> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 17 listopada 2021

Spider-Man. Historia życia - recenzja

„Historia życia” Chipa Zdarsky’ego i Marka Bagleya pod pewnym względem przypomina „X-Men. Wielki projekt” Eda Piskora. Komiks ten, także wydany w naszym kraju przez Egmont, przybliżał pierwsze trzy dekady z dziejów mutantów Marvela – od uformowania pierwszego zespołu Charlesa Xaviera do opuszczenia serii przez scenarzystę Chrisa Claremonta. Była to jednak praca w pełni autorska. W wypadku „Historii życia” za scenariusz odpowiada Chip Zdarsky, z kolei za rysunki Mark Bagley, superbohaterski wyrobnik, ostatnio kojarzony z „Ultimate Spider-Manem”.



Twórcy „Historii życia” przedstawiają najważniejsze momenty z kilkudziesięcioletniej kariery Petera Parkera jako Człowieka Pająka. Myk polega na tym, że nie jest to suche przypomnienie, a fabuła tocząca się przez kolejne dekady. W przeciwieństwie do swojego odpowiednika z głównego uniwersum protagonista i inne postaci starzeją się w normalnym tempie. Gdy poznajemy Spider-Mana w latach sześćdziesiątych, będzie on niedoświadczonym dwudziestolatkiem. Pod koniec komiksu, w 2020 roku, zobaczymy go jako staruszka.

Zdarsky powtarza kolejne ikoniczne chwile z bogatej historii Pająka. Rzecz w tym, że przez zastosowaną przez siebie woltę czasową ich wynik może być inny, niż moglibyśmy się spodziewać. Niektóre z tych zmian bawią, ale czasem scenarzysta nie potrafi w zadowalający sposób rozwinąć danego wątku (Venom) lub decyduje się na nielogiczności, by jednak za bardzo nie odbiec od głównej linii fabularnej (wątek Gwen Stacy).

Zaznaczę, że „Historia życia” nie jest komiksem dla osób, które dopiero zaczynają swą przygodę ze Spider-Manem. Odniesienia do kolejnych wydarzeń – potyczek z Green Goblinem, związku May Parker i Doctora Octopusa, Sekretnych Wojen, Sagi Klonów i Ezekiela – sprawią, że nowi czytelnicy prędzej lub później poczują się zagubieni. Pozostali na pewno będą się dobrze bawić, jednak koniec końców uznają komiks Zdarsky’ego i Bagleya za jedynie ciekawostkę.

Bardzo fajnie wypada natomiast wątek polityczny, nadrabiający tematy, które redaktorzy Marvela woleli swego czasu przemilczeć – na przykład zaangażowanie Kapitana Ameryki i Iron Mana w wojnę w Wietnamie. Prawdę mówiąc, chętnie przeczytałbym oddzielną publikację, skupiający się na relacji przedstawionych tu wersji obu postaci.

6/10


Autor recenzji: Jakub Izdebski

Brak komentarzy: