Najnowszy album z uniwersum gry “Cyberpunk 2077” zbudowany jest na przeciwnościach. To nieustanna sinusoida: tonalna i emocjonalna. Scenarzysta Bartosz Sztybor głównym środkiem wyrazu czyni kontrapunktowy montaż - dlatego też brutalnym obrazom towarzyszą rozważania o miłości. Ta niejedno ma oblicze: potrafi uskrzydlić, ale i wdeptać w glebę. Perypetie postaci co chwilę przypominają przygody bohaterów kreskówki. Pojemną metaforą okazuje się parafraza klasycznej animacji “Red Hot Riding Hood” (“Ognisty Czerwony Kapturek”) z 1943 roku, gdzie Wilk-milioner traci głowę dla piosenkarki-Kapturka. Tak też dzieje się w świecie “Cyberpunk 2077”, Wilkiem w tym równaniu jest jednak najtwardszy bandzior, morderca bez skrupułów, który dzięki wszczepom jest nie do zatrzymania; zaś Kapturkiem - tajemnicza kobieta z przeszłości.
“XOXO” porusza kilka ciekawych wątków. Fabularnie to dość prosta opowieść, koncentrująca się właściwie na dwóch wydarzeniach: przejęciu fantów, które nie poszło według planu i konsekwencjach tej nie do końca udanej akcji. W samym środku zamieszania mamy dwójkę starych znajomych, pracujących obecnie dla konkurencyjnych gangów. Kiedyś w science-fiction pytano, o czym śnią androidy, teraz Sztybor zadaje inne pytania: o to, czym jest miłość, co robi z człowiekiem, a także co mogą czuć pozornie wyzbyci uczuć genetycznie zmodyfikowani mordercy. Dodając do tego mocno sensacyjny charakter opowieści, a także multum (pop)kulturowych nawiązań (od wspomnianej animacji Texa Avery’ego, po “Casablancę”), otrzymujemy wyjątkowo ciekawą mieszankę. Fabułę, którą można streścić w jednym zdaniu, ale jednocześnie komiks, który ma zaskakująco dużo głębi i niczym najlepsze opowieści sci-fi zadaje frapujące pytania, które pozostają z czytelnikiem na długo po zamknięciu komiksu.
"Red Hot Riding Hood" (1943, reż. Tex Avery). |
Warto oczywiście napisać też o stronie graficznej “Cyberpunk 2077: XOXO”. Jakub Rebelka działa tu w dwóch trybach. Z jednej strony zalewa plansze krwistą czerwienią i z lubością dokumentuje pełne brutalności sceny rozgrywające się w rzeczywistości. Z drugiej strony erupcje przemocy przeplatane są fragmentami wyobrażonymi, rozgrywającymi się w cartoonowym porządku. Paradoksalnie, niekiedy, to właśnie te drugie robią większe wrażenie, mimo swojej umowności i przerysowanej konwencji. Ot, podobny przypadek jak przy oglądaniu kreskówek z Wilusiem E. Kojotem i Strusiem Pędziwiatrem. Kolejne porażki i fizyczne cierpienia, które spotykają Kojota, w pewnym momencie sprawiają, że zaczynamy mu współczuć. Podobnie jest z niebieskoskórym wilkiem, będącym wymyślonym alter ego głównego bohatera. Kolejne zawody miłosne odbijają się na jego zdrowiu, powoli prowadząc do upadku, a ostatecznie złamane serce przybiera tu formę 23-tonowego odważnika, który robi z bohatera placek. Dosadne i działające na wyobraźnię, zwłaszcza w połączeniu z wyciszonym, wręcz romantycznym finałem komiksu, którego akcja przez większość czasu nie schodzi z najwyższych obrotów. Konstrukcyjnie znów mamy więc do czynienia z przeciwnościami, bo finał tonalnie stoi w opozycji do całej reszty. Co mogę powiedzieć, konsekwentny i bardzo sprytny zabieg scenariuszowy!
“Cyberpunk 2077: XOXO” to kolejny udany komiks Sztybora z uniwersum popularnej gry. Scenarzysta jak zawsze pokazuje, że nawet z pozornie banalnej fabuły potrafi wykrzesać coś naprawdę ciekawego. Naprzemienne śledzenie wydarzeń rzeczywistych i tych rozgrywających się w konwencji filmu animowanego nadaje komiksowi nie tylko dynamiki, ale również pogłębia postaci. Widząc slapstickowe w gruncie rzeczy zmagania Wilka, które - jak się wydaje - z góry skazane są na porażkę, łatwiej mu kibicować. Jakub Rebelka, który ostatnio zachwycił mnie w “Ostatnich dniach Howarda Phillipsa Lovecrafta”, pokazuje tu inne, bardziej cartoonowe oblicze swojego stylu. Warto sprawdzić, zarówno dla rysunków, jak i prostej fabuły, która została opowiedziana w niebanalny sposób.
8/10
Album “Cyberpunk 2077: XOXO” ukazał się nakładem wydawnictwa Egmont Polska (Świat Komiksu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz