> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 19 października 2021

Weatherman, tom 1 i 2 - recenzja

Wszyscy chcą dopaść Nathana Brighta. Do wczoraj popularny i niepokorny prezenter pogody, dziś wróg publiczny numer jeden na Marsie, a może i w całej galaktyce. Oskarżony o doprowadzenie do zagłady Ziemi, nie przyznaje się do winy i zostaje zmuszony do ucieczki. Czy to jednak możliwe, by naprawdę nie pamiętał okropnej zbrodni, której rzekomo się dopuścił?



W serii “Weatherman” Jody LeHeup (scenariusz) i Nathan Fox (rysunki) zapraszają nas w szaloną przejażdżkę po odległych zakątkach kosmosu. Akcja nie ustaje praktycznie ani na moment - są pościgi, strzelaniny, wybuchy, a także walki wręcz i te z wykorzystaniem ostrych narzędzi. Tytułowy bohater ma niewiele czasu, by odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego stał się najbardziej znienawidzonym człowiekiem w galaktyce. Musi być ciągle w biegu, mieć oczy dookoła głowy, pełny żołądek (stres wywołuje u niego bezdenny głód), a ufać może tylko nielicznym. Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Skoro Nathan zrobił coś tak okropnego, to czemu ktokolwiek chce mu pomóc?

Te pytania zadaje sobie czytelnik w czasie lektury “Weathermana”. To seria z intrygującym punktem wyjścia oraz zgrabnie rozłożonymi cliffhangerami (lekturę trudno przerwać, zresztą natychmiast po skończeniu tomu pierwszego sięgnąłem po drugi album z przygodami Nathana). Świat przyszłości przedstawiony w komiksie jest niezwykle barwny i bogaty, a także różnorodny. Gdy w drugim tomie bohaterowie lądują na pewnej planecie, to zmienia się ton historii, który skręca ku horrorowi. Autorzy mieszają ze sobą pomysły z najróżniejszych estetyk, a mimo eklektyzmu, ich wizja pozostaje spójna. Z lektury czerpie się ogromną radochę, bo widać na pierwszy rzut oka, że podobna radocha towarzyszyła twórcom.

Jednocześnie to nie tylko popis nieskrępowanej wyobraźni, ale również znajomości konwencji oraz sprawności w snuciu tak rozbudowanej opowieści. Wspomniałem, że od lektury trudno się oderwać. To zarówno zasługa pędzącej na łeb na szyję akcji, mnóstwa pomysłów (od wielkich robotów po zombie), ale też - a może przede wszystkim - klarownie opowiadanej historii. Zmierzającej w jasnym kierunku, pełnej wyrazistych bohaterów i szczegółów, które na drugim planie sprawiają, że świat przedstawiony jest pełen życia.


“Weatherman” nie byłby w połowie tak ciekawy, gdyby nie wręcz oszałamiająca warstwa wizualna. To pewnie jeden z najlepiej wyglądających komiksów, które ukazały się w ostatnim czasie na polskim rynku. Nathan Fox jest prawdziwym magikiem - jego rysunki są szybkie, rozłożenia kadrów na planszy dynamiczne, projekty postaci oryginalne, a kolory wypalają się pod powiekami. Całość jest precyzyjna, nie ma mówienia o niedokładności, która mogłaby wynikać z pośpiechu. Komiks robi ogromne wrażenie, bo wygląda po prostu szałowo i ogląda się go z wielką przyjemnością.

Seria Jody’ego LeHeup’a i Nathana Foxa to intensywna przygoda. Dwa wydane przez Non Stop Comics w Polsce tomy czyta się jednym tchem i od razu chce się więcej. Bierzcie w ciemno - to kawał świetnej zabawy. Barwny pokaz wyobraźni, który udowadnia, że wciąż da się wycisnąć wiele z konwencji przygodowego sci-fi. Czekam na tom trzeci i przebieram nogami z niecierpliwości - cliffhanger w finale tomu drugiego był jak cios pięścią prosto w maskę.

8/10

Seria “Weatherman” ukazuje się po polsku nakładem wydawnictwa Non Stop Comics.

Brak komentarzy: