> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 12 października 2021

Nieśmiertelny Hulk, tom 1 - recenzja

Sałata Marvela powraca do Polski w regularnej serii! Komiksów z Hulkiem nie dostaliśmy wiele - na przestrzeni lat zaledwie kilka wydań kioskowych ("Planet Hulk", "World War Hulk"), "Hulk Szary", Mega Marvel 1/95 (fragment świetnego runu Petera Davida!), jedna antologia od Egmontu. Podobnie jak w MCU, tak i w komiksach, zielony olbrzym często pojawia się na drugim planie przygód Avengers. Biorąc to wszystko pod uwagę, tym bardziej cieszy, że nowe przygody Bruce’a Bannera i jego zielonego alter ego stoją na wysokim poziomie. Przed państwem "Nieśmiertelny Hulk"!



W “Nieśmiertelnym Hulku” scenarzysta Al Ewing z rysownikami Joe Bennettem i Lee Garbettem czerpią garściami z historii bohatera, prezentując czytelnikom charakterystyczne dla tej postaci motywy, jak i sporo nowości. Banner wraca do świata żywych i tuła się po amerykańskich bezdrożach, uciekając przed prześladowcami i chcąc odnaleźć trochę spokoju. Zadanie będzie o tyle trudne, że noc to pora Hulka i zielony olbrzym wydostaje się na wolność wraz z zapadnięciem zmroku. I wcale nie zamierza być grzeczny.

Nieskończona tułaczka po świecie, życie w strachu i ukrywanie się, to charakterystyczne elementy smutnej egzystencji Bannera. Czytając komiks Ewinga czujemy się więc jak w domu. Jednocześnie dzięki wątkowi nocnych przemian, “Nieśmiertelny Hulk” nabiera odpowiedniego suspensu. Tym bardziej, że Brytyjczyk pozwala alter ego Bannera szaleć - po zmianie w zielonego olbrzyma szuka on podobnych sobie istot (przemienionych dzięki promieniom Gamma) i testuje granice własnej wytrzymałości (a te - zgodnie z przydomkiem “Nieśmiertelny” - są dość szerokie). Dzieje się dużo, a fabuła prowadzona jest wartko. Wewnętrzne monologi potwora uatrakcyjniają całość i nadają głębi postaciom. Nie brakuje też wartkiej akcji i odrobiny humoru. Wszystko we właściwych proporcjach.

“Nieśmiertelny Hulk” to ciekawa propozycja dla fanów Marvela i zielonego olbrzyma. Kolejne podejście do historii Bannera i jego przekleństwa - jednocześnie znajome i innowacyjne. To naprawdę sprawnie opowiedziana i narysowana historia (budząca skojarzenia z klasycznymi horrorami w rodzaju "Doktora Jekylla i pana Hyde'a"), po przeczytaniu której ma się ochotę na więcej. Seria Ewinga zamknie się w pięciu podwójnych tomach, więc jeszcze sporo dobra przed nami.

8/10

Brak komentarzy: