> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 17 maja 2022

Fantastyczna Czwórka, tom 1 [Jonathan Hickman] - recenzja

Wydawnictwo Egmont Polska skrupulatnie rozszerza swoją ofertę komiksów superbohaterskich. W ostatnich latach dostaliśmy sporo uznanej klasyki - “Kapitana Amerykę” Eda Brubakera, “Punishera MAX”, “Daredevila Nieustraszonego”, a także tomy “Amazing Spider-Mana” z lat 90. Wreszcie przyszedł czas na Pierwszą Rodzinę Marvela, dotychczas obecną w pojedynczych albumach sprzed lat i na drugim planie wielkich wydarzeń ze świata Marvela.



Padło na run Jonathana Hickmana, ukazujący się w oryginale od 2009 do 2012 roku i uhonorowany nominacją do nagrody Harveya za “najlepszą serię kontynuowaną”. W pierwszym tomie, który właśnie ukazał się po polsku, Hickman uderza z grubej rury. W pierwszej historii Normanowi Osbornowi czoła muszą stawić dzieci Reeda i Sue pod nieobecność dorosłych - Franklin i Valeria Richards. To tylko wstęp do wydarzeń zakrojonych na o wiele większą skalę. Fantastyczna Czwórka odwiedza inne wymiary, leci w kosmos, schodzi pod wodę, podróżuje w czasie i po alternatywnych rzeczywistościach. Spotyka Mole Mana, Celestialów, Galactusa i tajemniczych podróżników w czasie. Reed trafia do Rady Reedów - zbiorowiska Mr. Fantastików z innych wymiarów, którzy kontrolują losy wszechświata. Czy ich radykalne środki przypadną mu do gustu?

Hickman zgrabnie rozstawia pionki na szachownicy pod przyszłe wydarzenia swojego runu. Potrafi wzbudzić ciekawość (tajemnicza przepowiednia człowieka z przyszłości skutecznie intryguje), a jednocześnie nie zapomina o tym, co tu i teraz. Jego “Fantastyczna Czwórka” to opowieść o niecodziennej rodzinie. Reed musi dzielić czas między obowiązki i zobowiązania rodzinne: chwile dla żony, czytanie bajek na dobranoc dzieciom i eksperymenty, które mogą odmienić losy wszechświata. Czasem proporcje zostają zachwiane, co ma mniejsze lub większe konsekwencje. Jednocześnie każdy z bohaterów ma własny, wyrazisty charakter, co prowadzi nie tylko do angażujących sprzeczek, ale i wielu sytuacji humorystycznych. Zresztą Hickman wie, kiedy trochę wyhamować i dać czytelnikowi chwilę oddechu - dlatego zeszyt opowiadający o imprezie urodzinowej Franklina z gościnnym występem Spider-Mana to miła odmiana po wydarzeniach o kosmicznym zasięgu.

“Fantastyczna Czwórka” dała mi kupę frajdy podczas lektury. Wyraziści bohaterowie, dynamiczne przygody, różnorodne miejsca akcji, a także widmo wielkich wydarzeń, które unosi się nad postaciami i zapowiada ekscytujący ciąg dalszy. Do tego schludne rysunki, przejrzyste i idealnie pasujące do estetyki superhero sprzed ponad dekady. Polecam i czekam na kolejne tomy.

8/10

Brak komentarzy: