> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 31 marca 2020

Doktor Sen [Stephen King] - recenzja

Kontynuacja „Lśnienia” napisana 36 lat później? A komu to potrzebne? Nie ukrywam, że od początku „Doktor Sen” nie wzbudzał mojego entuzjazmu - historia rodziny Torrence’ów była skończona. Czy przygody dorosłego Danny’ego w rzeczywistości są zbędnym naddatkiem, czy może jednak wnoszą coś wartościowego do historii byłych lokatorów hotelu Overlook?


niedziela, 29 marca 2020

Green Arrow [Jeff Lemire, Andrea Sorrentino] - recenzja

To dobry czas dla „zwykłych facetów z łukiem”. Hawkeye na stałe wpisał się do panteonu bohaterów wartych poznania dzięki kreacji Jeremy'ego Rennera w kolejnych odsłonach kinowych „Avengers” i runowi Matta Fractiona z Marvel Now. Z kolei Green Arrow przez ostatnie osiem lat był obecny na małym ekranie (serial „Arrow” od CW, nadawany od 2012 roku i będący punktem zapalnym dla mnóstwa spin-offów). Warto dodać do tego fakt, że niedawno Egmont wypuścił monumentalny tom, zawierający przygody Olivera Quinna pisane przez Jeffa Lemire'a i rysowane przez Andrea Sorrentino. I jest to jedna z najlepszych historii o łuczniku w jego wieloletniej historii (a zadebiutował on w zamierzchłym 1941 roku).



sobota, 28 marca 2020

W lesie dziś nie zaśnie nikt (2020, reż. Bartosz M. Kowalski) - recenzja

Polski slasher Bartosza M. Kowalskiego W Lesie Dziś Nie Zaśnie Nikt sprawnie realizuje założenia konwencji. Po kolei odhacza obowiązkowe punkty programu, nie wstydzi się swojego rodowodu, nie próbuje wymyślać koła na nowo. Został zrealizowany z polotem (pomysłowe sceny morderstw, choć podpatrzone u klasyków), wykorzystując eleganckie efekty praktyczne i ze sporą dozą samoświadomości. Nie spodziewajcie się jednak dekonstrukcji gatunku ani autoironicznej zabawy na metapoziomie w stylu "Krzyku" czy "Nowego koszmaru" - "W lesie dziś nie zaśnie nikt" mruga czasem do widza, ale jednocześnie pozostaje klasycznym przykładem slashera.


wtorek, 17 marca 2020

Royal City - recenzja serii Jeffa Lemire'a

Jeff Lemire potrafi dobrze opowiadać historie, które już znamy. Udowodnił to w „Czarnym Młocie”, gdzie brał na warsztat przetrawiony przez popkulturę mit superbohaterski, a także w „Podwodnym spawaczu”, gdzie strach przed ojcostwem był wynikiem relacji z ojcem-alkoholikiem. Nie inaczej jest w „Royal City” - historia rodziny Pike'ów to opowieść o potrzaskanych życiorysach, nadwyrężonych rodzinnych relacjach, kryzysach małżeńskich i osobistych tajemnicach. Lemire nie wymyśla koła na nowo, ale twórczo podchodzi do układania puzzli, których elementy są nam doskonale znane.