> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 1 lipca 2025

Amazing Spider-Man, tom 2. Korporacja Beyond - recenzja

Drugi tom "Korporacji Beyond" to finał okresu przejściowego między runami Nicka Spencera i Zeba Wellsa. Z jednej strony miał on położyć fundamenty pod historie przygotowane przez nowego scenarzystę, z drugiej zapełnić czas w oczekiwaniu na ponowny restart głównej serii o Pająku. Pierwszy tom "Korporacji..." był niezobowiązująca, ale miejscami ciężką przeprawą. Za dużo zapychaczy, czasem bardzo słabej jakości, za mało Petera, który przez większość czasu był przykuty do szpitalnego łóżka.



Na szczęście tym razem dostajemy mniej waty, a poziom całości jest w miarę wyrównany. Obeszło się także bez kuriozalnych opowiastek pokroju starcia Petera Parkera ze złym sanitariuszem, który zjadał szpitalnych pacjentów (i nikt nie zwracał na to uwagi). Niestety, czasem zdarzają się dłużyzny — chociażby w wątku ćwiczeń Spider-Mana z Black Cat i Kapitanem Ameryką. Niektóre fillery są jednak całkiem przyjemne. Chodzi mi przede wszystkim o starcie MJ i Felicii z Hoodem.

Mięskiem pozostają jednak tajemnice tytułowej korporacji Beyond, które muszą odkryć Ben Reilly oraz powracający do zdrowia Peter Parker. Ku zaskoczeniu nikogo, ma ona sporo złego za uszami. A skoro wiemy już, kto jest tym złym, możemy się bić. Tak oto drugi tom "Korporacji" stoi akcją. Niby dzieje się naprawdę sporo, bo tutaj Królowa Goblinów szaleje po Nowym Jorku, tam wyskakują inne eksperymenty Beyond... Jednak tej historii brakuje tego magicznego pierwiastka, który charakteryzuje chociażby komiksy Donny'ego Catesa. Frajdy płynącej z kolejnych pojedynków i podbijania stawki.

Nie pomaga także fakt, że spora część wątków wydaje się wtórna. Peter znów musi sobie udowodnić, że może być Spider-Manem, a Ben, że nie jest gorszy od oryginału. Kręci się to od początku ich wspólnej drogi i jeszcze trochę. Scenariusz Ameryki nie odkrywa, a też nie sprawia, by wałkowany od dłuższego czasu temat stał się nagle bardziej porywający. Chociaż sam komiks jest ok, nie sprawdza się jako początek nowego rozdziału w historii Pająka. To takie spider-czytadło. Przystawka, która z jednej strony nie zaspokoi głodu, z drugiej nie sprawi, byśmy obiecywali sobie wiele po daniu głównym, bo czujemy, że dostaniemy stare dramy w nieco innym sosie. Szkoda, bo wciąż, być może naiwnie, liczę, że kiedyś będę się zaczytywał w przygodach Spider-Mana, jak kiedyś za dzieciaka. I mam nadzieję, że jeszcze będzie mi to dane.

5/10

Autor recenzji: Psaj

Brak komentarzy: