> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 10 października 2022

Amazing Spider-Man, tom 5. Za kulisami - recenzja

Czwarty tom pajęczego runu Nicka Spencera podsumowywał dotychczasowe wątki w epickim starciu z Kravenem Łowcą. W piątym scenarzysta daje nam czas na chwilę oddechu. Domyka historie niektórych postaci (Lizard), a jednocześnie rozpoczyna zupełnie nowe.



Sporo czasu otrzymuje tajemniczy Kindred, znający sekretną tożsamość Parkera demoniczny złoczyńca. Spencer dotychczas nie ujawnił zbyt wielu szczegółów dotyczących postaci głównego przeciwnika Spider-Mana w swoim runie. Przyznam, że chociaż stawka jest dobrze zarysowana (znów chodzi o życie lub śmierć Mary Jane), to piętrzące się zagadki zaczynają mnie powoli męczyć. Mam nadzieję, że scenarzysta nie pójdzie śladem swoich kolegów, którym w latach osiemdziesiątych przyszło rozwiązać kłopot z osobą znajdującą się pod maską Hobgoblina. Małym zgrzytem jest także powiązany z Kindredem wątek Mysterio. Intryga uknuta przez mistrza iluzji jest średnio przekonująca, nawet jak na komiksowe standardy. Niemniej ciekawe, co wyniknie z powrotu klasycznego złoczyńcy.

O wiele lepiej wypadają pozostałe wątki. Nie bez znaczenia, że Spencer sięga w nich po sprawdzoną ekipę z „Lepszych wrogów Spider-Mana”. Jego Boomerang to burak, którego nie sposób nie polubić. Pomysł na uczynienie go współlokatorem Parkera po raz kolejny okazuje się strzałem w dziesiątkę. Równie dobrze wypada Beetle, która z dzieciaka przeczytała wszystkie książki o manipulacji. Cieszy także, że Spencer – obok klasycznych złoli – chętnie sięga po zapomniane postaci piątego i dalszego szeregu, czego efektem jest m.in. skład nowego Syndykatu. Swoje pięć minut otrzymuje także Mary Jane.

Jesteśmy po jednej trzeciej runu Spencera i dotychczasowe przygody Pająka pod jego batutą czyta się bardzo dobrze. Scenarzysta w satysfakcjonujący sposób prowadzi kolejne wątki i w pomysłowy sposób czerpie z bogatej mitologii Spider-Mana. To miła odmiana po rozwleczonych przygodach autorstwa Dana Slotta. Mam nadzieję, że uda mu się utrzymać zadowalającą formę przez kolejne 50 zeszytów.

7/10

Brak komentarzy: