> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 15 lipca 2023

„Wujek Sknerus: Niezwykłe losy Sknerusa McKwacza” – recenzja

Seria „Wujek Sknerus” zbiera historie obrazkowe opracowane przez różnych twórców na przestrzeni lat. Łączy je postać protagonisty oraz fabuły, których akcja ma miejsce w przeszłości. Tym samym odsłaniają one nieznane karty z dziejów Sknerusa – zarówno z okresu sprzed „Życia i czasów…” Dona Rosy, jak i już uwzgledniające przedstawione tam wydarzenia.



Największą frajdę podczas lektury tego tomu sprawia właśnie obserwowanie, jak ewoluowały opowieści o Sknerusie oraz postać najbogatszego kaczora na świecie. Dobrze, że historie zostały posegregowane od najstarszych – zmiany, jakie zachodziły w języku komiksu, są widoczne na pierwszy rzut oka. Same opowiastki sprawiają różne wrażenie. Szczególnie te najstarsze trącą dziś myszka. Za to zamieszczone na ostatnich stronach „Dawno temu w Szkocji” i „Długa droga” wynagradzają kilka gorszych rozdziałów. Czuć w nich ducha Dona Rosy, mają też najlepsze rysunki i kadrowanie. Nie ma tutaj oczywiście mowy o skali, jaką może pochwalić się twórca „Życia i czasów…” – chociaż historia o ratowaniu domu dla sierotek nieco się doń zbliża.

Podobnie jak inne przygody z Kaczogrodu wydane przez Egmont, nie jest to komiks na raz. Jednak w przeciwieństwie do zbiorów prac Barksa i Rosy, „Wujek Sknerus” jest o wiele bardziej różnorodny i nie pozwala na pojawienie się wrażenia wtórności. To dobra pozycja dla fanów „Kaczych opowieści”, którzy chcieliby zarazić swa pasją najmłodszych – bo wszyscy znajdą tutaj coś dla siebie.

7/10

Brak komentarzy: