> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 15 grudnia 2014

473 - Kick-Ass 3 - żegnaj, panie Lizewski

Hit-Girl siedzi w więzieniu. Kick-Ass, do niedawna przywódca grupy zamaskowanych superbohaterów, postanawia odwiesić strój płetwonurka na kołek i wieść spokojne życie u boku ukochanej. Nemezis bohaterów, Mother Fucker, leży w szpitalu, a do miasta przybywa jego wuj - nikczemny Rocco Genovese, który chce podporządkować sobie wszystkie mafijne rodziny. Nie zabraknie krwi, seksu ani humoru.



Kick-Ass to seria, która ewoluuje w zaskakującym kierunku. Pierwsza część była udaną parodią komiksów superbohaterskich, w której największym atutem było humorystyczne podejście do mitologii zamaskowanych mścicieli, a latające w kadrach flaki traktowało się z przymrużeniem oka. Druga część szła o krok dalej, miejscami szokowała brutalnością, pokazywała, jak zabawa w superbohaterów może się skończyć w prawdziwym życiu. Żarty się skończyły – mówił Mark Millar i nie patyczkował się z wymyślonymi przez siebie postaciami. 


Kick-Ass 3 to idealne domknięcie trylogii. Znajdziemy tu wszystko, co sprawdzało się w poprzednich tomach. Nie zabraknie akcji, superbohaterskich rozterek, życiowych perypetii i zabawy z komiksową konwencją. Scenarzysta zgrabnie balansuje między realistycznym podejściem do opowiadanej historii a puszczaniem oka do Czytelnika i pokazywaniem mu szerokiego uśmiechu geeka. Znów będzie krwawo, znów okaże się, że dzieciaki w kostiumach, ściągające na co dzień koty z drzew, w starciu z bezlitosnymi cynglami mafii nie mają najmniejszych szans. Millar demitologizuje postaci superbohaterów, sprowadza ich do roli śmiertelników, których łatwo zranić i którzy niewątpliwie zranieni zostaną, jeśli nie przestaną się niebezpiecznie bawić. Życie to nie komiks, strój płetwonurka nie czyni nikogo kuloodpornym.


Wszyscy miłośnicy amerykańskich historii obrazkowych spod znaku peleryn i masek będą mogli sprawdzić swą biegłość w odnajdywaniu nawiązań do innych komiksów – niektóre są podane wprost, czasem bohaterowie zacytują tzw. „klasykę”, a kompozycja niektórych kadrów będzie się wydawała Czytelnikowi dziwnie znajoma. Zresztą scena zamykająca komiks (nie licząc „sceny po napisach”) to parafraza początkowej sekwencji (tej rozgrywającej się na dachu) z pierwszego Kick-Assa ­– parafraza zaskakująco optymistyczna.


Na stanowisku rysownika komiksu ponownie zobaczymy Johna Romitę Juniora. Artysta kontynuuje wizję, jaką znamy z poprzednich tomów. Kto nie przepada za jego stylem, tego raczej Kick-Ass 3 nie nawróci, zaś wszystkich wyznawców stylu Romity uspokajam – choć momentami widać pośpiech, to rysunki wyglądają naprawdę sprawnie (szczególnie dobrze wypadają sceny retrospekcji), zaś każdą z okładek wydań zeszytowych chętnie widziałbym na mojej ścianie. 


Mark Millar w trzecim tomie Kick-Assa zaskakuje. Mogłoby się przecież wydawać, że chętnie eksploatowana formuła, jaką jest realistyczne ukazywanie superbohaterów, powoli się wyczerpuje. Kick-Ass 3 to przykład kontrargumentu z prawdziwego zdarzenia. Kilka równolegle prowadzonych wątków i sprawna oprawa graficzna sprawiają, że trudno oderwać się od lektury. Wbrew pozorom nie czuć tu zmęczenia materiału ani wtórności – jest do doskonałe zakończenie ciekawego i odważnego projektu. Bez niego historia Dave’a Lizewskiego, zwykłego chłopaka, który marzył by pomagać ludziom w stroju superherosa, nie byłaby kompletna.

8/10

Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Więcej Kick-Assa na blogu:
  • Tutaj recenzja pierwszego tomu.
  • Recenzja części drugiej i mini-serii Hit-Girl.
  • A tutaj kilka słów o drugim filmie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Poza parymi błędami w tekscie,
całkiem niezle opowiedzieliscie o trylogii Kick Ass'a, sam jestem fanem
Dave Lizewskiego i posiadam wszystkie oryginalne zeszyty z Ka-3, ale byc moze na wydanie muchy też się skuszę- póki co nie, pzdr!