Dozorca. Nie wszystko złoto - albumowy debiut Bartosza Sztybora na francuskojęzycznym rynku z rysunkami Ivana Shavrina - to komiksowa petarda. Fabuła kręci się wokół kilku przyjaciół z blokowiska, których nudną egzystencję na osiedlowej ławeczce przerywa pojawienie się wielkiego potwora, który bestialsko morduje ich ziomka (skojarzenia z filmem Attack the Block wskazane). Komiks porywa od pierwszych stron, nie ma tu miejsca na nudę, bo wydarzenia następują po sobie w lawinowym tempie, a chłopaki są na tyle swojscy, że szybko zaczynamy im kibicować w nierównej walce z mitologiczną bestią.
Nie ma co ukrywać - Dozorca to prosta historia, która działa idealnie jako niezobowiązująca lektura po ciężkim dniu w pracy. Szybka akcja, konkretna nawijka w dialogach, szczypta humoru i osiedlowy klimat czynią z niej jednak pozycję, którą będę miło wspominał. Na pewno niejednokrotnie jeszcze do niej wrócę za sprawą świetnych rysunków Shavrina. Artysta posługuje się charakterystyczną, kanciastą kreską, jego kadry są dynamiczne, narracja płynna, a całość zyskuje niepowtarzalny klimat dzięki zastosowanej palecie barw.
W kategoriach satysfakcjonującej i niewymagającej lektury, której autorzy szanują czytelnika, Dozorca zjada konkurencję. Ostatnio tak dobrze bawiłem się chyba przy Mesmo Delivery albo pierwszym Head Lopperze (info o drugim tomie znajdziecie niżej). Szczerze polecam, bo to czysta radocha, krótka ale intensywna przygoda, która przypomina mi dlaczego kocham komiksiki.
7/10 i duże ❤️
Album Dozorca. Nie wszystko złoto ukazał się nakładem Non Stop Comics.
Dekapitator by Tony Sandoval |
Właściwie o drugim tomie Head Loppera chciałoby się napisać to samo, co o pierwszym – że to pomysłowe wykorzystanie schematów do opowiedzenia bezpretensjonalnej historii, gdzie niezwykły zmysł kompozycji idzie w parze z uproszczoną kreską, a wszystko razem daje po prostu mnóstwo radochy. I choć jest w tym dużo prawdy, trudno nie zauważyć, że Karmazynowa wieża różni się od Wyspy albo Plagi Bestii.
Tytułowy budynek to ogromna pułapka, labiryntowa przestrzeń wypełniona zagadkami i niebezpieczeństwami, zaś drogę na sam szczyt, niczym w grze komputerowej, będą wypełniać walki z coraz silniejszymi przeciwnikami. Pokonanie wszystkich da możliwość zmierzenia się z szefem wszystkich szefów. Po tej krótkiej zajawce fabuły można się domyślić, że akcji w drugim tomie Head Loppera na pewno nie zabraknie, ale to nie wszystko co komiks Andrew MacLeana ma do zaoferowania.
Odpowiedzialny za scenariusz i rysunki MacLean wprowadza na scenę nowych bohaterów i zacieśnia relacje między starymi, znanymi z tomu pierwszego. Jest zabawnie, ale nie brakuje emocji, zdarzają się momenty wzruszające – nawet gadatliwa głowa wiedźmy ma jakby mniej powodów do serwowania kąśliwych uwag. Kto polubił lekki ton części pierwszej ten i tu będzie się dobrze bawił – poważniejsze momenty ani na chwilę nie odbierają przyjemności z lektury, a wszystko, co pomiędzy, to wciąż tona dobrej zabawy.
8/10
Head Lopper ukazuje się po polsku dzięki wydawnictwu Non Stop Comics.
James Bond: Eidolon
W przeciwieństwie do pierwszego tomu w Eidolonie Bond mierzy się z antagonistą stanowiącym dla niego autentyczne zagrożenie. Stojący na czele grupy najemników Hackwood gołymi rękami miażdży czaszki i łamie kręgosłupy, a subtelności w innych kwestiach także są mu obce. Ma zadanie, które musi wykonać, a znaczenie jego motywacji jest drugorzędne. Dla fanów Bonda zaskoczeniem może być to, jak wiele ta góra mięśni ma wspólnego z samym agentem 007. Chociaż James ubiera się elegancko, a jego sposoby na eliminację przeciwników bywają mniej groteskowe, obaj na polu walki wykazują się identyczną bezwzględnością i determinacją. Na szczęście Ellis nie ogranicza działań Bonda do ślepej furii. Pozwala mu też wykazać się inteligencją i przebiegłością, co najlepiej widać na końcowych stronach Eidolonu.
Bond Ellisa to rzecz odarta z romantyzmu i przerysowania filmowych adaptacji z Connerym i Moorem. Jeśli ktoś ma problem z odcięciem się od ekranowego wizerunku 007, ten będzie może średnio czerpać radość z lektury – tak jak ja przy okazji pierwszego tomu. Jednak gdy tylko uda się przeskoczyć tę przeszkodę, otrzymujemy dynamicznego akcyjniaka, którego czyta się szybko i przyjemnie. Przy okazji mamy zapowiedź większego zagrożenia stojącego za problemami Bonda. Czekam więc na rozwój sytuacji.
7/10
James Bond: Eidolon ukazał się nakładem wydawnictwa Non Stop Comics.
Autorem recenzji komiksu James Bond: Eidolon jest Jakub Izdebski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz