> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 17 maja 2015

Relacja: Komiksowa Warszawa 2015 (6. Warszawskie Targi Książki) - prężny festiwal

Czym inspirował się John Layman pisząc Gambita i jakie są jego ulubione serie komiksowe? Co łączy Judith Vanistendael i hiszpańskiego ochroniarza? Ilu twórców utrzymuje się z komiksowania w Finlandii? Ile Image Comics płaci za planszę?

Trzeci komiksowy festiwal w 2015 roku zaliczony. Po Wrocławiu i Krakowie przyszedł czas na wizytę w stolicy. Komiksowa Warszawa ponownie odbywała się przy okazji Warszawskich Targów Książki, jak zawsze były to bardzo miłe dwa dni, spędzone wśród znajomych, przyjaciół i komiksowych idolów. Zgodnie z sugestiami czytelników skupię się na spotkaniach, gościach, informacjach wartych poznania, które mogą być cenne dla wszystkich, którzy z różnych przyczyn festiwal ominęli. Obiecuję, że nie będzie o piwie i kolegach. No, prawie.
Zapraszam do czytania.



Mimo szczerych chęci i mocnych postanowień nie udało mi się być na wszystkich spotkaniach, na których być chciałem. Szybko i konkretnie, bo jestem wywalony z butów po całej imprezie.

Dave Johnson (Superman: Czerwony Syn - recenzja wkrótce! - i mnóstwo okładek, m.in. do 100 naboi). Cóż za sympatyczny brodacz! Zaczynał w antologii Dark Horse Presents, zaś pracując dla Gaijin Studios rysował na zmianę ze współlokatorem, dzięki czemu byli w stanie opłacić czynsz. Został dostrzeżony przez Erika Larserna (Savage Dragon), z którym stworzył dla Image miniserię SuperPatriot - spin-off Savage Dragona. Długo się nie zastanawiał nad propozycją - było to w czasach, gdy Image miało kasę i swoją ofertą kilkukrotnie przebili stawkę Dave'a za stronę, którą w tamtym czasie otrzymywał (120$), płacąc 500$. Praca w Image umożliwiła mu przejście do DC i współpracę z Markiem Millarem przy Superman: Red Son. Mark nie był wówczas tak rozpoznawalny jak dziś, zaś rysowanie komiksu zostało odsunięte przez przeprowadzkę Dave'a i jego pracę nad tłami i obiektami do serialu Batman Beyond (później pracował również przy innych animacjach DC - Justice League i Justice League Unlimited). Projektując komunistyczną wersję stroju Supermana początkowo chciał tylko zmienić literę "S" na klacie na pisaną cyrylicą, szybko doszedł do wniosku, że Superman to przecież nie tylko super człowiek, ale też ucieleśnienie ideologii - dlatego na klacie jego wersji bohatera znajdziemy sierp i młot.



Z Davem Johnsonem i Grzegorzem Pawlakiem

John Layman (m.in. Chew i Detective Comics) to od teraz mój ulubiony twórca zza wielkiej wody. Ciepły, życzliwy i bardzo gadatliwy scenarzysta niskiego wzrostu. Pracował jako edytor, własnoręcznie wykonuje liternictwo, zawsze chciał pisać komiksy - zaczęło się od tego, że robił to po prostu, gdy nie było kogo innego w wydawnictwie Wildstorm gdzie redaktorował. Jako editor najważniejsze jest dbanie o to, by wszyscy dotrzymywali terminów - praca nad komiksem to kilka etapów, zawalenie jednego - np. tuszowania - spowalnia wszystkie pozostałe, kolor itp. Pisanie komiksu dla dzieci o przygodach Fantastic Four (co bardzo lubił, bo wydania dla dzieci są mniejsze formatowo, więc w dymkach mogło się zmieścić mniej tekstów, więc miał mniej pracy) otworzyło mu drogę do pisania Gambita, choć zgłosił się do tworzenia serii o Nightcrawlerze. Zgłosił, ponieważ Marvel i DC co jakiś czas organizują coś na kształt pichingów, gdzie kilku scenarzystów przedstawia swoje wizje na fabułę i rozwój danego bohatera. Swojego Gambita Layman tworzył na wzór bohatera z The Rockford Files, serialu z lat 70.
Layman mówi, że jest powolnym scenarzystą - w ciągu jednego miesiąca jest w stanie napisać tylko 2 i pół zeszytu.
Jego ulubione serie komiksowe to Preacher i Scalped.


Z Johnem Laymanem miałem okazję przeprowadzić wywiad (pierwszy wywiad w życiu, był stres! Za pomoc dziękuję pani opiekunce/tłumaczce), więc bądźcie czujni. Będzie o animowanej adaptacji Chew, o homoseksualizmie, dyskryminacji rasowej, Avatarze Camerona, Godzilli i kilku innych wielce ciekawych rzeczach!

Z Johnem Laymanem

Spotkanie z Januszem Pawlakiem się nie odbyło, autor nie pojawił się również w strefie autografów. Chyba że coś przegapiłem.

Tommi Musturi (premierowa Księga Pana Nadziei) - twórca fiński, więc ciekawy, bo i w Polsce mało znany. Nad wydanym właśnie u nas komiksem pracował 10 lat, choć jego styl ewoluował - dzięki studiowaniu rysunku na akademii artystycznej, gdzie jego nauczycielem był Polak - ujednolicił go stosując słynną ligne claire (kłania się Tintin). Mieszał wspomnienia z dzieciństwa z fikcją. Jest wydawcą, tłumaczem, redaktorem i robi naprawdę kwasowe rzeczy. Mówił też o scenie komiksowej w Finlandii, głównie w liczbach - popularne są paski gazetowe, które mają nakłady po 100 000 egzemplarzy, zaś komiksy autorskie to ok. 1000 nakładu. Głównie powstają komiksy artystyczne, alternatywne. Aktywnych jest ok. 300 autorów, ale tylko 20-30 utrzymuje się z tworzenia komiksów. Jeden z festiwali (w Helsinkach) ma już 20 lat, funkcjonuje około 10 wydawnictw komiksowych.


Judith Vanistendael (Dziewczyna i Murzyn oraz Kiedy Dawid stracił głos). Jej pierwszy komiks był autobiograficzny (Dziewczyna... - część 1 oparła na opowiadaniu ojca o niej i jej mężu, zaś w drugiej części opowiedziała wydarzenia z własnego punktu widzenia), więc drugi chciała stworzyć całkiem fikcyjny (Kiedy Dawid...). Zdecydowała się na temat raka, bo kilka osób w jej rodzinie chorowało. Odczuwała presję, bo jej ojciec jest sławnym pisarzem. Długo myślała nad koncepcją albumu - 2 lata, samo rysowanie zajęło jej 6 miesięcy. Relacje między postaciami przypominają układ słoneczny, krążące po orbitach planety, to komiks o wielu podróżach, cykliczności życia. Obecnie pracuje nad historią o ochroniarzu do cudzego scenariusza - byłego hiszpańskiego ochroniarza o pisarskich aspiracjach. Pracuje nad tym projektem już od trzech lat. Ochroniarze co tydzień zmieniają auta, a ona nie lubi rysować samochodów. Woli koty i nagie kobiety.


Tony Sandoval (między innymi Wąż wodny i Doomboy) pracuje obecnie nad komiksem o pięknym tytule Satanic stories for children, który będzie się rozgrywał w uniwersum Węża wodnego i 1000 sztormów. Planuje również autobiograficzny komiks o jego ucieczce z Meksyku, nielegalnym przekroczeniu granicy Stanów. 

Nie stałem w kolejkach po autografy, bo zwyczajnie nie mam do tego zdrowia - dzieją się tam dantejskie sceny, po co się mam jeszcze denerwować dodatkowo. Żałuję trochę, że nie mam rysunku Johnsona; a to co w komiksach wyprawiali autorzy serii Lincoln było niesamowite - najpierw rysownik tworzył postać, następnie kolorowała go kolorystka, zaś na końcu scenarzysta dorabiał dymek i dopisywał tekst. Wyglądało to na prawdę super!

Nagrody Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego zostały rozdane na afterparty:

  • Najlepszy komiks roku:
    • Ralph Azham
  • Najlepszy polski komiks:
    • Blaki: Czwórka
  • Najlepszy scenarzysta:
    • Daniel Chmielewski
  • Najlepszy rysownik:
    • Krzysztof Gawronkiewicz
  • Najlepsza okładka:


After był prężny jak zawsze - koledzy, piwo i komiksy to połączenie idealne. Wiadomo od dawna.

Bawiłem się bardzo dobrze, spotkania były sprawnie prowadzone, goście gadatliwi, sale odpowiednio wyciszone (z czym jest problem na MFK), właściwie nie mam na co narzekać. Dziękuję wszystkim, z którymi zamieniłem choć słowo, żałuję, że festiwal nie trwał cały tydzień, bo z wieloma osobami nie udało mi się porozmawiać, albo rozmowa trwała zbyt krótko. Obkupiłem się w komiksy (tradycyjnie), trochę dostałem do recenzji. Mam teraz okropny kocioł w życiu, na studiach, mnóstwo zaległości w pisaniu, ale postaram się coś niedługo wrzucić nowego (choć w kolejce do publikacji czekają starsze już teksty - o serialowym Daredevilu, komiksowym Batmanie i Wiedźminie). 

Na pewno będzie przedpremierowa recenzja Mad Max: Fury Road, a co dalej - zobaczymy.

No, chyba nie wyszło najgorzej - notatki pomogły to wszystko uporządkować i sprawnie opisać. Mogłem coś pomylić, zmęczenie robi swoje, krzyczcie śmiało w komentarzach. Wybaczcie skrótowość, dziwnie brzmiące zdania.

Pozdrawiam wszystkich komiksiarzy i jaroszy. Dobranoc, miłego dnia.

Sprawdźcie inne teksty:

Brak komentarzy: