> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 30 września 2008

Post 20 - Serce Kolca i gadanie o niczym

Byłem w niedzielę na Rynku. Komiksy rozdawali. Serce Kolca dostałem.
O. To ja z Ser-cem Kolca w łapach:
Większa fotorelacja na blogu Kolca.
Co do samego komiksu. Fajnie wydany. A4. Spodziewałem się czegoś małego, jak pewnie większość, a tu miła niespodzianka.
Scenar jest spoko. Nie jest drętwy jak można by się spodziewać po tematyce. Jest dobrze napisany i interesujący, miejscami zabawny. (chociaż ja bym go jeszcze uśmiesznił, ale to nie znaczy, że jest za mało śmieszny... to po prostu ja jestem takim zabawnym koleżką i wszędzie znajduję jakąś humorystyczną stronę...).
Rysunki też wporzo. Bardziej podobają mi się te kolca, ale Ani Miśkiewicz też są ok.
Na jutubie fajny trailer The Dark Knight Returns Millera.
Trreker ma bloga! I od razu fajowe rzeczy zapuszcza! Takie jak to:

Patrzcie co Grim dostał na dzień chłopaka:

piątek, 26 września 2008

Post 19 - różne takie


Hej po długim nie byciu. Widzicie to zdjęcie powyżej? Widzicie 27 tomów Hellblazera? Tak? No to po części widzicie moje sny...

Co tam u mnie? A, dziękuję, dobrze.
Ostatnio możecie mnie znaleźć na portalu pisarskim, gdzie zostałem zaproszony i się wszystkim chwalę. Choć tak na serio nie ma czym.
Jutro odbiorę sobie Kroniki Miłosne to pewnie coś napiszę (a może dwugłos ze Scarrem pociśniemy. Wiem, wiem. Hellboya mamy zaległego, ale to mea culpa że czasu i chęci nie miałem na pisanie takie ostatnio).
W niedzielę na Rynku Gł. w Krakowie fajna akcja. Komiksy będą darmowe rozdawać. I to przy szczytnym celu. Szczegóły tu.
Wyrwałem robotę. Krótkotrwałą i darmową ale cieszącą. Robie scenarki gościnne do Hrabiego i Igora Nitka. Dobrze czasem powymyślać jakieś głupoty od czapy. I jeszcze śmiesznie jest.
Skończyłem Studium we Mgle.
Fajna sprawa na Motywie Drogi. A mianowicie spis premier Festiwalowych.
Tyle.
Cu.

czwartek, 18 września 2008

Post 18 - Niczym aksamitna rękawica...


„Faster, Pussycat!”
Nigdy nie byłem fanem undergroundu. Czy to w muzyce, czy teatrze, czy komiksie. Muszę się przyznać, że swego czasu byłem nawet nieco przeczulony na tym punkcie, słysząc wciąż w dyskursach z hipsterskim gronem o własnym „zacofaniu” i „hołdowaniu komercji”. Na szczęście i adwersarze, i mój stosunek do rzeczonego nurtu artystycznego uległ zmianie. Głównie za sprawą Daniela Clowesa i jego „Ghost World”. Mało który komiks wywołał u mnie bowiem tak silne emocje po skończeniu lektury, jak opowieść o Enid i Becky. A słowa „Wyrosłaś na piękną młodą kobietę” do dziś niezmiennie napełniają mnie smutkiem i wpędzają w melancholię. Nic więc dziwnego, że gdy dowiedziałem się o wydaniu kolejnego albumu Dana, zatarłem ręce w oczekiwaniu na kolejną artystyczną ucztę. I...ciężko powiedzieć. Bo chociaż nie jestem nasycony, nie mam najmniejszej ochoty jeść dalej.
Próba streszczenia „Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza” nie ma większego sensu: Oto bliżej nieokreślony człeczyna, Clay Laudermilk w kinie porno ogląda film, w którym występuje jego dawna sympatia. Korzystając ze wskazówek, udzielonych przez miejscowego guru w kinowej toalecie, wyrusza w podróż, aby odnaleźć kobietę z przeszłości. Jednak droga wiedzie przez Amerykę rodem z najgorszego koszmaru- Amerykę dewiacji, kompleksów
i własnych, pożerających ją od środka obsesji. Oniryczna i przerażająco groteskowa wędrówka Claya z jednej strony fascynuje, z drugiej odrzuca, rosnący apetyt na kolejne pokraczne postaci gwałtownie kontrastuje ze ściskającym trzewia odruchem wymiotnym, po ustach błądzi uśmiech, który ciężko odróżnić od grymasu bólu. Clowes zdaje się czerpać sadystyczną przyjemność ze swych turpistycznych wizji maszkar i straszydeł, odrzuconych przez społeczeństwo złożone z takich jak oni dziwadeł. Mamy tutaj przegląd chyba wszystkiego, co nęka Stany Zjednoczone od ubiegłego wieku: sekty, teorie spiskowe, mutacje, deformacje, przemoc, dewiacje, totalitaryzm, feminizm, tajemnice, rozpusta, frustracje... Poczynając od grupy nieco hippisowskich działaczy rewolucyjnych, aż po straszliwie zdeformowaną Tinę, każde z pojęć otrzymuje galerię mniej lub bardziej irracjonalnych postaci. I tutaj właśnie odczułem lekki przesyt- owszem, sposoby obrazowania niczego sobie, jednak nagle zrobił się z tego skorowidz: czego boi się typowy małomiasteczkowy amerykański podatnik? Dan z nieco zbyt dużą dozą łopatologii straszy nas kolejnymi obrzydlistwami, jednak nie czyni tego niestety z finezją Burgessa i w pewnym momencie, chociaż nie zaczyna nużyć, staje się przewidywalny, a jego straszydła-ugłaskane i nijakie. „Bój się pan jeża”, powtarzając za Stillerowskim pamfletem.
Mimo tego jednak, aż do ostatniej strony daje się wyczuć klimat dziwacznego, pełnego poczucia beznadziei zagubienia. Chwyty kojarzące mi się mocno z twórczością Maxa Andersona, zilustrowane w stylu i klimacie lynchowsko-baconowskim są niestety zbyt rzadkie w tym albumie. A szkoda. No i pozostaje kwestia coraz to bardziej i bardziej tracącej rozpęd i aurę zagrożenia opowieści.
Mimo to, aż do ostatniej strony daje się wyczuć klimat dziwacznego, pełnego poczucia beznadziei zagubienia. I to autor ukazał naprawdę świetnie- błądząc bowiem z Clayem po coraz to nowych, surrealistycznych okolicach, zatracamy się w jego bezradności, zaciera się zdolność podejmowania decyzji, biernie poddajemy się losowi, jaki nam i jemu gotuje ten wykrzywiony świat. I choć tragizm i czarna niczym smoła ironia rozpływają się i łagodnieją przy dźwiękach gitary tajemniczego narratora (tapera?), to długo po odłożeniu komiksu nasz umysł wciąż kipi z niemego oburzenia nagłą niemocą, wciąż nie może pojąć tego koszmaru, jaki wyśniliśmy przed chwilą z nieszczęsnym Laudermilkiem, kolejnym straszydłem w galerii potworów, nie chce pojąć w gruncie rzeczy optymistycznego zakończenia ponurej opowieści. I w tym właśnie tkwi siła tego dziwacznego, lecz na pewno wartego przeczytania albumu: wnika w głąb naszego jestestwa, tumaniąc nas niczym aksamit, aby potem zostawić w psychice ślad jak po uderzeniu żelazem.
by Grim.

Post 17 - Kiwi Kid?


Jak wiecie (albo i nie) Kiwi Kid to bohater mojego opowiadania (a raczej serii opowiadań). To powyższe znalazłem na digarcie. Myślałem, że komuś się spodobało opowiadanie i maznął karykaturę mojego bohatera... Ale okazało się, że to przypadek i rysownik nic nie wiedział o mojej radosnej twórczości.
Musze to powiedzieć jeszcze raz:
LOL

P.S. Wieczorem recka Niczym Aksamitna Rękawica Odlana z Żelaza.

niedziela, 14 września 2008

Post 16 - Rozmowy na dwie głowy p.1



Grzybiarz: Siemasz, Grim. Co tam czytałeś ostatnio ciekawego?
Grim: No cóż, mój drogi Grzybiarzu, jeśli wierzyć chłopakom z Motywu Drogi, jesteś największym fanbojem imć pana Śledzia, zatem chyba najrozsądniej będzie pogawędzić o ostatnio wydanej przez niego pozycji, mianowicie: "Na szybko spisane" tom drugi.
Grzybiarz: Taaak. Wydaje mi się to dobrym pomysłem. Pierwsza część została okrzyknięta, jak wszyscy wiemy, komiksem roku. Czy część druga daje radę? Czy przebija sławną poprzedniczkę?
Grim: No cóż, odpowiedź nie jest prosta, ponieważ, po znanej z jedynki próby samobójczej, kończy się definitywnie okres dzieciństwa bezimiennego bohatera i rozpoczyna wiek lat "nastu"- temat niełatwy i bardzo złożony, jako że właśnie tutaj dochodzi do wydarzeń, które odciskają piętno na naszym życiu. Dochodzą do głosu hormony, pierwsze zauroczenia, miłości, pierwsza impreza, pierwsze poważne decyzje, odnajdywanie miejsca w społeczeństwie....
Grzybiarz: To bardzo ważne rzeczy dla młodego człowieka. Choć wydaje mi się, że bohater NNS 1990-2000 bardziej od tego wszystkiego ceni pierwszy komputer. Ale i takie przypadki widziała ludzkość... Magiczne lata dziewięćdziesiąte i początek nowej epoki.
Grim: I muszę przyznać, że niestety śledziowemu komiksowi na tym gruncie troszkę zabrakło.
Grzybiarz: A czemuż to tak Pan uważa Panie Grim?
Grim: Ale po kolei:
Zacznijmy od wspomnianego wątku komputerowego. Bez wątpienia naszego okularnika można określić mianem "pasjonata", a wręcz "nerda"- idealnie wpisuje się w schematy miłośnika pikselowego świata.
Grzybiarz: Tak. On nawet bazy nie miał. Skandal! A potem, zamiast wspomóc podwórkowych ziomali, kupował w kiosku batony. To taki brak... osiedlowego patriotyzmu rzekłbym!
Grim: W pierwszej części zauważyliśmy, że bohater jest raczej odludkiem, towarzystwo innych nie jest mu potrzebne do szczęścia. Śledziu nieco wręcz przejaskrawia tę cechę. No właśnie, poczynając od zdania "I tak się nigdy nie strzelałem" uzyskujemy obraz nad wyraz wyalienowanego młodzieńca. Muszę przyznać, że chwilami wręcz podejrzewałem naszego okularnika o skłonności socjopatyczne.
Grzybiarz: Nie przesadzasz trochę?
Grim: Zauważ, że nawet znajdując się w grupie tworzącej demo, nieszczególnie dba o utrzymanie swej pozycji czy zdobycie sympatii, otwarcie krytykując efekty pracy. Śledziu nie poświęca zaś członkom owej garstki zapaleńców niewiele więcej poza kilkoma słowami.
Grzybiarz: Racja w sumie…
Grim: Nawet najlepszy przyjaciel bohatera jest potraktowany mocno po macoszemu. Ot, pojawia się od czasu do czasu, i jakkolwiek wciąż daje dowody swej sympatii do Bezimiennego, tak nigdy nie otrzymuje podobnych reakcji od niego...
Grzybiarz: A spójrz - taki komputer to kilka stron dostał.
To może ze Śledziem jest coś nie tak? Wszyscy wiemy, że kocha pykać na wszelkiego rodzaju konsolach, a nawet bloga o tym założył...
Grim: Komputer był niesamowitą nowością na rynku w owym czasie i nie ma co się dziwić, że odcisnął olbrzymie piętno. Śledziu niejednokrotnie oddawał hołd komputerom i starym, dobrym grom, choćby w zakończonej już serii "Olaf_22".
Grzybiarz: Sorki, że przerwę. Nie tylko starym grom, co potwierdza blog Bears of War.
Grim: Więc, szczerze powiedziawszy, byłbym wręcz zawiedziony, gdyby nie poruszył owej kwestii i w NSS. Pójdźmy jednak dalej. Okularnik bowiem ma jeszcze inne przygody do przeżycia. I tutaj olbrzymi plus dla Śledzia- za pierwszą imprezę.
Grzybiarz: Ha! Pierwsza impreza. To było dobre. I takie... życiowe.
Grim: Wypisz wymaluj moje osobiste wspomnienia, no, może poza ilością wypitego alkoholu, ale być może to ja mam głowę słabą, albo wszystko wtedy rozwadniali.
Grzybiarz: No... ja tam nie jaram i nie pije, ale wiem jak bywa na takich imprezach. Komiks w tym przypadku świetnie oddał rzeczywistość.
Grim: Nieco dziwne jednak, że przy ojcu, zdradzającym skłonności do alkoholizmu, pierwszy kontakt naszego bohatera z trunkami nastąpił tak późno, ale tutaj już chyba się czepiam.
Grzybiarz: Tak. Czepiasz się, Grim.
Grim: Dlatego nie napiszę o tym, że nieznajomość Kurta Cobaina również potwierdza moją tezę o przejaskrawionej alienacji Bezimiennego.
Grzybiarz: Może już nie piszmy o tym, że nasz główny Bohater to odludek, bo o tym wspominaliśmy juz kilka razy i nudno się robi.
Grim: Na szczęście jednak Śledziu postanowił dać mu sposobność do zakosztowania rozkoszy cielesnych.... Muszę przyznać, że ta część najmocniej do mnie przemówiła- i to także wiąże się, jak w przypadku imprezy, z doskonałym sportretowaniem odczuć towarzyszących pierwszemu razowi.
Grzybiarz: Do mnie najbardziej przemówiła część o wielkich butach, w których bohater musiał chodzić, bo były drogie. I spowiedź. To był niezły hardkor. Zwłaszcza błyskawica na ciemnym niebie w tle. Zwłaszcza, że wcześniej słońce świeciło.
Grim: I, przewrotnie, seks staje tutaj na drugim miejscu, właśnie zaraz za sposobnością do pozbycia się nielubianego obuwia. O, tak. Problemy z własną cielesnością, przełamywanie tabu- to Śledziowi wychodzi zacnie w tym komiksie. Równocześnie jednak nie ukazuje erotyki, sam akt seksualny jest pełen zażenowania, poczucia wstydu, ale i żądzy. I właśnie tę scenę można potraktować jako punkt kulminacyjny komiksu, bo potem napięcie spada, tak jakby autor jak najszybciej chciał zakończyć.
Zabrakło nieco stresu przedmaturalnego (oj, temat jak najbardziej dla mnie aktualny) i, pomimo fascynacji damskimi...krągłościami, dalszych prób podbojów sercowych.
Grzybiarz: Bohater był mądry, zdolny i w ogóle, więc co sie miał jakiejś matury bać.
Grim: Zabrakło mi też jednego z najważniejszych wspomnień okresu nastoletniego- pierwszego pocałunku. Momentu przełomowego czasem o wiele bardziej niż pierwszy stosunek.
Grzybiarz: O właśnie. I takiej… pierwszej miłości...?
Grim: Ogólnie rzecz biorąc- Śledziu nieco zrewidował nastoletnie wspomnienia, wybierając najbardziej przełomowe i jaskrawe, przez co jednak traci bohater- oddala się od nas, czytelników, rozrywa się zażyłość z pierwszego tomu.
Grzybiarz: Tracimy wspaniały klimat części pierwszej. Mimo, że komiks jest dobry, nie ma tego czaru, który przyciągał do części pierwszej. Może dlatego, że z wkroczeniem w wiek dorastania kończy się jakiś magiczny okres naszego życia?
Grim: Ale pozostało nam słówko o rysunkach- jak zwykle u Śledzia zacne, bardziej wyraźne i z większą ilością detali, jak przystało na nieco "świeższe" wspomnienia. Idąc tym tropem, zapewne trzecia część będzie foto-realistyczna :D
Grzybiarz: A ja tu musze powiedzieć, że mi rysunki się nie podobają, niestety.
Grim: Czemuż to?
Grzybiarz: Wolałem styl Śledzia, z czasów, gdy rysował "Pamiętniki Wiraża" Czy chociażby 1 i 2 zeszyt Seryjnego Osiedla. Nie pasuje mi taki szybki rysunek. Właściwie te szkice pociągnięte kolorem na kompie.
Grim: Pamiętaj, że to "Na szybko spisane"- pośpieszne notatki, zgrubne szkice.
Grzybiarz: Mimo, że do tej trylogii to jak najbardziej pasuje…
Grim: Ano właśnie.
Grzybiarz: …to niestety odcisnęło to mocny wpływ na innych Śledziowych produkcjach. Chociażby 8 Bicie (a właściwie 8 Bicie HD Revo), gdzie taki styl wygląda jak niechlujstwo ze strony Autora (ja to tak widzę przynajmniej).
Grim: Jednak, jeśli przy rysunkach jesteśmy, muszę Śledzia pochwalić (tak, tak, znowu o tym seksie) za wyraźną idealizację wizerunku dziewczyny- jak to zazwyczaj bywa, sakralizujemy nasze pierwsze miłości. Czas chyba zmierzać do podsumowania w kilku słowach?
Grzybiarz: Też tak myślę (tylko już nie mów o seksie :P)
Grim: Podsumowując: Komiks świetny, jednak nie to, co część pierwsza. Mocno zredukowane wspomnienia okresu nastoletniego. Nieco zbyt szybkie przejście od schyłku dzieciństwa do dorosłości, a bądź co bądź, "naście lat" najtrudniej ponoć scharakteryzować. Wspaniałe zobrazowanie pierwszych razów w wielu dziedzinach życia, wyłamywania się poza zakazy i smakowanie zakazanych owoców. Śledziu w znakomitej formie.
Grzybiarz: I nic chyba nie musze dodawać. Czekamy na ostatnią część trylogii.
Grim: Czekamy. A dzisiejszej recenzji dokonali dla Państwa Jan Sławiński....
Grzybiarz: …i Rafał Kołsut.
Grim: Czyli "Rozmowy na dwie głowy".
Grzybiarz: P.S. To ja jestem Jasiek, a Grim to Rafał.



piątek, 12 września 2008

Post 15 - Hellboy Animated komiks


Widziałem dzisiaj w Empiku Hellboy Animated. To skandal co Egmnot zrobił z tym wydaniem i ile kazał za to zapłacić! Ale po kolei...
Wydanie jest, można powiedzieć kieszonkowe, a przynajmniej wielkością przypomina mangę. No może jest ciut większe. Kiedy Egmont mówił, że "wydanie Hellboy Animated będzie trochę mniejsze od zwykłego TPB" pomyślałem, że będzie wielkości V for Vandetta z Postu albo nowego Komiks Forum. Ale na pewno nie spodziewałem się "czegoś" tak małego. Nie wspomnę o cenie. 49 zeta?
Nigdy.
Zostaje kwestia "kuszenia czytelnika". Okładka bardzo ładna. "216 stron" też robi swoje. Razi niestety prawy dolny róg... Ale to można przeboleć.
Niestety rysunki (z kilkoma wyjątkami) nie "dają rady" bo kiepskawe są.
Hellboy Animated to bardzo dobra animacja i przednia zabawa przed monitorem. Niestety komiks na podstawie kreskówki (jak to często bywa z adaptacjami) nie broni się niczym. Oprócz okładki. Ale ją zobaczycie w necie.
P.S. Oryginał też jest taki malutki. Więc to można przełknąć i nie wieszać na Egniocie psów za własną inicjatywę w tej sprawie, jednak cena jest jaka jest. Jeszcze za 15 zeta to bym się szarpnął. Ale prawie za pół stówki? Never.

czwartek, 11 września 2008

Post 14 - Jeż Jerzy trailer



W necie pojawił się trailer nadchodzącej filmowej produkcji z Jerzym. Po wielkich oczekiwaniach... zawiodłem się.
Może nie jestem jakimś wielkim fanem Jerzego, ale poczytać lubię (nawet mam zamiar się szarpnąć na wydania twardookładkowe).
Powiedzmy sobie szczerze - animacja nie stoi na najwyższym poziomie. Niestety wydaje mi się, że scenariusz też zawodzi. Nie jest śmiesznie. A być powinno. Dobra kreska. (wiem, wiem - powtarzam to samo co powiedział Maciek).
No zobaczymy. Może coś z tego będzie jednak.

Za to nowy trailer Quantum of Solace bardzo mi sie spodobał. Czekam na film z jeszcze większą niecierpliwością.

Jutro pierwsza część "Rozmowy na dwie głowy".

wtorek, 9 września 2008

Post 14 - Babcia Chrzestna




Czwarta plansza pozostanie tajemnicą do pewnego czasu (4 pażdziernik)...
Komiks ten ma historię długą niczym starożytny Rzym. Rysowało go już chyba z pięciu rysowników, ale żaden nie skończył. Udało się to dopiero NemoFishowi
i trzeba przyznać, że fajnie wyszło. Prawda?

niedziela, 7 września 2008

Post 13 - Kolejne niusy


Kolejne niusy:

Wydawnictwo Prószyński i spółka przełożyło premierę "Going Postal" z listopada na wrzesień. A dokładnie na 9 września br.

Już niedługo premiera "Księgi Cmentarnej" Gaimana. Książka, na którą czekam odkąd w Polsce ukazała się "M jak Magia", gdzie można było przeczytać opowiadanie związane z Księgą Cmentarną osobą głównego bohatera.

Fatality Jokera do "Mortal Combat vs. DC Universe" - oglądajta bo warto. Coraz cieplej jestem nastawiony do tego projektu.

Z Motywu Drogi dowiedziałem się, że Timof w październiku ma zamiar kontynuować rozpoczętą przed rokiem tradycję dnia z darmowym komiksem. Rok temu było Bears of War Śledzia, w tym ma być "Bez Urazy".

sobota, 6 września 2008

Post 12 - Niusy



Tegoroczne MFK zbliza się wielkimi krokami. Szykuję kaskę, bo jak zwykle w pazdzierniku wydaje się więcej komiksow niz podczas całego Bozego roku. Do tego dobry wrzesień (Fables#3, FMA#12, Janko Pistolet, Hellboy:Animated i oczywiście FROM HELL).


Zig Zap puszcza Batman TAS (od 15 września), Puls Simpsonów (pn-pt o 18:30, niestety z dabingiem, chociaż Homer fajnie brzmi), TVP1 w każdy piątek zapodaje Rzymem (polecam wersję nieocenzurowaną na TVP2 ok. 23 w sobotę), Polsat leci z kolejnym sezonem Gotowych na Wszystko a słyszałem też jakieś pogłoski na temat Dextera. Tylko siedzieć i oglądać TV. Niestety...


... w LO nie jest łatwo. Nauczyciele od razu walą z grubej rury i nie obchodzi ich wymówka, że nie mogłem zrobić zadania, bo oglądałem Simsonów...


Smutne wieści to takie, że ani Wartości Rodzinne Śledzia, ani Zebrane Osiedle Swoboda nie ukażą się w październiku(Szrama Kołsuta tez nie). Osiedle jest przesunięte na 2009 (akurat będzie okrągła rocznica serii). Możecie o tym poczytać na blogu Śledzia. Te smutne wieści rekompensuje świetna plansza osadzona mocno w klimatach Osiedlowych, która jednak nic nie znaczy.
Podobno na serio nic. Ale i tak jest fajna.


Wspomniano o mnie na Motywie Drogi, nazywając mnie "Największym fanbojem Śledzia na Ziemi". Teraz Scarr się ze mnie śmieje i ciągle mówi "Grzybiarz, lol, wspomniano o Tobie na motywie dorgi!".


Podobno Manzkou ma prawa do komiksów Moore'a. Podobno mają wydać jakieś Top10 zbiorcze. Czy cuś. Fajnie by było jakby jeszcze coś wydano u nas Wujka Alana, jak go niektórzy nazywają. Wiem, wiem. Jest przecież From Hell, ale tak to już jest, że ciągle się chce więcej...


Wreszcie przyszła paczka z Savage Dragon Archiwes vol.1. To 616 stronicowe tomisko ledwo zmieściło mi się na półce. Ale będę miał czytania... :)


Powoli zbliżam się do końca Studium we Mgle, ale mam już pomysł na następne części. Jak zwykle - będzie się działo.


Trzymajcie się.



P.S. Chyba nikt nie czyta tego bloga, ale fajnie tak sobie czasem popisać.

poniedziałek, 1 września 2008

Post 11 - Gjallar (seria) plansza 1


Przykładowa strona z serii komiksowej "Gjallar".
Scenariusz - Marek Rudowski i Jan Sławiński
Rysunek - Marek Rudowski

Na planszy widoczny Kalth i Sharps (kilka postów niżej).

Całość przewidujemy na kilka odcinków. Chwilowy nawał pracy spowalnia trochę postępy, ale brniemy do przodu.

Wykonanie:
ołówek, tusz, skan, adobe photoshop + wacom