Błażej “qrjusz” Kurowski nie zwalnia tempa. Niedawno opiblikował shorta w magazynie "Pismo" (do scenariusza Tomka Kontnego), jego ilustracja zdobi okładkę dwudziestego piątego numeru “Produktu”, a na MFKiG rysownik przygotował aż dwie zinowe premiery. Jedna to spin-off serii, z którą jest utożsamiany, czyli alternatywnego sci-fi pod tytułem “Stachanowiec in Space” (na razie ukazały się dwa tomy, trzeci planowany jest na luty 2026). Druga to krótkie migawki z pobytu w Japonii.
Zacznijmy dziś może od tego, co już znamy. “Stachanowiec in Space” imponuje przede wszystkim dopracowaną wizją świata - pod koniec lat 80. XX wieku w Polsce nie zakończył się PRL, a po rozpadzie ZSRR nasz kraj nawiązał współpracę z Japonią, co zaowocowało m.in. programem kosmicznym, w efekcie którego skolonizowano Księżyc i Marsa. Ale to nie wszystko - postacie pociągnięte często komediową kreską, niezła dawka akcji i dynamiczne rysunki sprawiają, że seria słusznie zaskarbiła sobie uznanie czytelników.
W “Wielkiej drace w polskiej dzielnicy” qrjusz przedstawia wcześniejsze losy dwóch bohaterek serii - Filipy i Momo. W tej krótkiej (24 strony) i intensywnej przygodzie możemy zobaczyć wydarzenia poprzedzające pierwszy tom “Stachanowca…”. Historia jest prosta i nastawiona na akcję, a obsadzenie w rolach głównych znanych czytelnikowi postaci sprawia, że wchodzimy w tę fabułę jak do siebie. Całość została okraszona kilkoma mniej lub bardziej oczywistymi nawiązaniami do popkultury (od “Akiry”, przez MCU, po kino akcji lat 80., do którego odwołuje się już sam tytuł).
To przede wszystkim fajna ciekawostka dla fanów serii, którzy w pomiędzy wydaniem kolejnych odcinków stęsknili się za tym światem. Mnie dała trochę radochy i rozbudziła apetyt na więcej - po lekturze z jeszcze większą niecierpliwością czekam na tom trzeci głównej serii i - mam nadzieję - kolejne spin-offy.
“Kiki w krainie Yokai” to natomiast zupełnie co innego. Zbiór jednoplanszówek, które są efektem podróży po Japonii. Scenariusz napisała Justyna “Kiki” Sygulska, a kreska qrjusza jest tu uproszczona, bardziej cartoonowa. Tłem poszczególnych kadrów są często prawdziwe zdjęcia - daje to ciekawy efekt, jakby główni bohaterowie (cartoonowe odpowiedniki autorów komiksu, którzy ten oparli na własnych wspomnieniach) pochodzili z innego świata.
Nie wiem, na ile to celowy zabieg, na ile kwestia praktyczna (brak konieczności rysowania tła to większe tempo powstawania zina), ale efekt współgra z treścią - cały komiks jest bowiem o zachwycie kulturą (również w wersji masowej), architekturą, naturą i zwyczajami Japonii, których doświadczają Europejczycy, a więc nie tylko turyści, ale wręcz “ci z zewnątrz”.
Jednoplanszowy charakter poszczególnych komiksów sprawia, że są to najczęściej scenki rodzajowe - niekiedy prowadzące do zabawnej puenty, innym razem podkreślające odmienność Kraju Kwitnącej Wiśni, która dla nas może się wydawać czymś egzotycznym. Dobrym pomysłem było umieszczenie na końcu zeszytu przypisów, które przybliżają pewne kwestie pojawiające się w komiksach i pozwalają lepiej zrozumieć wyjątkowość całego doświadczenia, jakim niewątpliwie była podróż do Japonii utrwalona na kartach komiksu. Mała rzecz, a cieszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz