> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 9 lutego 2012

246 - Wiedźmin 2: Arena


Grę Wiedźmin 2: Zabójcy Królów uważam za jedną z najlepszych gier ever. Po przejściu wątku fabularnego po stronie Rosche'a zamierzałem wrócić do gry dopiero, gdy będę miał więcej wolnego czasu, by przejść fabułę ponownie - tym razem po stronie elfów. Jednak nie zważając na te deklaracje wróciłem do niej wcześniej. Stało się tak za sprawą patcha 2.0, który wprowadził do gry kilka nowości, m.in. nowy tryb - Arenę.

Arena może nam zapewnić kilka godzin konkretnej rozrywki, więc to, że dostajemy ją całkowicie za darmo (wystarczy ściągnąć atualizację z tej strony) jest w ogóle świetną sprawą, bo równie dobrze mogłaby ona trafić na sklepowe półki jako zwykły, płatny dodatek.

Fabularnie może i nie jest to nic szczególnego - po wybraniu poziomu trudności wchodzimy na tytułową arenę by pokonać wrogów, po wygranej walce schodzimy z areny, odbieramy nagrody (punkty, oreny i prezent do wyboru np. lepszy miecz lub zbroję), wchodzimy w tryb medytacji by rozdać talenty, sprzedajemy niepotrzebne przedmioty, możemy coś kupić i wracamy na arenę by pokonać kolejną falę oponentów.


Po każdym starciu awansujemy o jeden poziom (możemy dojść do max. 35 levelu). Po walce możemy również porozmawiać z krasnoludem, rycerzem lub czarodziejką - za odpowiednią opłatą zgodzą nam się pomóc w kolejnych walkach. Osobiście uważam, że na początku towarzysz (może nam pomagać tylko jeden, nie cała trójka) jest zbędny, bo walki są stosunkowo proste. Później jest tak trudno, że bohater daje nam tylko kilkanaście dodatkowych sekund życia (większość przeciwników najpierw atakuje naszego towarzysza, a potem dopiero nas). Patrząc na to nie wiem, czy jest sens wydawania kupy orenów, choć ja przyznam szczerze, że lepiej się czuję, gdy wielkie golemy rzucają się na boguduchawinnego krasnala (tj. przepraszam, krasnoluda) niż na mnie.

Gdy obrywamy nie ma za bardzo gdzie się schować i poczekać, aż odnowi nam się pasek życia. Z trzech stron areny jest publiczność i klatki z potworami, z czwartej - przepaść (w którą to przepaść, za pomocą Aarda możemy wyrzucać przeciwników, lubię to!). Jak to w Wiedźminie, dialogi stoją na wysokim poziomie. Wydawać się może, że na Arenie nie usłyszymy ich zbyt wiele, to komentarze publiczności wypełnią tą lukę z nawiązką. W zależności od tego jak gramy, komentarze są różne, publika może nam kibicować, lub chcieć naszej śmierci. Fajna sprawa.

Zabawa kończy się wraz ze śmiercią Wiedźmina. Możemy oczywiście grać dalej for fun, lecz wtedy punkty przestają być naliczane. Osobiście doszedłem na łatwym do 29-ej walki i mi się znudziło. Kiedyś, jak będę miał więcej czasu, z pewnością postaram się dotrzeć dalej, jestem ciekawy z czym będzie się musiał zmierzyć Geralt w kolejnych walkach.

Arena to mnóstwo wciągającej i odmóżdżającej zabawy. Prócz niej, patch 2.0 przynosi nam nowy poziom trudności, rozbudowany samouczek (dla tych, którzy już przeszli grę niestety nic ciekawego) i kolejne poprawki techniczne. Ja tymczasem wrócę do Team Fortress 2. Pora zdobyć kilka nowych osiągnięć z pakietu Snajpera.

Brak komentarzy: