> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 23 lipca 2012

278 - Niesmak w czytelniczych ustach

Okładka oryginalnego wydania, bo ta nasza jest okropna.

Żyjący na świecie już ponad osiemset lat Gaelan Gwiezdny Żar nie ma sobie równych w sztuce zabijania. Nieśmiertelność i wrodzone magiczne zdolności pozwoliły mu na przestrzeni lat dojść do mistrzostwa w sztukach walki. Mając wiele twarzy i wiele imion, dokonał legendarnych czynów. Teraz jest zmęczony, chce spokojnie żyć na farmie z rodziną. Los jednak nie da mu zaznać spokoju. Przyjmując tajemnicze zlecenie od pewnej kurtyzany, będącej szefową światka przestępczego, wikła się w skomplikowaną i brudną intrygę. Czy zdobyte na przestrzeni wieków niezwykłe umiejętności pozwolą mu wyjść obronną ręką z konfrontacji z pięcioma najlepszymi zabójcami świata?

Brzmi ciekawie, prawda? Niestety - też dałem się nabrać. Cień Doskonały Brenta Weeksa to mini-powieść (właściwie opowiadanie, liczące nieco ponad sto stron i napisane naprawdę dużą czcionką), której akcja osadzona jest w świecie trylogii Anioła Nocy. Trylogia ta jest dość popularna, a jej autor został okrzyknięty pisarzem bestsellerów (jak niemal każdy w dzisiejszych czasach). Z ciekawością sięgnąłem po tę pozycję, która miała mnie wprowadzić do świata trylogii i zachęcić do zagłębienia się w jej właściwe tomy. Skończyło się na tym, że po przeczytaniu Cienia Doskonałego, nie mam najmniejszej ochoty na kolejne książki Brenta Weeksa.

Największym minusem, jaki dosłownie raził mnie z każdej przeczytanej strony, jest język jakim operuje autor. Książkę zwyczajnie źle się czyta. Zdania są proste, często zbyt krótkie, zawierają wiele powtórzeń. Opisy autor traktuje po łebkach, a sceny akcji nie przyspieszają tętna. Książkę czyta się bez zainteresowania i nawet w teoretycznie dramatycznych chwilach, nie reagujemy zbyt emocjonalnie. Opowiadanie sprawiało wrażenie albo pisanego od niechcenia, na kolanie, albo przez osobę, która dopiero kształtuje swój styl (choć to byłoby dość dziwne, skoro autor ma na koncie już trzy opasłe tomiska). Postacie są nam obojętne, być może przez to, że autor słabo je nakreślił i stworzył wielce stereotypowe wizerunki bohaterów. Również przygody, jakie przeżywają, nie są wcale ciekawe ani pasjonujące. Jednym słowem, zabrakło tu wszystkiego, co czyni powieść dobrą. Trzy czynniki (język, postacie, wydarzenia), które w odpowiednim połączeniu z odrobiną talentu mogą zaowocować sukcesem, tu przyniosły sromotną porażkę.

Wydaje mi się, że Cień Doskonały powstał jedynie po to, by na fali popularności oryginalnego cyklu Anioła Nocy, wyciągnąć kolejne pieniądze od fanów trylogii. Być może owi fani docenią w niej coś, czego ja nie potrafię dostrzec. Ta cieniutka książeczka nie pokazała mi nic, co by mnie zaciekawiło i sprawiło, że będę ją wspominał w jakikolwiek sposób. Gdyby była lepsza, pewnie byłoby to miłe wspomnienie - a tak, raczej szybko o niej zapomnę.


Recenzja ukazała się pierwotnie na Valkirii Network.

Brak komentarzy: