W grudniu ukazały się dwa nowe komiksy Eda Brubakera, będące kontynuacjami dwóch świetnych serii. Pierwszy tom „Criminal" był jednym z najlepszych albumów mijającego roku, z kolei początek runu do "Kapitana Ameryki" dowodził, że z tej postaci da się wycisnąć zaskakująco dużo. Obie kontynuacje trzymają poziom poprzedników, a w niektórych względach nawet go przewyższają.
Drugi tom „Criminal" to esencja twórczości Brubakera - historie doskonale wystylizowane na czarny kryminał (scenarzysta otwarcie przyznaje się do inspiracji mistrzami: Hammettem, Chandlerem i Macdonaldem), z gęstym klimatem, pomysłowymi intrygami i bohaterami, którzy po prostu mają pecha. Uwikłani w podejrzane interesy, marzą o lepszym życiu, jednak od samego początku wiemy, że nie mogą liczyć na happy end. Niezależnie od tego, czy mowa o czarnoskórym pięściarzu, weteranie wojny w Wietnamie czy rysowniku komiksów, który został oskarżony o zabicie żony. Wszyscy źle dobierają przyjaciół, zakochują się w niewłaściwych kobietach i podejmują błędne decyzje. Brubaker gęsto okrasza plansze pierwszoosobową narracją, ale doskonale panuje nad językiem, żadne słowo nie jest tu zbędne. Jednocześnie dużo mówi za pomocą obrazu, a rysunki Seana Phillipsa podkręcają wszechobecne poczucie beznadziei.
Z kolei drugi tom przygód Kapitana Ameryki, „Czerwony łajdak", to kontynuacja emocjonującej opowieści o poszukiwaniach Bucky'ego. Dochodzą do tego dwa nowe wątki: na scenie pojawia się demoniczna córka Red Skulla, która łączy siły z Crossbonesem, zaś jej ojciec realizuje zza grobu swój plan – naprzeciw superżołnierza staje Rasa Panów, genetycznie zmodyfikowani neonaziści. Brubaker zgrabnie przeplata wszystkie wątki, dodaje do tego retrospekcje z czasów II Wojny Światowej (narysowane w nieco kreskówkowej manierze i utrzymane w stylu retro – w przeciwieństwie do realistycznego i ponurego ponurego stylu Michaela Larka). „Kapitan Ameryka” wciąż doskonale sprawdza się jako współczesny thriller szpiegowski, któremu elementy superbohaterskie dodają smaku. W finale, gdy trzy równoległe wątki się ze sobą splatają, Brubaker udowadnia swój talent do pisania zajmujących scen akcji – choć cały komiks opiera się raczej na klimacie tajemnicy, w finale dzieje się naprawdę dużo, ale ani przez moment nie gubimy się w tym co się dzieje. Wszystko jest prowadzone czytelnie i doskonale rozplanowane na planszach.
Jeśli czytacie tego bloga trochę dłużej, niż od wczoraj, to pewnie zauważyliście, że Ed Brubaker to jeden z moich ulubionych scenarzystów. Potrafi wyciągnąć to, co najlepsze z pulpowych opowieści kryminalnych, zgrabnie żongluje gatunkowymi schematami, nie boi się korzystać z konwencji kryminału pisząc o superbohaterach (co udowodnił w „Daredevilu” i „Catwoman”). Mimo przywiązywania dużej wagi do stylizacji, na podstawowym poziomie tworzy po prostu świetne historie, od których ciężko się oderwać. „Fatalna noc”, wchodząca w skład drugiego tomu „Criminal” to jedno z jego najlepszych pisarskich osiągnięć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz