W lipcu ukazało się kilka tytułów, w których istotną rolę gra Człowiek ze Stali. W ramach zajawki filmem “Superman” Jamesa Gunna postanowiłem sprawdzić, co słychać w komiksowych przygodach Kryptończyka. A trzeba przyznać, że dzieje się całkiem sporo - zarówno w jego solowych przygodach, jak i seriach, gdzie łączy siły z innymi bohaterami, między innymi Batmanem czy Ligą Sprawiedliwości. Krótkie wrażenia w rozwinięciu wpisu.
Seria “Batman/Superman. World’s Finest” pisana przez Marka Waida, a rysowana m.in. przez Dana Morę dalej dostarcza masę zabawy. W recenzjach poprzednich tomów pisałem, że to kwintesencja komiksowej radochy i seria, którą bezwarunkowo pokochałbym będąc dzieciakiem. Pod kątem rozrywkowym nic się nie zmieniło - Waid bawi się alternatywną odnogą uniwersum DC i widać na każdym kadrze, że sprawia mu to mnóstwo satysfakcji. W tomie trzecim, zatytułowanym “Sprawa Metamorpho” najpierw otrzymujemy uroczą historię o nieudanej randce Robina i Supergirl, a potem przechodzimy do tytułowej opowieści. Zaczyna się jak rasowy kryminał, gdzie Batman i Superman, każdy na swój sposób, próbują rozwiązać zagadkę śmierci Simona Stagga. Sprawa się komplikuje, gdy głównym podejrzanym zostaje… Bruce Wayne. To jednak tylko wstęp do opowieści o zgoła odmiennym ciężarze gatunkowym, bowiem świat DC czeka… bunt maszyn. Waid robi doskonale to, do czego zdążył nas przyzwyczaić: tworzy bezpretensjonalną historię po brzegi wypełnioną akcją i gościnnymi występami, w której zderza odmienne podejście do bycia bohaterem jakie prezentują Bats i eS. Jak dla mnie - to wciąż działa i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy serii.
8/10
Równie ciekawie jest w solowej serii “Superman”, którą pisze Joshua Williamson, a tym razem ilustrują między innymi Norm Rapmund, David Baldeon czy znany z pierwszego tomu Jamal Campbell. Tutaj mamy dwie historie: najpierw Superman odkrywa, że Lex Luthor więził przez lata superistotę, a jej uwolnienie sprowadza na Metropolis okropne kłopoty. Później Człowiek ze Stali stawia czoła Graftenowi, czego skutkiem jest między innymi podróż w czasie. I choć Kent na Dzikim Zachodzie to zaledwie dwa zeszyty, to taki przerywnik sprawdza się jako złapanie oddechu od poważniejszych problemów o dużo większej skali. Mimo że tom pierwszy podobał mi się bardziej, to i tu znajdziemy sporo ciekawych pomysłów i świeże podejście do przygód Supermana (Lois zarządzająca Daily Planet to komediowa perełka). Na pewno sięgnę po kolejne tomy, zwłaszcza że interesująco jest tu pisana relacja Lexa i Supermana (dostajemy też wgląd w życie prywatne tego pierwszego) - zepchnięta niejako na drugi plan, bo bohater ma pełne ręce roboty - a wszystko wskazuje na to, że będzie miał jej jeszcze więcej, bo w kolejnym albumie z serii powróci dla odmiany klasyczny wróg.
7/10
W dzisiejszym zestawieniu najgorzej wypada crossover światów DC i MonsterVerse - “Liga Sprawiedliwości kontra Godzilla kontra Kong”. Gdy w świecie Batmana i Supermana pojawiają się ogromne potwory znane z kinowego ekranu, tylko Liga Sprawiedliwości będzie mogła je powstrzymać. Jak można się spodziewać, fabuła jest do bólu przewidywalna i głupkowata, nastawiona na bezczelne efekciarstwo kosztem logiki. I choć jest tu kilka scen, które robią wrażenie (Batman majestatycznie kroczący na tle pokonanego tytana, Aquaman wyzywający Grodda na pojedynek, finałowe starcie, gdzie walczy każdy z każdym), to całość działa średnio - trudno to wszystko traktować poważnie, jak również przejmować się losem bohaterów, którzy cudem unikają śmierci. Całe zagrożenie znika tak samo nagle, jak się pojawia, a fabuła sprowadza się głównie do bezsensownej nawalanki okraszonej kilkoma średniej jakości żarciochami. Lubię bezpretensjonalną rozrywkę (wspomniałem o tym wyżej przy okazji serii “World’s Finest”), ale tutaj jest więcej marketingowej kalkulacji, niż serca włożonego w tę fabułę. Średniak, głównie dla fanów ogromnych potworów lub nietypowych crossoverów.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz