“Lepsi wrogowie Spider-Mana” Nicka Spencera i Steve’a Liebera to kolejny przykład, że pisanie historii o trzecioligowych postaciach w dużym uniwersum po prostu się opłaca. Większa wolność artystyczna oraz możliwość wykorzystania potencjału bohaterów, o których większość nawet nie pamięta, skutkują często zadowalającym i błyskotliwym efektem końcowym. Tak było w przypadku “The Suicide Squad” Jamesa Gunna. Tak też jest w serii “Lepsi wrogowie Spider-Mana”.
Album opowiada o Złowieszczej Szóstce, która aktualnie posiada pięciu członków. Na jej czele stoi Bumerang, a towarzyszą mu Speed Demon, Shocker, Overdrive i Beetle. To nieudacznicy, kanciarze i pechowcy o marzeniach większych niż możliwości. Nie przepadają za sobą nawzajem, ale łączą ich nienawiść do Spider-Mana oraz chęć zapisania się w historii przestępczego półświatka. Są maksymalnie niekompetentni, próbują się wzajemnie wykiwać, mają długi, ich kolejne działania cechuje nieudolność, a z opresji ratuje często przypadkowy fart.
Fabuła Spencera z początku może wydawać się satyrycznym spojrzeniem na uniwersum Marvela. Całość jest groteskowa, sprawnie operuje absurdem (zarówno na poziomie prezentacji postaci czy świata przedstawionego, jak również jednostkowych sytuacji), a komizm opiera się na postaciach, dialogach, często pierwszoosobowej narracji kontrapunktowo zestawionej z obrazem. Niby nic nowego, a całość została opowiedziana lekko, jest żywa i błyskotliwa.
Warto również zauważyć, że “Lepsi wrogowie Spider-Mana” nie jest pretekstową fabułą, która opiera się tylko na żartach. Takie założenie byłoby krzywdzące dla wielowątkowej historii Spcencera, którą wypełniają bogate postaci. Jasne, często są one oparte na przerysowanych cechach charakteru, ale to bohaterowie, którym łatwo kibicować, którym jeszcze łatwiej współczuć, które mają cel, (złowieszcze) ambicje i marzenia. Sama intryga zagęszcza się z każdym zeszytem, a kolejne zdrady, podstępy oraz zbiegi okoliczności mieszają w fabularnym kotle, czyniąc całość jeszcze bardziej skomplikowaną i nieprzewidywalną. Spencer ma niejednego asa w rękawie, a to ten typ historii, która posiada czwarte i piąte dno, nieustannie zaskakując czytelnika i wystawiając na próbę fakty, które dotychczas brał za pewnik.
Uginającej się od pomysłów historii towarzyszy warstwa graficzna Steve’a Liebera, która w pełni wykorzystuje możliwości medium. Gdzie trzeba, tam opowiada historię w klasycznym “przezroczystym stylu”, gdzie jest to możliwe - burzy czwartą ścianę. Potrafi przykuć uwagę nawet w scenach pełnych “gadających głów”, a następnie zrobić wrażenie efektywną rozkładówką. Sprawna robota i kreska, która idealnie uzupełnia fabułę.
Pięcioosobowa Złowieszcza Szóstka w albumie “Lepsi wrogowie Spider-Mana” skradła moje serce. Dawno nie czytałem nic tak samoświadomego ograniczeń konwencji, które sprytnie przekute zostają w szalenie zabawną jazdę bez trzymanki. Liczba pomysłów i żartów, jaka pojawia się w albumie, jest przytłaczająca, a po zamknięciu komiksu pozostaje się w niemym zachwycie. To prawdziwa sztuka, aby z postaci, o których mało kto słyszał, stworzyć tak angażującą fabułę, działającą na poziomie emocjonalnym, szalenie zabawną i do tego zgrabnie osadzoną w większym uniwersum. Pozostaje żałować, że Spencerowi nie udało się tego powtórzyć, gdy przejął regularną serię o Człowieku-Pająku. Ale to temat na inny tekst.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz