> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 12 stycznia 2014

392 - Sherlock BBC 03x02 - The Sign of Three

Kolejny zabawny odcinek dla fanów. Oglądnięty z dużym opóźnieniem i z dużą radością. Będzie szybko i chaotycznie, na gorąco, bo dosłownie przed chwilą skończyłem oglądać. Poniższe kilka zdań to nie recenzja ani analiza, a raczej zbiór luźnych myśli, które nawiedziły mnie w trakcie seansu i tuż po nim. Może mało merytorycznie, ale od serca.


SPOILERY

Podobała mi się forma - całość dzieje się na weselu Watsona i jest przeplatana wspomnieniami Holmesa. Bardzo fajny pomysł, nadał odcinkowi specyficznego klimatu, odpowiedniej dynamiki i posłużył do wprowadzenia kilku śmiesznych scen, do których Sherlock zazdrosny o Sholto to tylko preludium. Zresztą chyba po raz pierwszy tytułowy bohater wreszcie pokazał jak bardzo Watson jest dla niego ważny. Podobnie jak u Doyle'a (acz w nieco innym tonie i nasileniu) nieobecność na Baker Street 221b zmieniła wiele w życiu detektywa, jest on zupełnie innym wysoce dostosowanym socjopatą niż wcześniej.

Ogólnie wszystko o czym wspomina Holmes podczas swojej przemowy świadka jest świetne. Z chęcią poznałbym sprawę pustego klienta, pudełek po zapałkach i - najbardziej ze wszystkich - Olbrzyma Truciciela. Choć słoń to przegięcie. Twórcy postanowili przybliżyć nam dwie ze wspomnianych przez detektywa spraw: krwawego gwardzisty i dziewczyny, która umówiła się z duchem.

Obie były bardzo ciekawe, z czego ta pierwsza oczywiście o wiele bardziej - zagadki "zamkniętych pokoi" zawsze są najbardziej intrygujące. Cieszę się, że twórcy wplątali obie sprawy z główny wątek odcinka, czyli wesele Mary i Johna i udało im się to w wielce przekonujący i zgrabny sposób.

Wieczorowi kawalerskiemu należy się osobny akapit. Krótki i treściwy: pijany Holmes. Nic więcej nie trzeba dodawać, poza tym, że nic nie trzeba dodawać.

Podobało mi się również wniknięcie w głowę Holmesa, ukazanie dedukcji, procesu jego myślenia, zwiedzenie pałacu umysłu - eliminowanie kolejnych kobiet ze sprawy "ducha podrywacza", przesłuchiwanie pozostałych, podpowiedzi Mycrofta, cameo Irene Adler. To kolejny, w moim mniemaniu bardzo udany pomysł i zrealizowany wyśmienicie. 

Samo zakończenie i wyjaśnienie enigmatycznego tytułu wywołało na mej twarzy szeroki uśmiech. Odważnie sobie twórcy pogrywają. Na deser warto też wspomnieć o historii miłosnej pani Hudson, która po raz kolejny pokazała, że Una Stubbs dotrzymuje kroku głównym bohaterom jeśli chodzi o dobre aktorstwo. Formalnie jak zawsze było bardzo porządnie, choć nadużywanie tzw. roletek było w pewnym momencie nieco irytujące (odwracało uwagę od tego co dzieje się na ekranie, zwłaszcza podczas rozmowy telefonicznej Sherlocka i Mycrofta).

Spekuluje się również głośno o powiązaniach Mary z mistrzem szantażu. Czy domysły okażą się słuszne i nowa doktorowa ma coś do ukrycia? CAM przysyła jej liścik ze słowami "Chciałbym, żeby Twoja rodzina to widziała", a wcześniej dostajemy informację, że ze strony Mary na weselu pojawią się głównie przyjaciele. Przekonamy się już wkrótce.

Sporo osób uważa, że skoro dostaliśmy dwa lekkie odcinki, finał sezonu będzie mroczny i przygnębiający (sam tytuł, The Last Vov, nawiązujący do ostatniego występu Holmesa na papierze też nie napawa optymizmem). Jeśli tylko dostaniemy w końcu porządną intrygę kryminalną to nie mam nic przeciwko. Bo choć dobrze oglądało się ostatnie dwa komediowe odcinki, to szkoda, że twórcy odeszli do pierwotnej formuły porządnego serialu kryminalnego.

Tym razem wyłapałem mniej nawiązań niż zazwyczaj, chyba najmniej w ogóle (generał Sholto, Rudobrody, kilka cytatów, nie wiem już teraz co jeszcze) ale to może dlatego, że Znak Czterech czytałem sto lat temu. Jak zauważyliście coś fajnego to dajcie znać!

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jestem pełna obaw, co do nowego odcinka... A to już dziś.
Nie słyszałam teorii o powiązaniu Mary z tajemniczym wrogiem, ale byłoby to ciekawe rozwiązanie! :>

Wyznania Pani Hudson są świetne i twórcom należy się nagroda za tak humorystyczne podejście do sprawy! :)

Pozdrawiam,
W.

Jan Sławiński pisze...

Może ona będzie celem ataku CAM?
W końcu przysłał jej "telegram" na wesele, prawda? "Chciałbym, żeby Twoja rodzina to widziała" - 19 minuta z sekundami, Mary rzednie mina.

GiP pisze...

Fakt słoń to przesada, ale w sumie do końca nie wiemy co Sherlock miał na myśli, bo go nie pokazano u niego w domu :) (chyba, że coś przeoczyłem).

Fakt szkoda zmiany nastroju odcinków, ale pewnie dobrze się to sprawdzi gdy pojawi się ochota na powtórzenie cyklu odcinek za odcinkiem, wtedy taki oddech może być okazać się bardzo uzasadniony. Czekam na #3. :)

Jan Sławiński pisze...

Nie starczyło budżetu na słonia, tak jak na helikopter na końcu sceny otwierającej ;)

Może i masz rację, że gdy będzie się całość oglądało ciurkiem to zmiana nastroju wypadnie korzystniej.

Anonimowy pisze...

Ten sezon to naprawde dobry sezon i nie będę się tutaj tak rozpisywać jak u mnie na blogu :)

Niech ludzie nie narzekają na tą całą uczuciowość, za duzo emocji, za mało kryminału. Wątpię, by jeszcze bardziej dało się "odkryć" postać Sherlocka niż w tym sezonie, a szczegolnie w tym odcinku ;)


tez nawiązań mi trochę brakowało, ale przyznam, że "Znak Czterech" czytałam wieki, wieki temu :D Ale mimo wszystko, ważne, że coś było ;)