> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 1 października 2014

453 - Historia zbrodni cz. 2 - Sherlock Holmes i Arthur Conan Doyle [cdp.pl]

Arthur Conan Doyle w 1887 roku powołał do życia detektywa wszech czasów. Sherlock Holmes zadebiutował w powieści Studium w szkarłacie – pierwszej otwierającej cały cykl o genialnym, acz ekscentrycznym śledczym. W sumie, Holmes pojawił się w 60 utworach: czterech powieściach i pięćdziesięciu sześciu opowiadaniach, które wyszły spod pióra Conan Doyle’a. Należy oczywiście do tego dodać całą masę historii stworzonych przez naśladowców Doyle’a, w których pojawia się Holmes, a które nie są kanoniczną wizją tej postaci.



Wielu uważa Holmesa za następcę Dupina (nawet doktor Watson porównuje obie postaci), o którym pisałem w poprzedniej części cyklu, jednak sam Conan Doyle tak nie uważał. Swoją opinię na ten temat wyraził w Studium w szkarłacie, wkładając w usta swojego bohatera taką oto wypowiedź na temat postaci stworzonej przez Poego:

„Moim zdaniem Dupin wcale nie był utalentowany. Ta jego sztuczka z odczytywaniem myśli przyjaciół i wygłaszanie jakiejś związanej z tym uwagi po kwadransie milczenia jest w rzeczywistości bardzo powierzchowna i na pokaz. Miał pewne genialne zdolności analityczne, co do tego nie ma wątpliwości, ale bynajmniej nie był takim zjawiskiem, jak wydawało się to Poemu”.

Stereotypowy wizerunek Holmesa kojarzy nam się z czapką z dwoma daszkami, kraciastą peleryną i charakterystycznie zakrzywioną fajką. Za ową wizję, która na stałe zagościła w świadomości społeczeństwa, odpowiada jednak nie Doyle, a ilustrator jego opowiadań, Sidney Paget, bowiem wspomniane rekwizyty ani raz nie pojawiają się w oryginalnych opowiadaniach. Fajka Holmesa była prosta (to filmom zawdzięczamy jej zakrzywioną wersję), płaszcz jednolity, a czapkę zastępował zwykły kapelusz. Między innymi właśnie dlatego uważam kreację Roberta Downey’a Juniora w filmach Guya Ritchiego za jedno z najwierniejszych filmowych wcieleń Holmesa – więcej na ten temat piszę w tym miejscu.

Cały tekst przeczytacie na CDblogu.

Brak komentarzy: