> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

piątek, 25 maja 2018

Solo: A Star Wars Story - recenzja

Solo jest w porządku. To mniej niżbym chciał, ale więcej niż oczekiwałem. Zamieszanie na planie, wymiana reżyserskiego duetu Lord-Miller na Rona Howarda, praktycznie brak jakiejkolwiek promocji i nieopierzony aktor w głównej roli - wszystko to prognozowało klapę. Tragedii nie ma, do ideału też daleko, ale bawiłem się dobrze.



Wszelkie problemy produkcyjne, o których pisałem wyżej, wychodzą na jaw podczas seansu. Solo jest bezpieczny do porzygu, niby akcja gna na łeb, na szyję, ale brakuje fabularnej odwagi i inscenizacyjnego szaleństwa, tempo jest rwane, a film się wlecze. Wizualnie jest brudno i ciemno, że oko wykol - niby w duchu oryginalnej trylogii (1977-1983), ale jakoś bez pazura i charakteru; nie pomaga też całkowicie bezpłciowa muzyka, z której w głowie zostaje tylko remix fragmentów oryginalnej ścieżki dźwiękowej Johna Williamsa (motyw przewodni Hana Solo). 

Z drugiej strony prostota historii wychodzi filmowi na dobre. Alden Ehrenreich  nie błaznuje udając na siłę Harrisona Forda, nie licząc drobnych min i gestów odgrywa rolę przemytnika całkiem po swojemu i nietrudno go polubić. Lando i Chewie zaliczają najlepsze występy w karierze, a Paul Bettany w roli kosmicznego gangstera kradnie sceny ilekroć pojawia się na ekranie. Uważny widz znajdzie tu mnóstwo nawiązań do Expanded Universe i poprzednich (następnych) filmów, ten mniej wtajemniczony może liczyć na dwie godziny solidnej rozrywki.

Patrzę na Solo łaskawszym okiem, bo wiele sobie po nim nie obiecywałem. Bałem się, że będzie to festiwal żenady, a to po prostu solidne kino, które niczym specjalnie się nie wyróżnia, ale któremu niewiele mogę też zarzucić - poza tą cholerną zachowawczością. Mamy tu podobny problem co z Ant-Manem, gdzie na reżyserskim stołku Edgara Wrighta zastąpił mniej utalentowany Peyton Reed. Solo, nawet z tym samym scenariuszem, mógłby być filmem o wiele świeższym i ciekawszym - w przygodach młodego przemytnika tkwi bowiem o wiele większy potencjał, który został nieco zmarnowany.

7/10

Brak komentarzy: