> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 23 października 2025

Projekt RUST i wspomnienie TM-Semic

W audycji Halo komiks wspominam, jak Mama po kościele kupowała mi komiksy TM-Semic pod Halą Targową. W ferworze festiwalowego szaleństwa wypowiedź była szybka i skromna, więc poniżej pewne nostalgiczne uzupełnienie.



Moja komiksowa zajawka wykiełkowała na gruncie fascynacji serialem animowanym "Batman: The Animated Series", który można było oglądać w polskiej telewizji. Jako rocznik 1992 załapałem się na pojedyncze, ostatnie numery TM-Semic w kioskach - pamiętam finał starcia Wayne'a z Azraelem (gdy ten drugi musiał pozbyć się kostiumu, by wydostając się z jaskini nietoperza) opublikowany na łamach "Batman/Superman" i fragment procesu Petera Parkera, z którego niewiele rozumiałem, ale Spider-Man w łancuchach działał na dziecięcą wyobraźnię.

Mimo "spóźnienia" na czasy Semika, czytałem tony komiksowych zeszytów - część ze szkolnej biblioteki w podstawówce (w pamięć wryło mi się zwłaszcza brutalne starcie Bane'a i Azraela, w którym triumfuje ten drugi - do dziś pamiętam kadry z batarangami wbitymi w przedramię złoczyńcy, oraz grubaśne Mega Marvele), a część właśnie z Hali Targowej (podjąłem ambitną próbę skompletowania wszystkich numerów z przygodami Spider-Mana i... albumów z Asteriksem - z drugim po latach się udało). Nieco później, bo już w gimnazjum, odkryłem sklep Fankomiks przy krakowskim rynku, który odegrał niebagatelną rolę w uzupełnianiu kolekcji (tam kupiłem m.in. "X-Men" z rysunkami Jima Lee i komplet "Śmierci Supermana").

Z tych na bieżąco kupowanych zeszytów lepiej pamiętam późniejsze tytuły i wydawnictwa. "Ultimate Spider-Mana" (Fun Media), "Wolverine: Koniec" (Mandragora) czy tytuły z Dobrego Komiksu jak "Ultimate X-Men", "Amazing Spider-Man" i "Spectacular Spider-Man" (uwielbiałem rysunki Ramosa!), "Batman/Superman" (jak się nad tym zastanowić, to DK miał naprawdę solidny wybór serii, pomijając te na licencji gier). Później, albo mniej więcej w tym czasie (pamięć płata figle), trafiłem na "Hellboya" z Egmontu i "Osiedle Swoboda", które przekonały mnie, by kontynuować przygodę z komiksem. I tak się to toczy aż do dziś.

Im człowiek starszy, tym chętniej wspomina emocje towarzyszące dziecięcej czy nastoletniej lekturze kolorowych zeszytów. Dlatego też z ogromną przyjemnością przeczytałem Projekt RUST / Marcin Rustecki - wywiad rzeka - potężną rozmowę z rednaczem Semika w Polsce. Bo czytając o kulisach pojawienia się superhero nad Wisłą i mnie nawiedziło sporo wspomnień z przełomu lat 90. i 00. (stąd też ten post). Marcin jest urodzonym gawędziarzem, więc kolejne opowieści łyka się bez popity. Nieważne, czy dotyczą wydawania komiksów w partyzanckich warunkach, chwytania się różnych dorywczych prac zagranicą, własnej komiksowej twórczości czy miłości do muzyki - to masa anegdot, które płyną prosto z serducha, a książka buduje obraz Rusteckiego jako barwnego, skromnego i życzliwego człowieka. 

Oczywiście zacięcie Marcina do opowiadania to jedno, ale Jakub Demiańczuk, który wywiad przeprowadził, wykonał kawał porządnej dziennikarskiej roboty. Wie, kiedy dać rozmówcy mówić, kiedy pociągnąć dany temat, a kiedy skierować rozmowę na inne tory. To też intrygująca kronika pewnego okresu, szalonych czasów po transformacji ustrojowej, gdy komiksy dawały radochę tysiącom dzieci w całym kraju, a w co drugim kiosku była założona teczka. Nie mam wątpliwości, że "Projekt RUST" to jedna z najważniejszych, o ile nie najważniejsza, komiksowa premiera tego roku. Bierzcie i czytajcie z tego wszyscy.

A Wy jak wspominacie czasy Semica? Biegaliście do kiosku po nowe numery, czy może jak ja, poznawaliście temat retrospektywnie, korzystając z antykwariatów czy giełd staroci?

Brak komentarzy: