Po
sukcesie Długiego Halloween, Mrocznego zwycięstwa i Rzymskich wakacji na polski rynek trafia
kolejna publikacja Muchy Comics sygnowana nazwiskiem kalifornijskiego
rysownika, Tima Sale’a. W Legendach
Mrocznego Rycerza znajdziemy 5 historii różnej długości z różnego okresu
twórczej działalności artysty. I jak to bywa z tego typu przekrojowymi
antologiami, poziom jest różny, mimo że pod historiami podpisują się znani i
lubiani scenarzyści.
Pierwsza
z prezentowanych w albumie opowieści rozgrywa się po trylogii Knightfall, Knightquest i KnightsEnd.
Azyl Arkham został zniszczony przez szalejącego Bane’a, więc pacjenci muszą
zostać przeniesieni do więzienia Blackgate. Tam spotka ich wrogie przyjęcie,
zarówno ze strony osadzonych kryminalistów, jak i władz placówki. Sytuację może
rozwiązać tylko jedno: mecz softballu! Utrzymana w komediowym tonie,
dwuczęściowa historia napisana przez Alana Granta i okraszona dość jaskrawymi
kolorami wywołuje mieszane uczucia. Z jednej strony sam Batman w niej nie
występuje, a obok doskonale znanych postaci, jak Two-Face czy Riddler mamy
okazję poznać Doktora Faustusa i Amygdala, co znacząco uatrakcyjnia lekturę. Z
drugiej – humor, kolory, mnóstwo gadających głów i sama koncepcja (dość
abstrakcyjna) sprawiają, że ciężko potraktować tę historię poważnie nawet mimo
przewrotnego zakończenia. Jednocześnie Szaleńcy
w więzieniu to pierwsza praca Sale’a dla DC Comics, z dzisiejszej perspektywy
pozostawia wiele do życzenia. Choć mamy tu pewne charakterystyczne dla
rysownika ujęcia, to jednak widać, że jego styl dopiero się kształtował, a
niektóre skróty anatomiczne wyglądają po prostu kiepsko.
Ostrza napisane przez Jamesa
Robinsona wypadają o wiele korzystniej. To klimatyczna, wielowątkowa historia.
W Gotham pojawia się nowy mściciel, uzbrojony w rapier i szelmowski uśmiech Cavalier. Batman próbuje rozwiązać
zagadkę tajemniczych morderstw. Czy w jakikolwiek sposób łączą się one z serią
niespodziewanych kradzieży i próbą samobójczą pewnej pięknej kobiety? Czy nowy
obrońca Gotham z zamiłowaniem do filmowej dramaturgii jest godzien zaufania? Przez
mnogość wątków Ostrza szybko
wciągają, zaś nowe postacie (Cavalier)
i sceneria, w jakiej rozgrywa się opowieść (mroczne, brudne zaułki Gotham)
pozwalają Sale’owi na pełne rozwinięcie skrzydeł. W przeciwieństwie do tego, co
widzieliśmy w poprzedniej historii, styl Ostrzy
jest o wiele dojrzalszy i bliższy temu, co znamy z Mrocznego zwycięstwa. To najlepszy, w warstwie graficznej najbliższy
stereotypowej wizji Mrocznego Rycerza, komiks w tomie: niejednoznaczny,
intrygujący, mroczny i zapadający w pamięć dzięki wspaniałemu pojedynkowi na szpady między dwoma współczesnymi reinkarnacjami Zorro - Batmanem i Cavalierem.
W
Nieudacznikach Alan Grant znowu
spycha obrońcę Gotham na dalszy plan czyniąc tytułowymi bohaterami szajkę mniej
efektownych złoczyńców. Killer Moth, Calendar Man, Catman i Chancer to
przestępcy-nieudacznicy. Dzięki współpracy udaje im się porwać Jima Gordona,
Bruce’a Wayne’a i burmistrza Gotham. Na ratunek uprowadzonym rusza Robin z
pomocą wiernego psa Ace’a i Nimroda, niespodziewanego sprzymierzeńca. Uczynienie
głównymi bohaterami czterech nieudaczników z przestępczymi aspiracjami ponownie
nadaje historii nieco komediowy ton, zaś w warstwie graficznej Sale ucieka do
kampowej stylistyki (wystarczy spojrzeć na komiczne stroje tytułowych
bohaterów). I choć jest to odważne i ciekawe podejście do historii, odnoszące
się do nieco wstydliwego okresu z mitologii Batmana, osobiście wolę
poważniejsze podejście do tej postaci.
Na
koniec – poza galerią ślicznych okładek – znajdziemy w tomie dwa shorty.
Pierwszy, do scenariusza Darwyna Cooke’a, to urocza i zabawna historyjka o
flirciarskiej Catwoman. Tytuł Mroczny
Rycerz na randce mówi praktycznie wszystko. Na uwagę zasługują jednak rysunki
– to Sale w pełni ukształtowany, Sale jakiego kochamy. Eksperymentalne
kadrowanie w połączeniu z klasycznymi kolorami Dave’a Stewarta (Hellboy) czynią z tej błahej historyjki
coś bardzo ciekawego graficznie. Warto też zwrócić uwagę, że tym razem Catwoman
nie nosi fioletowego kostiumu z wąsami i ogonem (jak w innych komiksach Sale’a),
a obcisłą, czarną skórę, ciężkie buty i charakterystyczne gogle jak w runie
Brubakera ilustrowanym początkowo przez Cooke’a właśnie.
Zbiór
zamyka Noc po nocy prezentowana
pierwotnie w antologii Black and White.
Z pozoru to klasyczna historia o walce Batman z Jokerem, jednak scenarzysta
Kelley Puckett kończy z klasą przemieniając największy koszmar Mrocznego
Rycerza w jego najlepszy sen.
Legendy Mrocznego Rycerza
to ciekawy przekrój przez krótkie formy komiksowe autorstwa Tima Sale’a. Możemy
zobaczyć, jak rozwijał się styl Kalifornijczyka, jak długa była jego twórcza
droga i skąd czerpał inspiracje. Album pokazuje zróżnicowane podejścia do
Batmana, tak w warstwie graficznej, jak i tekstowej, jest mrok, jest kamp, bywa
śmiesznie i poważnie. Ładne wydanie, zadowalające dodatki (ciekawe przedmowy do
każdej z historii autorstwa samego Sale’a) i dobre komiksy – wszystko to sprawia,
że warto postawić ten zbiór na swej półce.
8/10
Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Ostatnio na blogu:
- Daredevil: Żółty
- JUSTICE: Sprawiedliwość
- Vreckless Vrestlers i dwa klasyki noir
- Jurrasic World, W głowie się nie mieści i The Killing
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz