“Roślinny Ogródek Działkowy” to powrót Agaty Wawryniuk do długiej formy komiksowej po kilkunastu latach przerwy. Po doskonale przyjętym debiucie (“Rozmówki polsko-angielskie” 2012, wyd. Kultura Gniewu, wznowienie 2016) artystka skupiła się na shortach publikowanych między innymi w “Kolektywie”, “Bicepsie” (część z nich powstawała równolegle z albumem i ukazała się wcześniej) czy wydawnictwach okolicznościowych. Scenariusz Wawryniuk ilustruje Robert “Bele” Sienicki, który ma spore doświadczenie w rysowaniu siebie – od 2019 roku tworzy autobiograficzną serię “Beletrystyka”. W “Roślinnym Ogródku Działkowym” dwójka komiksiarzy cofa się do czasów pandemii i opowiada o własnych doświadczeniach z ROD-em. Seria powstaje przy wsparciu stypendium Prezydenta Miasta Wrocławia.
Na 32 stronach otrzymujemy zalążek cyklu – poznajemy bohaterów (alter ego Agaty i Roberta), a także dowiadujemy się, w jaki sposób weszli w posiadanie tytułowego ogródka. Całość jest lekka i zabawna, choć łatwo również uwierzyć, że przedstawione na kartach komiksu wydarzenia rzeczywiście wydarzyły się naprawdę. Pomaga w tym między innymi pierwszoosobowa narracja i przełamywanie czwartej ściany – bohaterka zwraca się do czytelników i ma odgórną władzę nad prezentacją fabuły, co potrafi dynamizować narrację, gdy jak wszechwiedzący narrator wybiega z opowieścią w przyszłość albo komentuje bieżące wydarzenia z dystansu. Jako czytelnik mogłem się utożsamiać z bohaterami, bo świat ROD-ów to dla mnie całkowita nowość – sporo się więc z komiksu dowiedziałem.
Kolorowa i cartoonowa warstwa graficzna budzi skojarzenia z kreskówkami Cartoon Network i pracami Genndy’ego Tartakovsky'ego. Oglądanie kolejnych stron komiksu sprawia przyjemność i nawet bez czytania dialogów można się często uśmiechnąć – mimika postaci stanowi źródło śmiechu (niczym w “Laboratorium Dextera”) na równi z humorem sytuacyjnym. To po prostu solidna komiksowa robota – widać, że Robert ciska tych plansz sporo (zeszyt powstał w niecałe dwa miesiące) i doskonale rozumie język komiksu. Razem z Agatą (która poza scenariuszem odpowiada również za kolory) wie, kiedy i jak zmienić perspektywę, zrobić niekomfortowe zbliżenie na twarz albo narysować komuś ogromne oczy lub wielkie zęby wykraczające poza normalną fizjonomię, by wywołać konkretne wrażenie u czytelników. Dla spostrzegawczych dorzuca też w tle kilka easter eggów (Don't blink!). Dochodzi do tego sprawne kadrowanie, operowanie ciszą, a nawet plansze, które same w sobie mają mini strukturę narracyjną (strona o rabatce warzywnej mogłaby stanowić zamkniętą jednoplanszówkę) - krótko mówiąc: fachura.
Mimo komediowej formy i humoru naturalnie wplecionego w prezentowaną historię komiks celnie punktuje absurdy rzeczywistości. Od niekończącej się biurokracji, przez ekscentrycznego ex-właściciela, którego życiowe doświadczenia zabijają wszelki entuzjazm młodych działkowców, po problemy innej natury – wiele wskazuje na to, że marzenie o posiadaniu własnego ogródka działkowego będzie okupione potem, krwią i łzami, które jednak w końcu - mam nadzieję! - doprowadzą Agatę i Roberta do szczęśliwego zakończenia. Ale o tym przekonamy się w kolejnych zeszytach (cała historia została zaplanowana na dziesięć odcinków, a drugi przy sprzyjających wiatrach powinien ukazać się na festiwalu komiksu niezależnego Podziemne Kocury na początku 2026 roku). Ja na pewno po nie sięgnę, bo połączenie lekkiego obyczajowego scenariusza Wawryniuk z cartoonowym stylem Sienickiego daje uroczy efekt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz