W kinach króluje dziesiąty już film rozgrywający się we wspólnym filmowym Uniwersum Marvela – Strażnicy Galaktyki. O ile bohaterowie poprzednich filmów już od lat dziewięćdziesiątych
cieszyli się w Polsce popularnością dzięki serialom animowanym i
komiksom, tak Strażnicy Galaktyki mogą być dla wielu zupełnie anonimowymi postaciami.
Kto już dziś chce poznać fenomen Strażników Galaktyki oraz odrobić lekcje przed wizytą w kinie, ten powinien sięgnąć po zrestartowaną serię z 2008 roku.
To właśnie na niej bazował James Gunn, przenosząc materiał źródłowy na
ekran. Osobiście jestem wielkim fanem pracy Dana Abnetta i Andy’ego
Lanninga, którzy odpowiadają za nowoczesną wizję komiksu. To właśnie
dzięki tym scenarzystom przygody Strażników zyskały rzesze fanów.
Wydaje mi się, że jest to wypadkową kilku doskonale połączonych czynników. Strażnicy Galaktyki z lat 2008-2010 to wspaniała gra z czytelnikiem, świadoma zabawa konwencją. Komiks rozgrywa się w – co tu dużo mówić – odległej galaktyce,
z dala od głównych wydarzeń prezentowanych na co dzień w Uniwersum
Marvela. Daje to twórcom większą swobodę i dzięki czemu mogą oni podejść
z dystansem do własnej pracy. Nie są uwiązani kolejnymi crossoverami, bo te najczęściej mają miejsce na Ziemi i są w nie zaangażowani inni bohaterowie, z Avengers na czele.
Oczywiście Marvel nie byłby Marvelem, gdyby i Strażnicy nie brali
udziału w wielkich wydarzeniach, które dotykają całego Uniwersum – stąd w fabule wątki dotykające wydarzeń znanych chociażby z Secret Invasion.
Wszystko jest jednak rozegrane zaskakująco subtelnie, a „wielkie
wydarzenia, po których już nic nigdy nie będzie takie samo” nie
przyćmiewają atutów serii – mnóstwa szalonej akcji i równie szalonego
humoru. Jednak zaskakujące fabularne zwroty i ostre jak brzytwa dialogi
byłyby niczym bez największego atutu serii – całej galerii barwnych
postaci.
Zachęcam do przeczytania całego tekstu na CDblogu.
Inne teksty o Marvel Cinematic Universe:
2 komentarze:
Dzięki Janie. Film petarda i Twój wpis petarda. Tak jak już trochę zacząłem rzygać Marvelem i tymi wymoczkami w kostiumach z lajkry (Garfield przegiął), tak tutaj serce rozpaliło się miłością na nowo :) Jeżeli chodzi o wpis to już zacząłem kombinować komiksy o Guardianach :) Pozdrawiam
Dzięki za miłe słowa! Film rzeczywiście świetny, zanim coś o nim napiszę muszę porządnie ochłonąć ;) Cieszę się, że zachęciłem kogoś do sięgnięcia po komiksy, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz! Daj znać!
Prześlij komentarz