> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

piątek, 16 grudnia 2016

Velvet. Tajne życie umarlaków - recenzja

Historia byłej brytyjskiej agentki, która po latach pracy za biurkiem musi powrócić w teren by oczyścić się z zarzutów morderstwa została osadzona w zimnowojennych realiach, czyli złotych czasach szpiegostwa. Londyn, Praga, Paryż – wraz z Velvet zwiedzimy kawał świata, odkryjemy fakty, rzucające nowe światło na całą historię i przyjrzymy się pracy doświadczonego szpiega. Pościgi, strzelaniny i walki wręcz to tylko dodatek do misternie budowanej opowieści, w której liczy się przede wszystkim intryga i bohaterowie.




Ed Brubaker wraz ze Stevem Eptingiem tworzą fascynujący komiks, porywający od pierwszych stron i trzymający w napięciu do samego końca. Precyzyjnie napisany scenariusz, z wyrazistymi bohaterami, przemyślanymi zwrotami akcji to największy atut drugiego tomu Velvet. Gdy myślimy, że już nic nas nie zaskoczy Brubaker ujawnia drugie dno, sekretne motywacje postaci lub pokazuje, że działania bohaterów są częścią większego planu kogoś innego. Na przestrzeni komiksu kilkukrotnie zmienia się fokalizacja – choć główną bohaterką jest tytułowa Velvet będziemy mieli też okazję spojrzeć na wydarzenia z jej udziałem z perspektywy innych agentów. Oszustwo goni oszustwo, tajemnica się coraz bardziej gmatwa, agentka nikomu nie może ufać, bo każdy ma własny cel i plan – świat, w którym zanurzamy się wraz z Velvet nie jest przyjaznym miejscem.

Wrażenie to podkreśla również warstwa graficzna. Duża w tym zasługa realistycznej kreski Steve'a Eptinga stosującego filmowe środki wyrazu do opowiadania obrazem. Historię czyta się płynnie, rysownik stosuje różne perspektywy i efektowne zbliżenia, dzięki czemu nawet sceny rozmów mogą zaskoczyć kompozycją. Akcja rozgrywa się głównie nocą, w strugach ulewnego deszczu lub w opustoszałych magazynach, piwnicach, tylnych zaułkach podejrzanych klubów. Smaku całości dodają brudne kolory Elizabeth Breitweiser – niezależnie od tego, jak pięknie wygląda Londyn w promieniach zachodzącego słońca trudno oprzeć się wrażeniu, że to cholernie ponure miejsce, a bohaterowie nie uciekną od beznadziejności sytuacji, w jakiej się znaleźli.


Velvet: Tajne życie umarlaków to komiks pełen klasy, pokazujący staromodne podejście do szpiegostwa. Kontakty na całym świecie, przebrania, fałszywe dokumenty, a przede wszystkim spryt i perspektywiczne myślenie – oto podstawowa broń szpiega. Kto spodziewa się wielkich wybuchów, ratowania świata przed zdeformowanym szaleńcem i pilotowania rakiety w nienagannie wyglądającym garniturze ten nie ma tu czego szukać. Komiks Brubakera i Eptinga nie jest efekciarski ani kiczowaty. To stylowo skrojona historia, gdzie na pierwszym miejscu znajduje się fabuła, a nie pusty (choć spektakularny) pokaz fajerwerków.

9/10

Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

Brak komentarzy: