> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 9 marca 2023

Amazing Spider-Man. 2099 - recenzja

Miguel O’Hara na okładce, 2099 w podtytule – no to w tym odcinku Spider-Mana będziemy podróżować w czasie, prawda? Niespodzianka, otóż nie. O’Hara pojawia się na chwilę, ale służy on raczej za zapowiedź kolejnego wątku, który zostanie rozwinięty w nadchodzących tomach „Amazing Spider-Mana”. „2099” stanowi tymczasem kontynuację szpiegowskiej historii z Teresą Parker i Kameleonem.



Swoją drogą podoba mi się, że piszący serię Nick Spencer jest świadomy, jak bardzo przeorana absurdalnymi tragediami i dziwnymi zbiegami okoliczności jest biografia Spider-Mana. Podczas lektury „2099” kilkukrotnie mrugnie do nas z zażenowaniem, gdy przytoczy parę niesławnych epizodów, m.in. „One More Day” albo akcję z rodzicami Petera, którzy okazali się złymi androidami (fani TM-Semic znają i płaczą do dziś). Jednocześnie pozwala to przymknąć oko na jego ostatnie twisty. Nagle okazuje się, że Parker ma zaginioną siostrę? Jasne, spoko, logiczne, jedziemy dalej. Jeśli okaże się ona w rzeczywistości Skrullem, mutantem, podróżnikiem w czasie, androidem albo klonem, to na pewno też to kupię.

Spencer zgrabnie łączy poszukiwania zabójcy chłopaka siostry Spider-Mana z globalną intrygą, mogącą skutkować wojną Latverii ze Stanami Zjednoczonymi. Oczywiście w całym tym bałaganie nie mogło zabraknąć Doktora Dooma. Och, jak pięknie scenarzysta wykorzystuje tutaj pysznego przeciwnika Fantastycznej Czwórki. Liczę, że Spencer ma wobec niego jeszcze jakieś plany.

Nie zmienia to jednak faktu, że „2099” wydaje się zapychaczem, oderwanym od głównego wątku tego runu. To przyjemnie napisana pulpa, w której każdy złoczyńca ma pięć planów zapasowych, a Parker rozwiązuje problemy dzięki technologicznemu czary-mary. Oj tak, tego pseudonaukowego bełkotu mogłoby być nieco mniej.

Nieco kuleją rysunki. Stali artyści serii mieli wolne, a ci zastępujący ich musieli chyba działać pod ogromną presją czasu. Szczególnie w ostatnich zeszytach rysunki są niechlujne, a kadry puste. Na szczęście stara ekipa wraca w kolejnym tomie. I jeszcze pojawią się dinozaury. Czego chcieć więcej?

6/10 

Autor recenzji: Jakub Izdebski

Brak komentarzy: