W "Zorro. Z martwych" Sean Murphy stosuje taktykę znaną z serii "Batman. Biały rycerz" - miesza ze sobą różne elementy mitologii zamaskowanego mściciela osiągając przy tym jednocześnie oryginalny, jak i przyjemnie znajomy efekt.
W czym się to objawia? Przede wszystkim przenosi akcję do współczesności, na drodze Zorro stawiając meksykański kartel narkotykowy. Sam bohater nie jest tu oczywiście hrabią De La Vegą, a chłopakiem, który chce pomścić śmierć ojca. Tym samym Zorro staje się czymś więcej, niż człowiekiem - nieśmiertelną ideą, która uosabia dobro i walkę z niesprawiedliwością. To chyba najciekawszy wątek całego komiksu - odwołujący się do popkulturowych toposów i superbohaterskich tropów (coś podobnego próbował osiągnąć Christopher Nolan w "Mroczny Rycerz powstaje", a także Grant Morrison w swoim runie do "Batmana"). To o tyle ciekawe, że przecież Zorro, debiutujący jako postać z pulpowych powieści odcinkowych, był pierwowzorem wielu (super)bohaterów, z samym obrońcą Gotham na czele.
Akcję śledzimy z perspektywy dziewczyny, która by przeżyć, pracuje jako kierowca dla narkotykowego bossa. Szybko zmienia strony - choć romantyzm Zorro na nią nie działa, to łączy ją z nim silna więź, a wyznawane ideały są zbieżne.
Pod względem fabuły to raczej raczej błahostka - rzecz, którą można przeczytać bez bólu, ale też nie zostanie na dłużej w pamięci. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, jak ta błahostka została narysowana. Jak zwykle u Murphy'ego dostajemy masę spektakularnej akcji (pojedynki na szpady oraz wielkie giwery, a także konno-samochodowe pościgi). Warstwa graficzna to największa zaleta komiksu i z każdej strony wylewa się czysta radocha jej twórcy. Chociażby z tego powodu warto po "Zorro. Z martwych" sięgnąć.
"Batman Arkham. Pingwin" to zbiór ośmiu historii o tytułowym przeciwniku Człowieka Nietoperza. Najstarsza przedstawia pierwsze pojawienie się Pingwina na kartach Detective Comics i pochodzi z 1941 roku. Najnowsza została pierwotnie opublikowana w 2008 roku. Dostajemy więc niezły przekrój przez to, jak na przestrzeni lat i kolejnych dekad zmieniała się postać z miłośnika parasoli.
Ten historyczny rys antologii stanowi największą wartość. Same historie są lepsze i gorsze, jak to w tego typu zbiorach bywa, niekiedy zostają wyrwane z kontekstu, bowiem prezentują jedno-, maksymalnie dwuzeszytowe opowieści, które często rozgrywały się pomiędzy większymi wydarzeniami w świecie Batmana, przez co wątki poboczne są tu wstawione trochę od czapy.
Taki jednak urok takich przekrojowych zbiorów, więc ja to akceptuję z całym dobrodziejstwem inwentarza. Same historie są ciekawe i fajnie pokazują jak zmieniały się komiksy o Mrocznym Rycerzy. Historie ze Złotej i Srebrnej Ery bywają naiwne, a Pingwin jest tam śmiesznie wyglądającym złodziejem. W późniejszych komiksach scenarzyści starają się nadać mu powagi i głębi - dopisują do jego życiorysu tragiczne dzieciństwo i czynią coraz bardziej socjopatycznym. W ostatniej historii, którą napisał Jason Aaron, to już socjopata czystej krwi - jednocześnie żenujący, wzbudzający współczucie i przerażający w swej bezwzględności.
Historia Aarona jest mocnym zamknięciem zbioru. Ale dobrze wypadają też pozostałe opowieści - o tym jak Pingwin próbuje być uczciwy (napisał ją Paul Dini, znany z "Batman: TAS"), o tym jak rzekomo umarł (scenariusz Alana Granta dalej się broni, a znają go pewnie wszyscy, którzy czytali komiksy TM-Semic). Na ołówkach mamy tu takie gwiazdy jak Norm Breyfogle czy Kelly Jones - zwlaszcza w zeszytach tego drugiego Pingwin nabiera groteskowo-upiornego charakteru.
Pewnym ograniczeniem jest forma, bowiem jak wspomniałem są to krótkie komiksy, zamknięte w jednym albo dwóch zeszytach. Eliminuje to wiele świetnych opowieści, które również odcisnęły swoje piętno na postaci (jak miniseria "Penguin: Pain and Prejudice" z rysunkami Szymona Kudrańskiego). Mimo to jest to dobry przekrój przez całe dekady DC Comics i to, jak ewoluowały komiksy z Batmanem i sam Pingwin. Chęcią zobaczyłbym analogiczne antologie o innych mniej i bardziej znanych wrogach Nietoperza - Jokerze, Dwóch Twarzach, Strachu na Wróble czy Człowieku Zagadce.
“Wielcy bohaterowie Disneya” to nowa twardookładkowa seria kaczych komiksów na polskim rynku. Tom pierwszy skupia się na Kaczorze Donaldzie, bohaterem tomu drugiego ma być Wujek Sknerus. W albumie zatytułowanym “Zakwakane przygody” otrzymujemy szesnaście opowieści, najstarsza pochodzi z 1934 roku, najnowsza została pierwotnie opublikowana w 2011 roku. Każdy komiks poprzedzony jest krótkim wstępem, który objaśnia kontekst publikacji oraz wskazuje zmiany, jakie dana historia wprowadziła do postrzegania Kaczora Donalda. W albumie dominują komiksy Carla Barksa, znajdziemy tu też historyjki Dona Rosy czy Giorgio Cavazzano. Mają od jednej do kilkudziesięciu stron.
Podobnie jak w przypadku antologii komiksowych opowieści o Pingwinie, o której pisałem wyżej, największą zaletą”Wielkich bohaterów…” jest możliwość prześledzenia, jak postać Kaczora Donalda zmieniała się na przestrzeni dekad. Nie tylko wizualnie - od długodziobego i leniwego kaczora z “Mądrej kurki” po postać, jaką znamy współcześnie - ale też charakterologicznie. Oczywiście w przypadku takiego bohatera, można powiedzieć, że każdy autor ma własny pomysł na postać, jednak niektóre cechy charakterystyczne (wybuchowy charakter, relacje z siostrzeńcami i skąpym wujem) były kopiowane w kolejnych wersjach, Widać to dobrze właśnie w tym zbiorze, tym bardziej, że czytelnicy dostają do rąk naprawdę spory zbiór historii w różnym formacie. Są tu klasyczne ten-pagery Barska (charakterystyczne dla tego rysownika opowieści na 10 stron, które często otwierały polskie wydania kioskowego “Kaczora Donalda” w latach 90.). Są jednoplanszówki, które mają zupełnie inną dynamikę. Trafi się też adaptacja filmu animowanego. Ta różnorodność z pewnością jest zaletą wydania.
Jeszcze przed publikacją tomu na polskim rynku dobór zawartości wzbudził kontrowersje. Kto zbierał ukazujące się na naszym rynku w ostatnich latach monumentalne kolekcje komiksów Carla Barksa (60 tomów) lub Dona Rosy (10 tomów), ten zna zawartość pierwszego tomu nowej serii w 70%. Rozumiem, że dla wielu czytelników może to być problem. Jeśli jednak nie znacie komiksów dwóch wyżej wymienionych autorów i chcecie prześledzić ewolucję postaci Kaczora Donalda, to “Wielcy bohaterowie Disneya. Kaczor Donald - Zakwakane przygody” jest pozycją, po którą warto sięgnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz