“Injustice” to komiks będący prequelem gry. W pierwszym tomie Superman zabił Jokera i ogłosił się władcą świata. Nie wszystkim bohaterom się to spodobało, co doprowadziło do kilku efektownych pojedynków i bezsensownych śmierci. Drugi tom “Injustice” to eskalacja konfliktu Supermana, który autorytarnie przejął władzę nad światem. Eskalacja, która nabiera kosmicznych rozmiarów, bo misji przemówienia do rozsądku Człowiekowi ze Stali podejmuje się Korpus Zielonych Latarni. Niestety Kent wydaje się być zaślepiony gniewem, sytuacji nie poprawia fakt, że sprzymierza się z Sinestro…
“Injustice” przypomina profesjonalnie napisany fanfik. Pomysły, które wypełniają strony tej serii - zarówno w tomie pierwszym, jak i tomie drugim - potrafią zadziwić swoją bezczelnością. Proces powstawania scenariusza musiał przypominać mokry sen każdego fana - wydaje się, że Tom Taylor miał całkowicie wolną rękę, dlatego w komiksie mógł umieścić dosłownie wszystko. A jako rasowy fan wprowadza w życie najbardziej odważne i efekciarskie pomysły, jakie przyszły mu do głowy. Nie ma się co oszukiwać - to fabuła nastawiona przede wszystkim na rozrywkę, w której jeden zwrot akcji goni kolejny.
Nie będę kłamał - lektura “Injustice” dała mi sporo frajdy. Może lektura drugiego tomu nie była tak szokująca, jak obcowanie z debiutanckim albumem w serii, ale to wciąż konsekwentnie rozwijana wizja i pokaz kreatywności Toma Taylora. Bałem się, że wizja tej serii szybko się wyczerpie (ile można szokować i zachwycać fanservice’em). Drugi tom udowadnia, że Taylor ma jeszcze niejednego asa w rękawie. To sprawny rzemieślnik, który dostał do zabawy ulubione figurki superbohaterów. Jeśli tylko jesteście fanami uniwersum DC podczas lektury powinniście się bawić równie dobrze, co on podczas pisania (co widać!).
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz