> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 13 listopada 2025

Nightwing, tom 4: Upadek Graysona - recenzja

“Upadek Graysona” to czwarty i ostatni tom runu Toma Taylora w ramach serii “Nightwing”. Bohater zmaga się z lękiem wysokości, staje do otwartej konfrontacji z Heartlessem (który odkrył jego tajną tożsamość), a także ratuje dziecko, które było świadkiem śmierci rodzica. Dzieje się całkiem sporo, ale - nomen omen - sercem komiksu dalej pozostaje to, co czyniło tę serię wyjątkową: skupienie na postaciach.




O ile cały “Upadek Graysona” można uznać za nieco nierówny, tak ma on doskonałe momenty. Świetna jest dwuzeszytowa, otwierająca album historia, w której Nightwing łączy siły z dawnym mentorem i próbuje rozwiązać zagadkę śmierci ojca osieroconego chłopca. W losach dziecka odbijają się wydarzenia z przeszłości - zarówno z życia Dicka, jak i samego Batmana. To też świetna okazja, żeby dwaj mężczyźni wzmocnili swoją ojcowsko-synowską relację. Kilka retrospekcji potrafi chwycić za serce.

Wzruszających momentów jest więcej. A jednocześnie czwarty tom “Nightwinga” to opowieść wyładowana humorem (wyprawa w Himalaje), a także akcją. Tej najwięcej jest w dodatkowym zeszycie, który skupia się na jednej z pobocznych postaci. Choć dla całej fabuły jest to raczej zbędny dodatek (pisze go zresztą nie Taylor), to można się przy nim nieźle bawić.

Trochę żałuję, że Bruno Redondo i Adriano Lucas odpowiedzialni za rysunki rzadziej niż wcześniej pozwalają sobie na eksperymenty formalne. Mimo to, z kronikarskiego obowiązku, muszę wspomnieć, że dalej znajdziemy tu kilka ciekawych patentów (nawiązanie do jednego z obrazów Vincenta van Gogha w ostatnim zeszycie serii czy do twórczości Eadwearda Muybridge’a na jednej z okładek).

Całość prowadzi do satysfakcjonującego finału, a poszczególne wątki zawiązane w trzech poprzednich tomach znajdują tu solidne ujście - i ja to szanuję, bo dzięki temu “Nightwing” Toma Taylora spokojnie może być uznany za jedną z lepszych i po prostu równych serii superbohaterskich ostatnich lat (a więcej jest takich, które dobrze się zaczynają, a kończą już różnie…). Z pomysłem na siebie, super postaciami i fabułą, która jest konsekwentnie prowadzona. Szczerze polecam wszystkie cztery tomy wydane przez Egmont.

8/10

Brak komentarzy: