> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 16 marca 2015

487 - Parker kontra Firma

Po wydarzeniach przedstawionych w albumie Łowca, Parker musiał zmienić tożsamość. W sekwencji przywodzącej na myśl Mroczne przejście z Bogartem z 1947 roku bohater zyskuje nową twarz – jeszcze brzydszą od poprzedniej, jak komentuje to jego towarzysz. Spokój trwa szesnaście miesięcy – po tym czasie Parker mierzy się z płatnym mordercą, którego nasłał na niego dawny wspólnik. Przestępca postanawia przejść do kontrataku i wypowiedzieć wojnę mafii – uderzyć tam, gdzie najbardziej zaboli: w portfele gangsterów.



Firma to, podobnie jak Łowca, wartka i brutalna opowieść o mafijnych porachunkach. To historia o twardych facetach i łatwych kobietach, rozgrywająca się w ponurym świecie, gdzie rozwiązania siłowe to najlepsze rozwiązania. Wraz z głównym bohaterem czytelnik zwiedzi Stany lat 60., pozna mafijną hierarchię i wsiąknie w skomplikowaną intrygę. Historia jest dobrze przemyślana, obfituje w retrospekcje i zaskakujące fabularne twisty, a dzięki praktycznie nieustającej akcji trudno oderwać się od lektury.

Jednym z największych plusów Firmy jest sam Parker – zwalisty mężczyzna o kwadratowej szczęce i ogromnych pięściach. Niestroniący od brutalności złodziej, który zabija bez mrugnięcia okiem, ale nie bez powodu. Zaskakujący sprytem i przebiegłością, cichy jak kot i niebezpieczny jak lew. Antybohater z prawdziwego zdarzenia, niejednoznaczny moralnie, któremu gruboskórność dodaje jedynie uroku, czyniąc z niego archetypicznego bohatera hardboiled, wyciągniętego jakby z którejś powieści Rossa MacDonalda.

W warstwie graficznej czuć doświadczenie Cooke’a jako animatora. Pierwsza sekwencja napadu, niemal całkowicie niema, małe kadry skoncentrowane na detalach, częste ujęcia na zegary, ukazujące upływ czasu, ptasia perspektywa – wszystko to sprawia wrażenie, jakby było wyciągnięte z filmu animowanego i naprawdę doskwierał mi brak klimatycznej ścieżki dźwiękowej. Lekturę urozmaica też stylizacja na stare magazyny – w ten sposób Cooke ukazuje kolejne sekwencje kradzieży, najpierw w formie opowiadania w detektywistycznym magazynie, później cartoonowch komiksów prasowych.

Historię obserwujemy oczyma Parkera, jednak tylko kilka razy Cooke pozwala sobie na pełną subiektywizację opowieści – np. w scenie zdejmowania bandaży ukazanej z punktu widzenia głównego bohatera czy rozmowy ze starą prostytutką, której dymki wypełniają „bla bla bla”, pokazujące zainteresowanie Parkera rozmową. Jednolita paleta barw (tylko trzy kolory: granatowy, czarny i biały), kanciastość kreski dodającej stylowi Cooke’a dynamiki, a także klimatyczne kadrowanie i narracja przywodzące na myśl klasykę filmów noir to mieszanka wybuchowa, której nie możecie przegapić. 

Ocena: 8/10

Ostatnie recenzje: 

Brak komentarzy: