walki,
niczym w prawdziwym życiu, są szybkie i brutalne - efektownie wyglądające
piruety ograniczono do niezbędnego minimum; dwa, trzy ruchy i po sprawie, jak
na zawodowca przystało. W komiksie miała znaleźć się scena, w której Geralt
rozprawia się z przeciwnikami bez broni, bazując jedynie na doświadczeniu i
sile własnych pięści – ostatecznie nie weszła ona do fabuły, jako „nie do końca
w duchu Sapkowskiego”, wszak Wiedźmin był mistrzem miecza. Co ciekawe, kilka
lat później, CD Projekt Red wraz z Tomaszem Bagińskim zrealizowało trailer Killing Monsters oparty na podobnym
pomyśle.
Sporą
wagę przywiązano również do architektury Creigiau, która została oparta na stylach
renesansowym i gotyckim. Wykonano mnóstwo pracy, zaprojektowano nie tylko samo
miasto, ale stworzono również mapy okolic i poszczególnych lokacji. Każdy detal
był dopracowany w najdrobniejszym szczególe, a architektoniczna zgodność była
ponoć przestrzegana z obsesyjną wręcz skrupulatnością. Jeśli jakiś budynek
pojawiał się w komiksie, to rysowano go konsekwentnie z zachowaniem wszystkich
detali – niezależnie od perspektywy.
Szkoda,
że wydanie nie pozwala się tym wszystkim cieszyć. Podzielona na dwie części Racja stanu wydana została w serii
Komiksowe Hity, w formacie zeszytowym, cienkim papierze i ze źle skalibrowanymi
kolorami (przez co niektóre sceny są okropnie ciemne). Owe kolory niemal w
ostatniej chwili zmieniono na bardziej wyraziste, amerykańskie, bowiem
pierwotnie były robione na modłę europejską. Co zaskakujące, w drugiej części
podobny efekt najprościej było osiągnąć tą samą drogą – kolorując najpierw „po
swojemu”, a potem przerabiając.
Bardzo
żałuję, że komiks nie dostał wydania, na jakie w pełni zasługuje – tworzony w
formacie A3, pomniejszony, stłamszony do formatu zeszytowego okropnie traci. Nie
widać ogromu pracy, jaki włożyli weń rysownik i kolorysta, w pomniejszonym
formacie ciężko zachwycić się bogactwem szczegółów, gdyż te po prostu giną we
własnym natłoku, zlewając się z tłem.
Jak
już pisałem, Racja
stanu, będąca przede wszystkim reklamą drugiej części gry, doskonale
sprawdza się jako samodzielny produkt. Michał
Gałek napisał bardzo porządną i klimatyczną historię, mocno zakorzenioną w
wiedźmińskich realiach. Opowieść przypadnie do gustu wszystkim fanom wykreowanego
przez Andrzeja Sapkowskiego świata, nieważne, czy znają oni pierwowzór
literacki, czy tylko gry. Arkadiusz Klimek w miażdżący sposób zilustrował
scenariusz Gałka i na nowo ustawił poprzeczkę dla wszystkich, którzy chcą się
"bawić" w realistyczny rysunek. Całości dopełniają barwne kolory
Łukasza Pollera, które niestety tracą jednak wiele w papierowym wydaniu. Komiks
zasługuje niewątpliwie na porządną, albumową reedycję w powiększonym formacie,
która zebrałaby obie części w całość. Bo to, jak komiks został potraktowany w
Komiksowych Hitach, jest po prostu śmieszne, biorąc pod uwagę, ile pracy
włożyli weń autorzy.
Po cichu liczę, że takie wydanie trafi kiedyś w ręce czytelników, a autorzy powrócą jeszcze do świata Wiedźmina – wszak radzą sobie ze słowiańskim bohaterem o wiele lepiej, niż Amerykanie odpowiedzialni za The Witcher: House of Glass. O tym jednak – i o parodii Tomasza Samojlika Wiedźmun, czyli dwie wieże funduszu emerytalnego – dopiero w trzeciej części artykułu o komiksowych występach Białego Wilka. Na koniec dziękuję autorom Racji stanu za rozmowy, w których zgodzili się ujawnić kilka anegdot i zza kulisowych ciekawostek na temat komiksu; bez nich niniejszy tekst z pewnością byłby o wiele mniej zajmujący.
Po cichu liczę, że takie wydanie trafi kiedyś w ręce czytelników, a autorzy powrócą jeszcze do świata Wiedźmina – wszak radzą sobie ze słowiańskim bohaterem o wiele lepiej, niż Amerykanie odpowiedzialni za The Witcher: House of Glass. O tym jednak – i o parodii Tomasza Samojlika Wiedźmun, czyli dwie wieże funduszu emerytalnego – dopiero w trzeciej części artykułu o komiksowych występach Białego Wilka. Na koniec dziękuję autorom Racji stanu za rozmowy, w których zgodzili się ujawnić kilka anegdot i zza kulisowych ciekawostek na temat komiksu; bez nich niniejszy tekst z pewnością byłby o wiele mniej zajmujący.
2 komentarze:
co do edycji wydania zbiorczego pytałem o to kiedyś Egmont na alei komiksu, i pan Kołodziejczak odpowiedział że ze względu na to że wydają obecnie Wiedźmina z Dark Hores, to nie zamiaru wydania w bliższym czasie takiej edycji, być może kiedyś, ale jest to odległy temat
"Może kiedyś" brzmi lepiej, niż "na pewno nie", pozostaje czekać.
Prześlij komentarz